Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25.

Impreza Toma rozpoczeła się w wielkim stylu. Siedziałam jeszcze w pokoju jak zaczeli schodzić się pierwsi goście. Nie miałam ochoty na jaką kolwiek imprezę. Ale w pokoju też nie mogłam zostać. Zack znalazł by sposób by tu wejść nawet gdybym zamknęła drzwi na klucz. Musiałam się tylko przebrać bo w dresie nikt nie uwierzyłby że wszystko jest ze mną wporządku.

Gdy wyszłam z pokoju przestałam słyszeć własne myśli. Głośna muzyka zdecydowanie utrudniała komunikacje. I za pewne o to chodziło. Impreza to nie rozmowy a tańczenie, chlanie i zabawa do rana.
- myślałem że nigdy nie wyjdziesz- powiedział głos Luke za mną
Milczałam
- daj spokój z Aną gadasz ze mną nie?- spytał z tym swoim uśmieszkiem- cudownie wyglądasz, a te nogi- powiedział i delikatnie przejechał palcem po moim udzie
Zdręrwiałam
- spierdalaj Luke- powiedziałam i popchnęłam go na ściane robiąc sobie drogę by przejść
- i taką Jule lubie najbardziej- krzyknął jeszcze za mną lecz ja już skręciłam do kuchni.
Pierwszy raz od półtora miesiąca miałam w ręku alkohol. Nawet nie miałam pojecia jak mi go brakowało.
- znowu bawisz się w niegrzeczną?- zapytał Matt za mną
- odwal sie Matt. - powiedziałam najmilszym głosem jaki udało się mi wydusić. Za jego plecami dostrzegłam Zacka który w tej chwili do nas podszedł
-pozwolisz że porwę moją laseczkę- zapytał do Matta
- rozmawiamy- powiedziałam ale Matta już dawno nie było widać a on szarpiąc mnie powlókł mnie do drzwi od piwnicy. Upewniając się że nikt nas nie widzi. Wepchał mnie do środka
- przeklęta kurwo- warknął i uderzył mnie w twarz. Upadłam na kolana.
- zostaw mnie debilu- warknęłam a on podniósł mnie za szmaty do pionu
- nie możesz kurwa być choć raz grzeczna?! Musisz z każdym flirtować- warknął
- wal się. Masz urojenia psycholu- krzyknełam i kopnełam go w kostkę chciałam uciec ale nawet nie wiedziałam kiedy zamknął drzwi zabierając klucz. Błyskawicznie znalazł się przy mnie dusząc przy ścianie
- jeszcze jeden taki numer a cie zatłuke szmato- warknął a mi zaczęło brakować tchu. Puścił mnie a ja osunęłam się na podłogę ledwo dysząc. Kucnął przy mnie łapiąc moją twarz w dłonie.
- kocham cię- wyszeptał
A mi z oczu popłynęły łzy.
- wzruszyłaś się- powiedział i pocałował mnie w usta.
Bałam się ruszyć, bałam się cokolwiek powiedzieć.
-kochasz mnie? Spytał
Milczałam a jego twarz znów nabrała srogi wyraz. Do piwnicy zaczął ktoś pukać .
- wytrzyj łzy idiotko- powiedział i biorąc mnie za ręke otworzył drzwi
Luke stał patrząc na nas. Myślałam że zrozumie że zajarzy o co mi chodzi
..
- Tom mnie tu wysłał po wina. Nie macie gdzie się jebać?- spytał Luke Zacka. Na mnie nawet nie spojrzał
- musisz mu pomóc a ja poczekam- powiedziałam do Zacka i odeszłam od nich. Musiałam szybko coś wymyślić. Pozostało albo schlanie się do nieprzytomności albo ucieczka. Wybrałam drugą opcje. Nałożyłam tylko skórzaną kurtke i wyszłamz domu. Nie wiedziałam dokąd iść. Nie wiedziałam co dalej. Szłam przed siebie starając się nie rozpłakać. To się chyba nazywa z deszczu pod rynne. Nie było jeszcze ciemno ponieważ dochodziła 19. Usiadłam na ławce dość daleko od domu. Naprzeciw mnie na boisku odbywał się jakiś trening. Faceci napierdalali się rękoma.
Z oczu poleciały mi łzy.
- Jula?- zdziwił się Jake przechodząc obok- płaczesz?
- co tu robisz- zmieniłam temat podchodząc i ściskając znajomego
- trening- powiedział- a ty nie na imprezie brata- zdziwił się
- uciekłam z tamtąd. Mówiłam dość imprez.-
- to nie powód do płaczu. Zaraz kończe poczekaj na mnie. Pójdziemy coś zjeść
I odbiegł w stronę boiska.
Piec minut później byliśmy juź w drodzę do kawiarni.
- co się dzieje- spytałam
- nie gadajmy o tym. Dobry jestes- powiedziałam zmieniając temat
- najlepszy- powiedział z uśmiechem
- to co chcesz mnie potrenować?- zażartowałam
- widziałem jak przywaliłaś Matt'owi w wodzie. Treningi i bedziesz wszystkich lać- zażartował a po chwili spytał: ty mówiłaś poważnie?
- nie było pytania- powiedziałam
- no weź. Serio? Po prostu dziewczyny nie zbyt to kręci. Zdziwiłem się- powiedział
- mam dużo wrogów - wytłumaczyłam
- i to jest dobry powód żeby zacząc trenować.- powiedział przepuszczając mnie w drzwiach bo akurat wchodziliśmy do kawiarni. Jedynej w mieście otwartej całą dobe.
- będe cie uczył zgoda? Codziennie po szkole- powiedział
- naprawde? Jezu dziękuje ci. Tylko nikt nie może wiedzieć- powiedziałam
- spoko mała- powiedział mrugając oczkiem

***
Gdy dochodziła północ chciał odprowadzić mnie do domu.
- ide do jakiegoś hotelu- powiedziałam
-co? Czemu? Zapytał nie rozumiejąc
- takie imprezy trwają czasem nawet dni. Wierz mi ona się nie skończy do rana- powiedziałam
- chodz do mnie- dodał- bez podtekstów wiem że jesteś z Zackiem. Położe się na materacu - powiedział a ja zgodziłam się po jego namowach . Tylko dlatego że bałam się być sama.

Tak jak obiecał tak zrobił i godzinę później już grzecznie spałam w jego łóżku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro