Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Wątpliwości

Dziękuję wszystkim za ostatnie komentarze *-* 

Sami na pewno wiecie, że dużo one dla mnie znaczą i motywują mnie do działania~

Chyba, jeśli chodzi o długość ff, jesteśmy coraz bliżej końca. Szczerze mówiąc nie jestem pewna ile rozdziałów będzie miało, bo co chwilę coś nowego przychodzi mi do głowy (mimo, że rzadko dodaję nowe części, ale tak mam, bo kocham betować po miljony razy XD ♥), ale widzę, że wartka akcja przypadła Wam do gustu i cieszę się z tego powodu niezmiernie. 

Obiecywałam w międzyczasie nowe opo, ale chyba jednak wygodniej mi skupiać się na jednej serii /autorka nie ma podzielności uwagi, huehue/ na razie, niż tworzyć dwie zupełnie inne, więc wybaaaczcie. Okokok? 

Koniec tego biadolenia - zapraszam do lektury ♥♣

_____________________________________________________________


5. Wątpliwości



Pierwsze spotkanie terapeutyczne miało odbyć się w następnym tygodniu. Miałem więc niewiele czasu, by się na nie psychicznie przygotować.

Bardzo się denerwowałem... Nie wiedziałem, jak ono będzie wyglądać, czy psycholog od razu postawi mi diagnozę, a jeśli tak, to jaka ona będzie.

Byłem więc z jednej strony zestresowany i przestraszony, ale z drugiej strony opieka Hoseoka sprawiła, że na te parę dni uwolniłem się od tej całej chandry, która od dłuższego czasu cyklicznie mnie męczyła.


***


- Cieszę się, że mamy teraz luźniejszy grafik i mogę dłużej pobyć z tobą sam na sam... - mruknął Hoseok.

Leżeliśmy razem w łóżku, a on bawił się moimi włosami, leżąc bokiem i przytulając się do moich pleców.

- Tak, potem to dopiero się zacznie... Programy, koncerty. Ciekawe, jak pogodzę to z leczeniem - burknąłem.

- Spokojnie. Wielu idoli się leczy i godzi to jakoś z terapiami. Tym się akurat nie przejmuj - odparł, kładąc rękę na mojej szyi.

Zaczął powoli przesuwać ją niżej, aż w końcu sięgnął nią między moje nogi.

- Mhh... - jęknąłem cicho czując, jak kładzie dłoń na moim twardniejącym kroczu. - Hobi...

- Tak? - mruknął i pocałował mnie w bok szyi, doprowadzając moje ciało do dreszczy.

Boże, jakie to było przyjemne...

Przyciskając się jeszcze mocniej do moich pleców, intensywnie masował moje przyrodzenie przez spodnie, co jakiś czas zaciskając w dłoni trzon mojej męskości.

Leżąc bokiem rozchyliłem lekko nogi, domagając się bardziej intensywnych pieszczot. Nie musiałem długo czekać i już po chwili dostałem to, co w tamtym momencie chodziło mi po głowie.

Hoseok rozpiął mi spodnie i gdy tylko uniosłem lekko biodra, zsunął mi je do połowy łydek, razem z bielizną.

- Kocham cię... - mruknął mi do ucha i szorstką, gorącą dłonią naciągnął delikatnie skórkę na mojej naprężonej męskości.

- Mhm... - zdołałem tylko wyjęczeć, nie mogąc wydać z siebie żadnego artykułowanego dźwięku. Czując rosnące podniecenie, zacząłem błagalnie poruszać biodrami, sprawiając sobie przyjemność o wnętrze jego dłoni.

- Jesteś przesłodki - rzekł do mnie, gdy nagle usłyszałem szczęk otwieranych drzwi.

Szarpnąłem się przestraszony i szybko naciągnąłem na siebie bieliznę, gdy nagle do pomieszczenia wpadł Suga.

Kolejny raz ktoś nas przyłapał, poważnie?!

- O cholera jasna! - krzyknął blondyn, zamykając za sobą z hukiem drzwi.

W sumie nie dziwiłem mu się, że zareagował tak gwałtownie. W końcu, gdy wchodził, zrywałem się z łóżka naciągając na siebie bieliznę, więc widok był co najmniej jednoznaczny...

- Nie, Yoongi, nie krzycz... - powiedział Hoseok, wstając z łóżka i podchodząc do chłopaka.

- Boże, najpierw Tae i Kook, teraz wy... - mówił skołowany raper, wpatrując się w nas z niedowierzaniem.

- Co?! Jak to Tae i Kook?! - krzyknąłem, zapinając szybko spodnie. - O czym ty mówisz?

Co tu się działo... O co mu chodziło?

Suga tylko popatrzył na nas coraz bardziej zdezorientowany i wydukał tylko zaskoczony moim wybuchem:

- No Tae i Kook... Wczoraj ich widziałem i...

- Jak to wczoraj ich widziałeś?! - spytałem gwałtownie i rozwścieczony wyszedłem nagle z pokoju.

Myślałem tylko o tym, żeby ich jak najszybciej dorwać. Nie dość, że Tae omamił mnie i Hoseoka, to jeszcze zamierzał wykorzystać Kooka? Niedoczekanie, kurwa mać. Czy mu kompletnie odbiło, chciał wszystkich z zespołu skrzywdzić?!

Wpadłem do pokoju Jungkooka domyślając się, że właśnie tam będą siedzieć.

To, co tam zobaczyłem, przerosło jednak moje najśmielsze obawy...

Kook siedział na kolanach Tae i całował go namiętnie, jednak gdy wpadłem do pokoju, od razu zerwał się z niego gwałtownie i stanął jak wryty, patrząc na mnie zszokowany.

Taehyung zbladł. Ostrożnie, jakby zobaczył ducha, podniósł się z łóżka i wyjąkał:

- Jimin, musimy wyjść. Porozmawiać. Chodź ze mną...

Ale było za późno. Straciłem swoją cierpliwość i było mi już wszystko jedno. Wybuchłem.

- Ty skurwielu! Jak mogłeś! Najpierw ja, teraz on? Wszystkich chcesz zniszczyć?! - krzyczałem bez opamiętania. Nic mnie już nie obchodziło. Nic. Miałem ochotę tylko krzyczeć.

- Jimin, to nie tak... - próbował przerwać mi Tae.

Przerażony Kook wycofał się pod ścianę i patrzył na nas szeroko otwartymi oczami.

- Co ty pieprzysz, Tae! Przecież wiem, co widziałem! Ty śmieciu!

- Jimin, proszę, wyjdźmy - powiedział już pewniej V, podszedł do mnie i chwyciwszy mnie za nadgarstek, na siłę wyszedł ze mną z pokoju. Nie wiedząc, gdzie ma się ze mną podziać, zaciągnął mnie do łazienki.

- Zostaw mnie! - wyrywałem się, ale bolesny uścisk jego dłoni na moim nadgarstku uniemożliwiał mi oswobodzenie się.

- Posłuchaj mnie, błagam. Uspokój się. To nie tak, jak myślisz, naprawdę... Proszę cię - mówił panicznie. - Dasz mi wytłumaczyć?

- Mów szybko - warknąłem, stojąc przed nim.

- To nie tak, że chcę omamić kolejną osobę... Gdy zaczęliśmy ze sobą chodzić najpierw we dwójkę, a potem we trójkę, naprawdę byłeś mi bliski. Nigdy nie zdołałem rozgryźć czy to miłość, czy przywiązanie, czy zauroczenie, ale naprawdę mi na tobie zależało. Nie chciałem cię skrzywdzić, ale przyznaję, że jestem skurwysynem niestałym w uczuciach, dlatego oprócz ciebie był jeszcze Hoseok... - przerwał nagle, obserwując moją reakcję.

- Mów dalej - burknąłem tylko, pastwiąc się nad jego przestraszoną postawą.

- Gdy byłem z wami w trójkącie, Kook zaczął się do mnie zbliżać, nie mając pojęcia, że jestem w związku. Delikatnie go odtrącałem, ale był strasznie uparty. Mówił, że się we mnie kochał już od dawna i takie tam. Rozmawiałem z nim nie raz na ten temat, aż w końcu sam zacząłem się w nim bujać. Przez co byłem rozdarty, bo co... kolejna osoba mi się podobała? Ale takie były fakty. Ale im dłużej przebywałem z nim sam na sam nie robiąc jednak nic, co miało coś wspólnego ze zdradą, tym bardziej zacząłem się do niego przywiązywać. Aż w końcu uświadomiłem sobą, że to on jest tą osobą, z którą chcę się związać. Lecz przez to czułem się też jak ostatni skurwiel. Jak mógłbym powiedzieć wam, że jest ktoś inny? Byłem przekonany, że to będzie dla was cios. Więc doszedłem do wniosku, że musicie mnie znienawidzić. Zacząć mną gardzić. Dlatego zacząłem was tak traktować. Mówiłem, że ten związek był dla mnie zabawą... Żebyś ty, Jimin, wściekł się na mnie i zaślepiony tą wściekłością i samotnością wpadł w ramiona Hoseoka, zapominając o mnie. Wiem, że jestem debilem, wiem... Ja po prostu się pogubiłem - dokończył smutno, zwieszając głowę. - Naprawdę przepraszam.

- Boże, Tae, ty głupi głupolu - westchnąłem, rozczulony jego wywodem. Rozumiałem go. Mimo krzywdy, jaką mi zrobił, rozumiałem, dlaczego się tak zachował. Mały debilek... Z jednej strony zabolało mnie, że zostawił mnie dla Kooka, ale dobrze wiedziałem, że serce nie sługa. Sam przecież zacząłem się przywiązywać bardziej do Hoseoka, niż do niego, jednak nigdy się do tego nie przyznałem, więc sam nie byłem lepszy. - Już dobrze - mruknąłem i przytuliłem go. - Rozumiem cię, naprawdę. Fakt, mogłeś od razu powiedzieć, co się dzieje, ale stało się. Oby tylko wam się udało i żebyś wreszcie był szczęśliwy.

Puściłem Taehyunga i ujrzałem nagle stojących w progu i wpatrzonych w nas z ulgą Jungkooka i Hobiego.

- Tae, jak mogłeś się tak ze sobą męczyć, zamiast po prostu z nami pogadać - powiedział łagodnie Hoseok. - Wszyscy byśmy zrozumieli, a ty odstawiłeś jakąś szopkę. I ty się męczyłeś i my... Dobrze, że wszystko się wyjaśniło.

Potem już wszystko poszło z górki, jak w prawdziwych, słodkich do porzygu filmach romantycznych. Ja byłem w związku z Hobim, Tae z Kookiem, a reszta zespołu szybko się o tym dowiedziała, przyjmując to jednak ze spokojem i może też z radością, że czwórka z nas ułożyła sobie w jakiś sposób sprawy sercowe.


Problemem pozostawała tylko zbliżająca się wizyta u psychologa, co do której złe przeczucia nie dawały mi spokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro