Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23.

Dom Pitera znałam jak własny ale jeszcze nigdy nie był tak pełny ludzi.
Jestem na imprezie od jakiś pietnastu minut a już siedze sama w kuchni przy stole z sokiem na kolanach
Zack zniknął podrywając razem z Lukiem i Matt'em jakieś barbie. Co ja tu robie... zadawałam sobie te pytanie w kółko i w kółko...
- napij się - powiedział Matt siadając i podając mi drinka. Odstawiłam go na stół kiwając głową na Nie.
- przyszłaś tu to myślałem że ci przeszło- powiedział i poszedł.
Debile. Otaczają mnie debile.
- zmieniłaś się. Ślicznie wyglądasz- powiedział Jake siadając obok. Nie miałam z nim kontaktu od imlrezy na jachcie
- mam nadzieję że na lepsze- powiedziałam
- zatańczysz- spytał
I już po chwili staliśmy w środku osób tancząc. Obejmowałam go rękoma na szyji a on mnie obiął w talii. Piosenka była wolna a nawet troszkę za wolna. Ocieraliśmy się o siebie ciałami. Dopiero teraz zauważyłam Nieustraszonych stojących w kącie i śledzących każdy mój ruch. Był z nimi Zack a do Luke kleiła się Ana. Uśmiechnełam się pod nosem. Dla tych min warto było tu przyjść i się ponudzić
Ręce Jake zaczeły schodzić niebezpiecznie nisko. Delikatnie przesunęłam mu je spowrotem na talię.
- grzeczniutka- wymruczał mi do ucha.
Po chwili już nie tanczyłam z Jake'iem. Zack wyrwał mu mnie mówiąc tylko odbijany.
- co ty sobie myślisz- warknęłam cicho gdy Jake już odszedł
- ja? To ty obściskujesz się z innym na moich oczach- powiedział Zack
Mocno przyciskając mnie do siebie
- lecz się- powiedziałam ale nie chcąc robić scen tańczyłam dalej.
- masz szczęście mała że są tu ludzie. Inaczej byś krzyczała-wymruczał wsuwając mi ręke pod sukienke a ja odepchałam go od siebie i poszłam na przedpokój zbierając się do wyjścia.
Nikt mnie nie zauważył więc udało mi się taksówką wrócić do domu bez zbędnych wyjaśnień.

***
W nocy poczułam nagle jak czyjaś ręka ściąga ze mnie koszulke. Od razu usiadłam wyprostowana. Zack. Pijany.
- Co tu robisz? Idz sobie- wybełkotałam
- Tom dał mi klucze. Obiecał nie wrócić na noc- powiedział przysuwając się do mnie
- idź już Zack- poprosiłam
A on... uderzył mnie w twarz. Spoliczkował aż skóra piekła niemiłosiernie
- siedź cicho. Mam dosyć twoich chumorków kurwa- powiedział i szybko rzucił mnie na łóżko spowrotem do pozycji leżącej. A sam na mnie usiadł.
- nie wiesz do czego jestem zdolny mała. Nie denerwuj mnie i rób co mówie- wywarczał przez zaciśnięte zęby
Z oczu poleciała mi łza. A on znów mnie spoliczkował
- nie chce tego suko ale sama się prosisz- powiedział a ja chciałam uciec. Złapał mnie za ręke i rzucił na ziemie. Na kolana.
Stanął przede mną
- ściągaj mi spodnie- powiedział
- prosze Zack proszę cię przestań- płakałam nie na żarty
A on znowu uderzył mnie w twarz jednocześnie przyciągając mi głowę do swojego rozporka.
Trzęsącymi rękami odpiełam mu guzik i pomału ściągnełam spodnie.
Wziął moją ręke i położył na swoich bokserkach.
- masuj- warknął
A ja nie reagowałam. Zaczełam dopiero gdy znów chciał mnie uderzyć. Pomału dotykałam jego męskość choć całe ręce trzęsły mi się ze strachu.
- zdejmij mi je- powiedział
- nie...błagam Zack- powiedział a on złapał mnie za włosy i szarpnął
- zaraz przestanę być miły- warknąl. Zdjęłam jego bokserki i teraz przy mojej twarzy znajdował się jego penis.
Chciałam wstac, chciałam uciekać ale bałam się kolejnego ciosu.
- weź go do buzi- powiedział .
Popatrzyłam w ziemie. Czekając na cios. Nie mogłam tego zrobić. Nie mogłam.
Ale on nie nadchodził. Zack złapał mnie za włosy i przyciągnąl do swojego krocza z całej siły. Wyrywałam się ile mogłam. On był silniejszy. I w momencie gdy brakowało mi sił wbił się w moje usta.
Dławiłam się, krztusiłam ale on nie przestawał. Ruchał moje usta jak zwierzę.
Gdy skończył nie pozwolił mi wypluć jego nasienia. Nie umiałam inaczej i wszystko wyplułam na podłogę.
- głupia dziwko. Jeszcze się nauczysz- warknął i rzucił mnie łóżko wychodząc. Gdy usłyszałam dzwięk trzaskających drzwi na dole zaniosłam się płaczem. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Jak on mógł?
Dwie godziny prysznicu madal nie pomagały zmyć z siebie tego brudu. Płakałam jak dziecko. Poprawka ja nie płakałam ja wyłam. Jeszcze nikt nigdy mnie tak nie upokorzuł. Jeszcze nikt nigdy mnie tak nie poniżył.
W głębi duszy czułam że to dopiero początek problemów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro