Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34.

Wstałam rano z największym kacem jaki miałam w życiu. No może nie do końca wstałam ,a raczej wyczołgałam się w kierunku biurka po szklankę z wodą.
- ładnie się załatwiłaś debilko nie ma co...- mruknęłam sama siebie i usłyszałam czyjś śmiech przede mną stał Piter z głupawym uśmieszkiem.
- Jakbym widział dawną Jule- skomentował nadal się śmiejąc
- nie ma dawnej Juli- warknęła bo głowa bolała jak nigdy
- to kara za picie. Wiesz, że przy twoich lekach nie możesz pić nawet pepsi, a najebałaś się w trzy dupy-
Wiem że miał racje... niestety
- ja wiem że kręce z twoim bratem i wogóle ale to nie znaczy że kobiety mi się już nie podobają i tak w sumie... mogłabyś się ubrać- powiedział a ja dopiero teraz spojrzałam na siebie. W ściągnęłam czoraj po imprezie po prostu sukienkę i walnęłam się spać. A teraz stałam przed Piterem w czerwonym zestawie praktycznie prześwitującym.
- kurwa - warknęłam owijając się kołdrą- zboczeniec- dodałam i poszłam do łazienki ubrać jakieś spodenki.
Gdy wróciłam chłopaka już nie było zapewne siedzi teraz u Toma.
Niewiele myśląc poszłam do brata pokoju. Przez głośną muzykę chłopcy nie zauważyli mnie stojącej w drzwiach. A że siedzieli tyłem mogłam ich wystraszyć
- nie mów jej- powiedział Tom
- ona musi wiedzieć- powiedział Piter
- zrobi coś głupiego - powiedział Tom
Nadal słuchałam o czym gadają
- jakim cudem go wypuścili- powiedział Piter
- kaucja. Jego starzy mają kase... do rozprawy może siedzieć w domu- Powiedział Tom a ja bezszelestnie wyszłam z pokoju.
Zamarłam... Zack wyszedł? Jakim cudem? Przecież on...
Czy to się nigdy nie skończy??!!
Wybiegłam z domu biorąc po drodzę z wieszaka białą bluze. On będzie chciał się zemścić. Zabije mnie.
Nie wiedziałam gdzie biegne do momentu aż zauważyłam że jestem w miejscu w którym czułam się bezpieczna. Pod domem Jake. Gdy zapukałam i otworzył drzwi widziałam po jego minie że wie. Ale on nie miał pojęcia że ja wiem
- stało się coś? Trening mamy za pare godzin- powiedział
- byłam niedaleko i pomyślałam że zaprosisz mnie na kawe- skłamałam a on wpuścił mnie bez żadnego ale..
- wiem że to głupie ale co robisz tu rano? Dość daleko od domu- powiedział prowadząc mnie do kuchni. I zamarłam. Znowu siedzieli tam Nieustraszeni w toważystwie Any.
- hej- powiedział Matt
- cześć- wydukali inni
- czemu mi nie powiedziałeś, że oni tu są- warknęłam do Jake - pójde już- powiedziałam i poszłam w kierunku drzwi
- nie idz- powiedział Matt. Odwróciłam a oni wszyscy stali za mną. Tylko Ana im się gdzieś zgubiła
- stało się coś?- spytałam
- zostań. Napij się tej kawy- powiedział Luke
Spojrzałam na niego zdziwiona. Był miły. Od kiedy??
- macie mnie za idiotkę?- warknęłam- wiem, że wyszedł wiem to!- krzyknęłam nie wytrzymując
- skąd ty..- wyszeptał Matt
Patrzyli na mnie tępym wzrokiem
- wiecie co się stało! Wiecie jak mnie upokorzył. Nie dam mu drugi raz tej satysfakcji. Zabije go- powiedziałam i nacisnęłam na klamkę wychodząc z domu...

Cały dzień za mną chodzili doprowadząjac mnie tym do szału. Ochrona się znalazła . Po chuju... idioci!!!

Narazie taki krótki. Cierpię na chwilowy zastój weny i brak czasu. Ale obiecuje że wieczorem coś naskronie :D bedzie się dziać :D jesli sie pododało star please :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro