3. Pragnienia
Naszą rozmowę przerwały głośne rozmowy na klatce schodowej.
Yoongi, Seokjin, Namjoon i Jeongguk wracali właśnie z treningu.
Wyszedłem razem z Tae z pokoju i gdy tylko chłopcy weszli do mieszkania spytałem:
- Wiecie co z Hoseokiem?
Namjoon popatrzył na mnie niepewnie, ściągając płaszcz.
- Nie... a co miałoby być? Nie ma go?
- Wyszedł... poprztykaliśmy się o coś – odparłem niepewnie.
- Chodźmy do salonu, zadzwonimy do niego w takim razie – odparł zdziwiony tą sytuacją Suga i udał się do wspomnianego pomieszczenia.
Usiadłszy na kanapie wyjął komórkę i wystukał numer.
- No, Hoseok, gdzie ty się podziewasz? – Zamilkł i wbił wzrok w sufit, wsłuchując się w głos w słuchawce. – No ok, ale wszystko w porządku? Wracasz? – Pokiwał głową, słysząc odpowiedź. - Dobra, to na razie.
- I co? – spytałem zaniepokojony.
- Nic mu nie jest. Powiedział, że musiał się przejść.
- Powiecie nam, o co się pożarliście? – spytał Jungkook, siadając na fotelu.
- I właściwie, czemu wychodziliście jeden po drugim z treningu? Najpierw ty, Tae, a potem Hobi? Co tu się dzieje? – wypytywał Rap Monster.
Rudowłosy drgnął i spojrzawszy na niego powiedział:
- Mieliśmy po prostu małą spinę, ale to nic poważnego. Nie musicie się niczym martwić.
- Czy to ma coś wspólnego z jego zdrowiem? – dopytywał Namjoon.
Odparłem bez namysłu, wtrącając się:
- Niee, to była tylko mała sprzeczka. Ale wyciągniemy z Hobiego, dlaczego się tak ostatnio zachowywał. Wszystko będzie dobrze.
W tym momencie do pomieszczenia wszedł Hoseok.
- Wróciłem – odparł i uśmiechnął się do nas smutno.
Miał lekko zaczerwienione oczy - prawdopodobnie od płaczu, ale nie wyglądał źle. Widocznie naprawdę musiał ochłonąć. Co nie zmieniało faktu, że było mi go cholernie szkoda i nie chciałem, żeby przeze mnie cierpiał...
Jin wyszedł z kuchni i podszedł do Hobiego, podając mu kubek gorącej herbaty.
- Chyba zmarzłeś, co?
- No troszkę – odpowiedział.
- Słuchajcie – zaczął lider. – Wyjaśnijcie sobie wszystko we trójkę, ok? Jako zespół nie możemy się kłócić, ani zostawiać niewyjaśnionych spraw. Idźcie do siebie i macie się pogodzić.
Traktował nas jak dzieci, ale cóż – miał rację. Teraz był najlepszy moment na to, żeby wszystko sprostować. W końcu pracowaliśmy i mieszkaliśmy razem. Spiny to ostatnia rzecz, jaka była w zespole potrzebna.
Hoseok usiadł na swoim łóżku i wbił wzrok w trzymany w dłoniach kubek z herbatą. Ku jego zdziwieniu usiedliśmy obok niego.
- Hobi, powiedziałem Tae o tym...
J-Hope spojrzał na mnie przerażony.
- Jak to powiedziałeś...
- Nie, nie, nie denerwuj się – zaczął Taehyung i objął go za ramię, na co chłopak przełknął głośno ślinę i odwrócił wzrok. - Czujemy podobnie jak ty. Podobasz nam się. Chcemy być z tobą blisko. We trójkę.
Hoseok spojrzał na mnie pytająco, szukając aprobaty.
- Dokładnie – potwierdziłem. – Jednak jest to trochę... niebezpieczne. Może się zdarzyć tak, że któraś dwójka bardziej się ze sobą zwiąże i ktoś zostanie odrzucony. – Rudowłosy pokiwał głową, patrząc na mnie smutno. – Albo naprawdę będziemy się trzymać we trójkę. Piszemy się na to?
- Możemy spróbować – zaczął szatyn. – Ale nie chcę być piątym kołem u wozu... to ja zacząłem. Nie chcę nic zepsuć. Nie chcę zepsuć tego, co jest między wami.
Położyłem mu rękę na ramieniu.
- Nie myśl tak, bo to nieprawda. Rozmawiałem z Tae o tym. Obydwoje tego chcemy. Gdyby któremuś z nas to nie pasowało, to byśmy się na to nie pisali. Prawda, Taeś?
- Tak, ale jest jeden warunek. Nie robimy nic za plecami trzeciej osoby. Wtedy to będzie zdrada.
- A co z zazdrością? – spytał Hoseok, patrząc raz na mnie, raz na Taehyunga. – Jak będzie się czuła trzecia osoba, patrząc...
- Nie myślmy o tym na razie – przerwałem. Ogarnął mnie niepokój. Właśnie, jak się będę czuł, gdy którykolwiek z nich będzie dotykany i to nie przeze mnie? – Jak coś będzie nie tak, to się to zakończy.
***
Tamtej nocy spaliśmy we trójkę.
Hobi rozłożył swoje łóżko dzięki czemu wszyscy się pomieściliśmy.
Na początku leżenie razem było dosyć... krępujące.
Hoseok położył się po środku na wznak, Taehyung ułożył się na boku po jego prawej stronie, a ja po lewej.
Niepewnie wtuliłem policzek w szyję szatyna, na co ten przekręcił głowę i oparł brodę o czubek mojej głowy. Rudowłosy widząc to ośmielił się i wtulił się w jego tors, zamykając oczy
- Myślałem, że będzie dziwnie, ale jest naprawdę przyjemnie... tak swobodnie – zaczął V i przytulił się mocniej do chłopaka.
Poczułem lekkie ukłucie zazdrości, ale sam właśnie wtulałem się w szyję J-Hope'a, więc nie mogłem się denerwować.
Musiałem się dzielić, bo byliśmy w trójkącie.
Jednak kompletnie nie byłem oswojony z taką bliskością z Hobim. Wyczuwałem tylko, że jest aktywem, co mnie trochę przerażało, bo podświadomie czułem się słabszy i zależny od niego, w przeciwieństwie do relacji z rudowłosym, gdzie to ja rządziłem.
- Ej. – Moje myśli przerwał głos Taehyunga. – Może trzeba zrobić jakąś próbę?
Spojrzeliśmy na niego z Hoseokiem.
- Czego próbę? – spytał go.
- No... tego związku – zaczął niepewnie.
- Co masz na myśli? – zapytałem zaniepokojony.
Jeśli on chciał z nim to zrobić, to chyba wyszedłbym z siebie...
- Pocałujcie się.
Hobi spojrzał na niego unosząc wysoko brwi.
- Ty jesteś po prostu podglądaczem! – zaśmiał się. – Przyznaj, że lubisz patrzeć na takie rzeczy – mówił rozbawiony.
- Lubię – odparł, uśmiechając się tym kwadratowym uśmiechem i usiadł na łóżku.
Boże, mój Taeś taki zboczony...
Skuliłem się, zażenowany sytuacją.
J-Hope natychmiast spoważniał. Patrzył mi przez chwilę w oczy, przyglądając się mi się ze spokojem. Przełknąłem głośno ślinę i zmarszczyłem brwi.
- No pocałuj go...
Zachęcony słowami Taehyunga ujął moją twarz w dłonie i złączył swoje usta z moimi.
Sapnąłem cicho i przymknąłem oczy.
Brązowowłosy, nie przerywając pocałunku, uniósł się i zawisł nade mną na czworakach. Starając się nie wydawać z siebie żadnych zawstydzających jęków czy westchnięć objąłem go za szyję i rozchyliłem lekko usta.
- No dalej, on tego chce – powiedział cicho V.
W tym momencie poczułem, jak Hobi przechyla lekko głowę i wsuwa na siłę swój język do mojej buzi.
Tym razem nie udało mi się powstrzymać przed sapnięciem.
Krępowało mnie to, że Tae na nas patrzył. Że podobała mu się moja niewinność i zależność od najstarszego z nas. Przy Hobim stawałem się delikatny i słaby, czego nigdy nie chciałem po sobie pokazywać...
Złapał w zęby moją dolną wargę i pociągnął za nią lekko. Syknąłem z bólu i z rosnącego podniecenia.
Chyba zaczęła kręcić mnie rola niewiniątka, a oni dobrze o tym wiedzieli.
Nagle zszedł ze mnie.
- Teraz ty – powiedział do rudowłosego i gdy ten ruszył w moją stronę, usiadł na jego miejscu.
Teraz już poważnie się zaniepokoiłem.
Czy zachęcony postawą Hobiego będzie próbował mnie zdominować?
Mentalnie szybko przestawiłem się na rolę aktywa.
Usiadłem i gdy tylko Tae zbliżył się do mnie na czworakach również zmusiłem go do siadu i przysunąłem się do niego tak, by dotykać swoim kroczem jego. Wpiłem się w jego usta podświadomie chcąc mu udowodnić, że w tej parze to ja rządzę. Ten jęknął zaskoczony i mimo, że wcześniej miał odważniejsze zamiary, po prostu się poddał.
Wsunąłem mu dłoń we włosy i lekko za nie ciągnąc całowałem go – mocno i brutalnie.
- Na razie koniec tego dobrego – powiedziałem nagle, kończąc pocałunek.
Nie chciałem, żeby to się działo tak szybko. Musiałem sobie wszystko w głowie poukładać i zastanowić się, czego najbardziej chcę.
Bo jeśli doszłoby do tego, że Hobi chciałby z Tae to zrobić... prawdopodobnie bym się załamał.
Z drugiej strony nie chciałem też przy Hoseoku być pasywem... nie chciałem, by Taehyung był tego świadkiem.
Chyba nie nadawałem się do tego trójkąta. Podchodziłem do tego zbyt romantycznie, a oni najwidoczniej traktowali to tylko jak zabawę.
Przynajmniej takie były moje odczucia mimo, że ten chory związek trwał zaledwie parę godzin.
J-Hope spojrzał na mnie ironicznie, by następnie spoważnieć. Kiwnął głową.
- W sumie racja. Nie ma co przesadzać i się spieszyć – powiedziawszy to pocałował mnie w czoło i przytulił. – Nie będziemy robić nic pochopnie.
Wyczułem w jego głosie zdenerwowanie i irytację. Nie spodobało mi się to...
Położyłem się na boku tyłem do nich i przykryłem kołdrą. Hoseok objął mnie od tyłu i wtulił usta w mój kark.
Słysząc szelest pościeli wywnioskowałem, że podobną pozycję przyjął Tae, przytulając się do jego pleców.
Sapnąłem prawie niedosłyszalnie czując jego wilgotne, gorące usta na swojej skórze.
Delikatnie mnie całował, by następnie wsunąć ręce pod moją koszulkę. Położył dłonie na moim brzuchu i zaczął uspokajająco mnie po nim głaskać.
Słysząc, że oddech J-Hope'a robi się cięższy domyśliłem się, że Tae zaczął składać pocałunki na jego szyi.
Mój Tae... - pomyślałem rozgoryczony.
- Na pewno nie chcesz? – szepnął Hobi prosto w moje ucho i przygryzł je lekko.
Nie chciałem wyjść na cnotkę i tchórza odmawiając, ale nie byłem też gotowy na taki stosunek. Mimo, że byłem facetem i sprawy seksu nie były dla mnie specjalnie wstydliwe, to na robienie tego z dwoma chłopakami musiałem się psychicznie przygotować.
Zacisnąłem nerwowo pięści licząc na to, że sam się domyśli i na dzisiaj damy już sobie spokój.
- Dobrze, to kiedy indziej – odpowiedział lekko zrezygnowany i wyjął ręce spod moje
koszulki. Położył je na moim torsie przytulając się do mnie i wtulił czoło w mój kark.
Nagle poczułem dłoń Taehyunga na swoim policzku.
Wisiał nade mną, uśmiechając się do mnie z czułością.
- Dobranoc, Jimin – powiedział i pogłaskawszy mnie po policzku ułożył się znów za Hoseokiem.
***
Kolejne dwa tygodnie spędziliśmy z zespołem na ćwiczeniu choreografii, komponowaniu piosenek i przygotowywaniach się do koncertów.
Nasza trójka zachowywała się jak zwykle, by nie wzbudzić podejrzeń u chłopaków. Wygłupialiśmy się, żartowaliśmy. Nic nowego.
Może tylko byłem zazdrosny, gdy Tae spędzał za dużo czasu z Hoseokiem. Co chwilę się z nim przytulał, uśmiechał się do niego, zagadywał. Nawet znikali gdzieś razem...
Teoretycznie nie powinienem był się o to złościć, bo mnie też zaczepiał.
Jednak ja nie wykazywałem zainteresowania. Nie chciałem, żeby mnie dotykał. Nie chciałem, by się mną bawił...
Wyczuwałem, że coś jest nie tak. Coś mi się nie pasowało i sprawiało, że czułem się źle. Zawsze bardzo lubiłem Hobiego, podobał mi się, a gdy mnie przytulał wariowałem w myślach ze szczęścia. Jednak zmieniłem do niego stosunek, gdy tak naprawdę zaczął odbierać mi Taehyunga. Mieliśmy przecież być wszyscy razem w rzekomym związku dlatego, że darzyliśmy się podobnym uczuciem...
Ale cóż. Ewidentnie byli bardziej zainteresowani sobą.
***
- Jimin...
Do pokoju wszedł Tae, przerywając mi czytanie książki. Leżąc na dolnym piętrze łóżka podniosłem na niego wzrok i odkładając lekturę spytałem:
- O co chodzi?
- Co się z tobą dzieje? Czemu nas... mnie... tak traktujesz? – zaczął i usiadłszy obok przytulił się do mnie. – Nie chcesz żeby w ogóle się do ciebie zbliżano, unikasz nas.
Westchnąłem i odpowiedziałem bez namysłu:
- Coś się ze mną dzieje. Chyba jestem o ciebie zazdrosny. Nie podoba mi się, jak on cię dotyka. Nie chcę żebyś z nim cokolwiek robił.
Popatrzył na mnie zdziwiony.
- Przecież sam zaproponowałeś trójkąt. Całowałeś się nawet z Hoseokiem, a teraz mówisz, że jesteś o mnie zazdrosny? Coś ci się chyba pomyliło.
- Nie, Tae, to nie o to chodzi... - zacząłem przestraszony jego reakcją. – Po prostu nie mogę do tego przywyknąć, co nie znaczy, że masz się ograniczać. Podoba mi się Hobi, ale nie mogę znieść, że jest z tobą tak blisko.
- To kim ja dla ciebie jestem? I on? – spytał lekko zirytowany, patrząc mi w oczy.
- Nie wiem... - szepnąłem, spuszczając wzrok. W tamtym momencie zdałem sobie sprawę z tego, jak źle to zabrzmiało. Nie to chciałem powiedzieć. – Po prostu sam nie jestem pewien swoich uczuć... - dopowiedziałem cicho.
- Jasne – mruknął i wyszedł z pomieszczenia.
Zostałem sam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro