Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31.

Nawet nie wiedziałam kiedy zaczęły się wakacje. Nauczyciele przymrużyli oczy i przepuścili mnie bez poprawek. A ja? Ja byłam wrakiem.. nie ruszał się z pokoju. Nie wychodziłam z domu. Mijały kolejne dni. Nie pozwalałam mamie nikogo wpuszczać. Nie chciałam litości. Chciałam spokoju...
Sms za smsem przychodziły na mój telefon. Odczytałam
Piter: mała...wyjdź z tego pokoju wariatko :D
Matt: hej piękna ;) naprawdę masz znów focha?
Piter: ile jeszcze ??
Luke: znowu ci odpierdala?

Westchnęłam i odpisałam po kolej
Do Pitera: nigdy
Do Matta: mam
Do Luke : pierdol się cioto

I odłożyłam telefon na pułke. Dres stał się moim najlepszym przyjacielem. A łóżko całym życiem. W nocy koszmary nie dawały spać wszystkim w domu. Rany na ciele pomału się goiły... ale te w głowie z każdym dniem bolały nawet coraz bardziej. Nawet głupi jogurt mi przypominał. Do lasu nie wejde nigdy... nigdy nie wyjde z łóżka... chce umrzeć!!!!!!!!!
Mama cieszyła się że już po wszystkim że już wszystko dobrze... nic nie było dobrze. Nigdy nie będzie dobrze.
Wiedziałam co muszę zrobić, i teraz gdy mama przeprowadza rozmowę z Tomem i Piterem na Poważne sprawy jest na to idealny moment. (wczoraj zobaczyła jak się całują)
Pomału podeszłam na biurka stojącego pod oknem i wziełam do ręki pudełko z tabletkami uspokającymi. Na necie wyczytałam że przedawkowanie takich tabsów to pewna śmierć. Nie chciałam litości. Chciałam to zakończyć raz na zawsze. Chciałam spokoju. Usiadłam na podłodze rozsypując wszystkie tabletki z dwóch opakowań. Niebiesko fioletowe pigułki upadły na kupke razem z czerwonymi. Przynajmniej moja śmierć będzie kolorowa. Zaczęłam pomału wkładać tabletki do buzi. Jedna po drugiej myśląc o tym co Zack mi zrobił. Z oczu poleciały łzy. Nie chciałam tak żyć. Wstydziłam się spojrzeć komuś w oczy. Moja pewność siebie zniknęłam a brak szacunku do własnej osoby nie pomagał...
Świat zaczął wirować a nie połknełam nawet połowy ... weź sie w garść debilko!! Jak teraz zemdlejesz to skończy się tylko płukaniem żołądka . Nawrzeszczałam na siebie w myślach.
- co ty odpierdalasz- do pokoju wszedł Luke a za nim reszta nieustraszonych. Zabrali mi tabletki myśląc że jeszcze nie zdążyłam żadnej wziąć.
- wziełaś coś?- spytał Hulk
- zawsze cie lubiłam - powiedziałam i nagle moje ciało stało się bardzo ciężkie. Położyłam się na podłodze.
- odpalaj auto. Jazda. Wzieła- powiedział Piter. Ktoś podniósł mnie na ręce i poczułam strach. Strach przed tym że znowu nie umre.
- chce umrzeć- płakałam ale nikt mnie nie słuchał...w samochodzie zaczęłam odpływać. Luke siedzący obok mnie starał się mnie zagadywać
- jak można być taką idiotką- warknął na mnie
- ucze się od najlepszych- powiedziałam cicho odpływając
- Nie dopierdalaj jej Luke- powiedział Piter prowadząc samochód
- nie ma ze mną szans osioł- wymamrotałam i poczułam jak powieki same sie opuszczają.
- osioł? Odezwała się słonica!- warknął- wszyscy się o ciebie martwią a ty ? Ty masz wszystkich w dupie. Mało łez twoja mama wylała?mało?- warknął
- zamknij morde Luke- warknął Matt widząc jak po moim policzku leci mała pojedyncza łza.
-frajerami sie nie przejmuje- powiedziałam starając się na uśmiech.
- frajerka- powiedział Luke
- baran-
- idiotka
- idiota
- wariatka
- wariat
-nie masz własnych tekstów- spytał Luke.
- przepraszam - powiedzialam cicho i nic juz nie dodałam pogrążając się w błogiej ciemności. Słyszałam ich. Cały czas ich słyszałam. Nie mogłam noc powiedzieć. Nie mogłam otworzyć oczu. A myślałam że gorzej być nie może.
- Jula!!- krzyczał Luke i potelepał mną- straciła przytomność- powiedział do reszty.
- już szpital. Wyciągaj ją ja biegne od razu po lekarza- powiedział Piter.

***
- jak do tego doszło?- moja mama płakała przy moim łóżku rozmawiając z lekarzem
- śpiączka często jest wynikiem próby samobójczej. Miejmy tylko nadzieję że wkrótce się obudzi- powiedział lekarz.
A ja leciutko otworzyłam oczy
- żyje...- wyszeptałam a mama rzuciła mi się na szyje.

Badań było masa...nie dawali mi spokoju . Mama kazała wszystkim mnie pilnować.
- możesz mnie zabić? - spytałam Luke
- chciałbym wierz mi ale nawet ja nie poradzę sobie w walce pięć na jednego mała- powiedział żartując

Podobało się? Proszę o pamiątke w postaci * lub kom ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro