Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14.

Nowe życie.Pomyślałam pakując walizkę do auta brata.
- napewno jesteś pewna że chcesz jechać sama do ciotki Helen?- spytał brat. Ciągle mnie o to pytali. Czemu przerwę Wielkanocną chce spędzić właśnie tam? Co miałam odpowiadać? Że moje życie legło w gruzach. Wszyscy i tak doskonale o tym wiedzieli. Widzieli mnie w szkole samą błąkającą się po korytarzach. A oni? Ciągle któryś zagadywał, przepraszał... nie słuchałam. Zamierzam dotrzymać słowa.
- ciotka Helen jest miła- powiedziałam w odpowiedzi
- taaaaa bardzo i te jej koty brrrr- wzrygnął się
- jedźmy już- poprosiłam.
Postanowiłam zostać u Helen nieco dłużej. Egzaminy są dopiero w czerwcu, więc mama się zgodziła pod warunkiem, że wezmę książki. Tak zrobiłam.
Jechaliśmy już jakimiś polami. Nawet nie zauważyłam kiedy wyjechaliśmy z miasta.
- czemu uciekasz? Zapytał brunet
- uciekam?- spytałam zaskoczona pytaniem brata
- przed nimi tak? Cała szkoła trąbi że wywalili cię z paczki- palnął nagle i spojrzał przepraszająco.
- tylko idioci w to wierzą- powiedziałam spokojnie
- zmieniłaś się. Normalnie byś mnie zabiła za taki tekst. Nie poznaje cie. Co się dzieje? Masz kłopoty?- spytał szczerze patrząc mi w oczy
- patrz na drogę- powiedziałam cicho i nałożyłam słuchawki i już nic nie słuchałam. Zatracając się w myślach.

Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Obudził mnie Tom mocno szarpiąc za ramię.
- czego- wyszeptałam nie kontaktując gdzie jestem. Zobaczyłam przez okno mały wiejski domek i ciotke Helen w oknie... już wiem...
Nigdy nie zdecydowałabym się tam pojechać... totalne pustkowie wiejące nudą. Musiałam tu przyjechać. Musiałam się zmienić. Ciotka przytuliła mnie tak mocno, że zaczęło brakować mi tchu. Tom szybko odjechał zostawiając mnie samą. Skłamał że ma egzaminy aby ciotka go puściła.
No i witamy w Piekle.
- tak się ciesze że tu jesteś. Tak się stęskniłam za moją malutką kruszynką- powiedziała mocniej dociskając mnie do siebie - zejdźmy z tego słońca, chodź pokaże ci twój pokój- dodała prowadząc mnie za ręke jak przedszkolaka wprost do domu.

***
Tak jak podejrzewałam pokój był...nudny ;) białe meble, małe pojedyncze łóżko i mini telewizorek w rogu ( mogłam się założyć że nie był nawet kolorowy), to i tak nie było najgorsze . Najbardziej odstraszała mnie babcina kolorowa tapeta w kwiatki i wielki żółty żyrandol z którego zwisała kukiełka baby jagi. Brrrr zdrygłam się na ten widok. Ściągnełam lalke i wrzuciłam na dno starej spruchniałej szafy.
Teraz dopiero spojrzałam w telefon. 6 wiadomości.
Piter : porozmawiajmy
Hulk:dalej zła
Piter: twoja mama powiedziała, że wyjechałaś...gdzie?
Matt: słonko
Matt: tęsknimy
Luke: już masz dość?
Wnerwiona wyłączyłam telefon chowając go na dno szuflady i przykrywając książkami... religijnymi. Westchnęłam głośno i opadłam na łóżko . Szybko jednak się podniosła bo głupie myśli zaczeły dawać o sobie znać.
- obiad- krzyknęła z dołu Helen.

***
-powinnaś zapisać się do naszego księdza na zajęcia- walnęła ciotka nagle obrzydliwie kąsumując drugiego z rzędu schabowego.
Była kobietą po której widać że lubi jeść. I mimo tego iż na karku miała 35lat wyglądała na dwa razy tyle. Niska rudowłosa pulchna .... no wyobraźcie sobie. I do tego długie workowate sukienki i naszyjniki z pereł lub bursztynów. Wielka fanka radia maryja i miłośniczka kotów które pałętały się po całym domu przeszkadzając w każdej czynności.
- słucham? Jakiego kółka?- spytałam starając się być miła choć w środku cała się gotowałam.
- ksiądz Albert, bardzo uroczy człowiek prowadzi świetlicę dla dzieci z całej wioski- powiedziała
- nie jestem dzieckiem. Po za tym wolałabym pomóc ci w domu albo w ogrodzie- powiedziałam wymijająco.
- koniecznie musisz tam iść. Córka mojej przyjaciółki tam chodzi. Zabierze cie tam dziś po obiedzie. Już wszystko ustalone- dodałam.
Nie wytrzymam. Zabije ją.
-dobrze- powiedziałam - pyszny obiad
- i chciałam odejść od stołu ale ciotka mnie zatrzymała
- nie bedziesz miała na nic siły zjadłaś tylko sałatę- skarciła mnie
- zawsze tak jem- i uciekłam na góre do pokoju. Ubrałam długie jeansy i rozciągnięty swetr. Wkońcu musze uchodzić za porządną.

Mam dość tego piekła a to dopiero początek... pomocy!!!

Maria okazała się drobną blondynką w okularach o nienagannych manierach. Nudziara. Jak nic.
A w świetlicy wcale nie było lepiej. Byłyśmy najstarsze. Był kącik gier, kącik muzyki, kącik czytania. Maria szybko zajęła się lekturą książki siadając z grupką sześciolatków. Naprawdę? Tytuł książki mówił sam za siebie ,, jak umocnić Bożą miłość?" Czemu mnie to nie dziwi?
Gdzie ja jestem... :/

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro