Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29.

- nawet nie wiesz jak mi ulżyło jak twoja mama zadzwoniła że się znalazłaś- powiedział Zack siadając obok. Całe moje ciało zesztywniało.
- na szczęście się znalazła- dodał Matt
A ja milczałam. On tu jest. Co robić? Weźcie go stąd. Zabije mnie. Zgwałci i zabije. Tu w tym miejscu. Pomocy. Krzyczało moje ciało. Ale przyjaciele byli tak zajęci faktem że się znalazłam że nie zwracali na mnie uwagi.
Do sali weszła pielęgniarka . Stanęła obok mnie i dała mi talerz.
- musisz to zjeść- powiedziała a ja nawet nie spojrzałam na tace z jedzeniem.
- niech ktoś spróbuje ją nakarmić- powiedziała kobieta i wyszła z sali. Piter wziął tace, odsunął Zacka i przybliżył łyżeczkę do moich ust. Wspomnienia wróciły
Wszystko odżyło. Strąciłam mu z rąķ tace która wylądowała na podłodze a ja zaniosłam się płaczem.
- nie!!!... błagam nie!!!- krzyczałam- prosze puść mnie...chce do domu!!!-krzyczałam przez łzy. Reszta nie wiedziała co robić. Do sali wbiegła pielęgniarka. Przytrzymała mi ręke i coś w nią wbiła. Przyjaciół wyprosiła z sali.

Piter powiedział :
Nawet jej nie dotknełe... wpadła w furię. Rzucała się po całym łóżku a my staliśmy jak ci debile nie wiedząc co robić. Pielęgniarka wyprosiła nas z sali.
- źle z nią- powiedział Hulk
- nigdy jej takiej nie widziałem... moja Juleczka- wyszeptał Tom. Usiedliśmy przed salą.
- zajebie tego skurwiela który jej to zrobił- powiedział Zack, wszyscy się z nim zgodziliśmy.
Co musiało się z nią dziać... jezu...
Jak jej pomóc.

Z sali wyszedł lekarz i poprosił Toma na bok
- twoja siostra ma spore problemy psychiczne. Mama musi podjechać do szpitala podpisać papiery o zezwoleniu leczenia psychotropami- powiedział
- jak możemy jej pomóc. - spytał Tom z załamanym głosem.
- spróbuj z nią porozmawiać. Nie pozwala nam się zbadać. Musi ją obejrzeć ginekolog. Jeśli została zgwałcona musimy to wiedzieć - powiedział lekarz kładąc mu ręke na ramieniu- musimy być cierpliwi. Przez to co przeszła może już nigdy nie być taka jak kiedyś- powiedział lekarz wprost i poszedł spowrotem do gabinetu.
Tom z całej siły walnął pięścią w ściane głośno przeklinając.
- kurwa mać- przeklnął - kto jej to zrobił. Co za bydle . Zapierdole go- Tom krzyczał na cały szpital nie mogąc się uspokoić.
Podszedłem do niego kładąc mu ręke na ramieniu.
- uspokój się. Tak jej nie pomozesz- powiedziałem.
Chciałem go przytulić, ale nie mogłem
Nie tu.

Julia powiedziała:

Nie wiem ile dni siedziałam w szpitalu. Nikt nie mógł mnie odwiedzać. Psycholog codziennie wypytywał. Policja wypytywała. A ja? Trzymałam się wersji że zabłądziłam w lesie.
- i sama sie pani pobiła?- spytał komisarz a mi pięści same się zacisnęły
- nie musisz odpowiadać. Spokojnie- powiedziałam psycholog która uczestniczyła w każdej rozmowie.
Nie chciałam być miła. Chciałam żeby się odjebali.
- wynoście się- krzyczałam- jazda- dodałam rzucając na podłogę szklankę z sokiem stojącym obok łóżka
- uspokój się- powiedziała kobieta
Łapiąc mnie za ręke. Odtrąciłam ją.
- nie dotykaj mnie kurwa- wrzasnęłam
Wyszli. Bez gadania wyszli.

***
- już myślałem że nigdy nie pozwolą mi wejść- powiedział Zack wchodząc- twoja mama kazała policji mnie wpuścić. Kochana mamusia- powiedział
- będe krzyczeć- powiedziałam cicho ledwie słyszalnie.
- nie będziesz. Jesteś zwyką szmatą Jula. Oni wszyscy są tu tylko z litości kurwo! - warknął siadając obok mnie na łóżku
- zostaw mnie. Błagam - poprosiłam a on złapał za moje włosy.
- nikomu nie powiesz jasne- warknął ciągnąc mnie w tył
-obiecuje- wyszeptałam a z oczu poleciały łzy.
- i tak cie zrucham. Nie martw się. Nic cie nie ominie- powiedział i wyszedł z sali zostawiając mnie samą sobie.
Musiałam to skończyć. Nie mogę tak żyć. Nie umiem.
Pomyślałam i wziełam z szafki nocnej nożyczki do paznokci.
- co robisz?- spytał Tom akurat wchodząc i wyrywając mi nożyczki
-nic- wyszeptałam
- kurwa Jula. Widziałem!- prawie że krzyknął- powiedz kto ci to zrobił. Policja się nim zajmie. Obiecuje ci to- wyszeptał i chciał mnie przytulić a ja zaczełam płakać
- zostaw, nie dotykaj- znowu wpadłam w furię
- no już już maleńka. Ciiiii- powiedział
-chce do domu- wyszeptałam i odwróciłam się plecami do niego dalej płacząc.

***
- możesz wrócić z nami do domu- powiedziała mama następnego dnia
Milczałam. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł. Ale wiedziałam, że tu nie moge zostać.
Godzine później siedziałam już w swoim pokoju. Warunek był taki że ciągle ktoś musiał być ze mną. Zgodziłam się. Ale tylko na Pitera i Toma. Nie mogłam pozwolić na słabość przy innych. A Piter był też jak brat.
- siedzcie sobie ile chcecie. Ale ani słowa do mnie - warknęłam jak tylko weszli i rozgościli się w fotelach.
- musisz wrócić do normalnego życia- powiedział Piter
- zamknij się- krzyknełam - mam dość nie rozumiecie że po prostu się zgubiłam kurwa!!!. Dajcie mi wszyscy święty spokój- warknęłam i poszłam do łazienki. Długa kąpiel pomagała zapomnieć. Na chwile ale jednak... mogłam choć przez chwile zapomnieć. Wyobrazić sobie że jest jak przedtem. Gdy wyszłam z wanny spojrzałam na swój obraz w lustrze. Zamarłam. Na całym ciele były siniaki. Brzuch pokrywały dwa mega duże sińce od jego ciosów. Na udach były małe siniaki od palców wbijanych w skóre. Na piersiach były szramy, pod oczami limo, na plecach pręgi od bicza... wróciło... wszystko wróciło. Rzuciłam dezedorantem w lustro tłukąc je na milion kawałków. Zaczełam rzucać wszystkim czym popadnie płacząc przy tym jak wariatka. Spojrzałam na spory kawałek szkła i wziełam go do ręki.
- Jula? - usłyszałam głos Matt'a
- co to za hałasy mała?- spytał Piter
- wyjdź prosze- usłyszałam głos Luke. Owinęłam się ręcznikiem i otworzyłam drzwi. Dalej trzymając w ręku szkło.
Przerazili się.
- co ty robisz Julcia?- zapytał Tom
- zabije- wymamrotałam
- ciiiii . Daj mi to- powiedział Piter.
A ja cofnęłam się o krok
- chcecie mu pomóc tak!?- krzyknęłam a oni aż wciągneli powietrze.
- komu?- spytał Luke
- odpowiedz skarbie- powiedział ten głos i zamarłam upuszczając szkło na podłoge. Bo obok mnie znalazł się Zack mocno mnie przytulając. Reszta nie chciała przeszkadzać ...
- my już pójdziemy. Wpadniemy jutro- wybełkotał Piter i wszyscy poszli znów mnie z nim zostawiając. Pociągnął mnie do mojego pokoju. Byłam nadal w samym ręczniku.
- zostaw mnie Zack- wyszeptałam stając w kącie... znowu to samo. Sytuacja lubi się powtarzać. I już chciał mnie dotkąć ale w ostatniej chwili chwyciłam lampkę z biurka obok i przypierdoliłam mu w głowę uciekając z pokoju po schodach w dół wpadając na korytarzu na Pitera i Luke
- już idziemy. Luke zapomniał telefonu- powiedział Piter
- Jula?- spytał Luke patrząc na mnie- co jest- spytał
- zostańcie. Błagam zostańcie- poprosiłam
- tu jesteś kochanie. Gdzie uciekłaś- zażartował za mną Zack
Odwróciłam się.
Zack mierzył mnie wzrokiem.
- Jula co się dzieje?- spytał Piter
- on... to on...- zaczełam płakać a on stali patrząc nic nie rozumiejąc
Zack podszedł i mnie przytulił...
Nie wytrzymałam. Odepchnęłam go od siebie. Okładając rękoma. Zack mocno chwycił za nadgarstki przytrzymując mnie. A oni nadal stali myśląc że mam kolejny napad. Wyszarpałam się podeszłam do blatu kuchennego i wziełam z niego nóż.
Celując w Zacka...
Za mną stali Piter i Luke dalej nieruchomo. Zack panikował...
- Jula co jest ?- spytał Piter
- wali jej na głowe - krzyknął Zack
Widocznie się bał
- mi?mi wali na głowę???!!! Powinnam cię zabić na samym początku!!!! Powinnam zrobić ci wszystko to co ty zrobiłeś mi - krzyknełam nie mogąc się opanować
- masz urojenia. Mylisz mnie z kims - krzyknął Zack
- myle cie z kimś!!? Kto mnie wiązał? Kto mnie bił? Kto kazał mi robić wszystkie to chore rzeczy!- krzyknełam i dźgnełam go nożem chybiając.
- to ty!- warknął Luke
- ty jej to zrobiłeś!!- krzyknął Piter
- ona majaczy- krzyknął Zack i w tym momencie mojej krótkiej nie uwagi. Wyrwał nóż i Znalazł się przy mnie z nożem przy moim gardle.
Zapadła cisza.
- zatłuke cie- powiedział Piter.
- banda debili. Byliście jak kukiełki- powiedział Zack - a teraz ładnie mnie przepuścicie albo ją zabije na miejscu- powedział
- kurwa człowieku jesteś chory- krzyknął Luke - zostaw ją!
- ona jest moja!!!- warknął rzucił mnie o ściane i w momencie gdy chciał wybiec w drzwiach staneli Matt i Hulk. Hulk od razu wymierzył mu strzała w ryj. Zack padł nie przytomny. Piter pomógł mi wstać.
Podeszłam do niego kopiąc go w brzuch. I mocno płacząc.
- zostaw mała policja się nim zajmie- powiedział Luke odciągając mnie od niego.
- nienawidzę was- krzyknęłam zanosząc się płaczem. Wtuliłam się w Luke.

Podobało się? Zostaw po sobię pamiątke w postaci gwiazdki ;)
Dzieki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro