Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43.

- może zostane?- spytał Luke gdy już wychodziłam z auta
- nie- prawie krzyknęłam- wole pobyć sama Luke- zniżyłam nieco ton
- dobrze. Do jutra mała- i odjechał gdy zatrzasnęłam za sobą drzwi
Pobiegłam wprost do łazienki a z oczu popłynął strumień łez.
Po raz kolejny w tym tygodniu podwinęłam rękaw i pare razy przejechałam żyletką po skórze. Krew pojawiła się od razu. Płakałam nie mogąc się opanować. Nie mogłam, nie chciałam o tym myśleć. Chciałam żeby ten cholerny ból zszedł z mojego serca. Nie chce żeby tak było zawsze, żeby ciągle mi coś o Nim przypominało.
Puk puk
Serio????!!!!! Teraz???!!!! Spojrzałam na swoją ręke i zamarłam. Tak przestraszyłam się pukania że ciut za mocno wbiłam żyletke. Krew była wszedzie.
- Jula otwòrz- usłyszałam głos Luke za drzwiami. Co on tu do chuja robi? Złapałam za koszulke i jednym ruchem ją zdjełam przykładając mocno do rany aby mniej krwawić.
-Luke jest ok. Idz prosze- powiedziałam starając się zachować jasność umysłu aby nie zemdleć.
- wpuść mnie. To se pójde- obiecał cicho aby nikogo nie obudzić bo dochodziła 1 . Jak on u licha dostał sie do mojego domu. Rozpłakałam się jak dziecko widząc jak koszulka cała naszła krwią
- kurwa otwórz no - błagał a ja czując że zaraz zemdleje otworzyłam drzwi. Luke stał i patrzył na krew. Na morze krwi na podłodze i na mnie
- coś ty zrobiła- spytał i już stał obok. Wziął mnie na ręce i zaniósł do auta.
- mów do mnie Jula- powiedział wsadzając mnie do auta
- co mam mówić- spytałam a on ruszył
- cokolwiek- warknął- nie zamykaj oczu-
- gniewasz się- powiedziałam .
- nie nie gniewam ale co to ma być do chuja- krzyknął
- to mi pomaga-
- co???!!! Tniesz się?? - warknął
- przepraszam- wyszeptałam nie miałam siły mówić
- nie przepraszaj. Nie zamykaj oczu. Kłóć się ze mną do cholery!!- warknął jeszcze głosniej aż oprzytomniałam
- jak wszedłeś - spytałam
- do twojego domu? Oknem jak zawsze. Podglądam cie gdy śpisz mała- powiedział
- zboczeniec- wyszeptałam i nagle bardzo zakręciło mi się w głowie- Luke kręci się... - powiedziałam lekko mrużac oczy. Poczułam jak sie zatrzymuje i ostatnią rzeczą jaką pamiętam było jak wnosił mnie do szpitala.ocknęłam się chwile później na noszach przy sali
- Luke- wyszeptałam
- Pani brat jest w poczekalni. Musimy zszyć rane i podać dożylnie litr krwi zgadza się Pani?
- tak- powiedziałam
Po niedlugim czasie Luke już stał przy mnie.
- rano już wyjdziesz. Napisałem do Toma że jesteśmy na imprezie i ma cie kryć przed mama - powiedział
Domyślił się że nie chce aby ktoś wiedział. Znów by mi nie dali spokoju.
- czemu to robisz- spytał
- teraz bedziesz mi truł ? To moje ciało- powiedziałam patrząc przez okno. Nie chciałam na niego patrzeć. Nie umiałam
- popatrz na mnie- poprosił
Pokiwałam przecząco głową
- kim jestes? Gdzie ta Jula którą znałem? Gdzie ona jest?- spytał Luke
- umarła wraz z jej godnością- powiedziałam
- Jula do cholery popatrz na.mnie- warknął i nakierował rękoma moją twarz w kierunku jego. Mimowolnie zamknęłam oczy
- nie zachowuj się jak dziecko- powiedział
Otworzyłam oczy i popatrzałam w te błękitne oczy... zamarłam
- obiecaj że tego więcej nie zrobisz - poprosił
- nie moge- wyszeptałam
- Obiecaj- zacisnął zęby
- złamie te obietnice- powiedziałam a on odsunął się zdenerwowany
- zamierzasz się karać? Za to co ten bydlak zrobił?! To nie twoja wina!- warknął a mi w oczach stanęły łzy
- idź juź- powiedziałam cicho
- nie. Zamierzam rano odwieźć cie prosto do domu- powiedział
- lecz sie- warknęłam- nie chce litości rozumiesz? Nie potrzebuje jej. Nie potrzebuje cie! Nikogo nie potrzebuje- krzyknęłam a on podszedł i tak po prostu mnie przytulił
Wszystko ucichło. Wtuliłam się mocniej w jego klate.
- i nie myśl że zapomniałem o tym lodzie- wyszeptał mi do ucha a ja mimiowolnie się uśmiechnełam i na sto procent poczerwieniałam. Moment ja się czerwienie?? Co do chuja!!!!????
Odepchałam Luke
- spadaj debilu-
-wracamy do punktu wyjścia wariatko??- westchnął a ja wtuliłam się w niego mocniej i odpłynęłam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro