Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Wątpliwości

- Może teraz z nim pogadam? - mruknął Hoseok, wciąż mnie tuląc.

- A właściwie co chcesz mu powiedzieć? - burknąłem, bojąc się odpowiedzi.

Byłem przekonany, że lada chwila moje utopijne pragnienie odwzajemnionego uczucia legnie w gruzach.

Zachowanie Tae zaczęło mi uświadamiać, że jedyną osobą do której pasuję i z którą chciałbym się związać... jest Hobi.

Tak, wiem. Szybko odpuściłem, jeżeli chodzi o Taehyunga, ale skoro on mnie tak traktował, to mogłem tylko dać sobie spokój.

- Zapytać go, jak do tego wszystkiego podchodzi. Czego tak naprawdę chce.

- Na pewno chcesz to zrobić teraz? Jest wkurwiony i rozjuszony, jak nigdy. Nikt z zespołu nie może się dowiedzieć...

- Spokojnie - przerwał mi. - Po prostu chcę się jak najszybciej dowiedzieć na czym stoję. Nie wytrzymam z tym do jutra.

Ujął moją twarz w dłonie i uspokajająco pocałował mnie w czoło.

- W porządku - odpowiedziałem. - Ja nie będę w tej rozmowie uczestniczył. Mi powiedział wszystko. Teraz wy musicie sobie wszystko wyjaśnić - powiedziałem smutno, patrząc mu w oczy.


***


Czekałem więc w pokoju hotelowym, skubiąc nerwowo paznokcie i nasłuchując. Nie słyszałem jednak nic konkretnego oprócz śmiechu kumpli z pokojów obok. Tae i Hobi pewnie poszli gdzieś na bok, by nikt ich nie słyszał.

Tak bardzo chciałem, żeby wszystko już się wyjaśniło. Żeby Taehyung odpuścił i dał nam spokój, skoro tak do tego wszystkiego podchodził. Żeby Hobi ze mną został...

Cholera, nigdy nie sądziłem, że będę się aż tak rozwodził nad problemami sercowymi.


W głowie niczym echo wciąż powracały słowa Taehyunga...:

Ten trójkąt to miała być zabawa.

Mam was dość. Tego ograniczania, problemów.

Ja po prostu chciałem namiastkę związku.

"Namiastkę związku". Kurwa mać. Pan romantyk się znalazł.

Wciąż nie mogłem uwierzyć, że ten chłopak był aż tak nieczuły.


W końcu minęła prawie godzina i w drzwiach stanął roztrzęsiony Hoseok.

- Jimin, miałeś rację - burknął i zamknął za sobą drzwi.

Poderwałem się z łóżka i spytałem nerwowo:

- Jak to? Co ci powiedział?

- A daj spokój. Nawet napomknął, że flirtuje z kimś spoza zespołu.

Uniosłem brwi ze zdziwienia, otwierając szeroko oczy.

"Jak mam nie obwiniać Taehyunga, skoro jeszcze niedawno próbował się do mnie dobierać, a teraz się okazuje, że się z kimś spotyka..." - pomyślałem rozgoryczony.

Jak on mógł... Nie byłem w stanie pojąć jak Tae mógł być takim sukinkotem. To po prostu nie było w jego stylu, ale jego słowa i czyny mówiły same za siebie...

- Rozumiesz, że on chciał być z nami dla seksu? - syknąłem jak najciszej.

- W to wątpię, Jimin - odparł Hoseok, patrząc na mnie uważnie. - Może tak to wygląda, ale Tae nie jest idiotą. Myślę, że po prostu za późno zdał sobie sprawę z tego, że nawet związek w trójkącie to za duża odpowiedzialność. A on chce się bawić, spotykać, flirtować... Tak mniej więcej mi powiedział.

- Kuźde, to mógł wcześniej o tym pomyśleć - fuknąłem i usiadłem gwałtownie na łóżku. - Wkurwiony bardzo jest?

- Nie... Trochę się uspokoił. Nikt nas nie słyszał, jeśli o to ci chodzi.

Usiadł obok mnie, objął mnie za ramię i wbił wzrok w jakiś punkt na podłodze.

- Zerwał? - spytałem nagle prosto z mostu.

- Zerwał - potwierdził Hoseok, opierając czoło o moje ramię. - Przykro mi, Chim. Wiem, że się bardzo starałeś.

Zacisnąłem wargi w cienką linię i odwróciłem wzrok od chłopaka. No ba, że się starałem.

- Mam nadzieję, że normalnie będzie nas po tym wszystkim traktował. Wiesz, zespół i tak dalej...

- Tak, na pewno - odpowiedział od razu. - Mówię, to mądry chłopak, tylko trochę niestały w uczuciach. Na pewno będzie nam się dobrze pracowało, tak jak wcześniej. - Zamilkł na chwilę, by następnie złapać mnie za rękę. Odwróciłem się gwałtownie i spojrzałem na niego zdziwiony. Aż się bałem tego, co chciał mi wyznać...

- Co jest? - wychrypiałem, unikając jego wzroku.

- Spróbujmy razem - powiedział, ściskając mocniej moją dłoń. - Bez spiny, bez stresu. Po prostu spróbujmy.

- Nie wolisz Taehyunga? - spytałem tylko, patrząc mu uważnie w oczy.

Musiał mi szczerze powiedzieć. Jeśli miałem być jego "pocieszeniem" w związku z utratą Tae, to mógł się kolokwialnie mówiąc... wypchać.

- Nie. Daj mi szansę - odparł cicho i złapawszy mnie za ręce, spróbował mnie pocałować.

- Nie, Hobi... - odsunąłem się instynktownie i wstałem z łóżka. - Daj mi chwilę. Muszę ochłonąć. Przemyśleć. Uspokoić się - tłumaczyłem się nerwowo. Musiałem po prostu pobyć chwilę sam. - Idę pod prysznic. Zaraz wrócę.

Hoseok w odpowiedzi kiwnął tylko smutno głową.

- Tylko wróć szybko...


Drżąc z nadmiaru emocji i zimna wszedłem pod prysznic, omiatając przelotnie wzrokiem swoje nagie, pokryte gęsią skórką ciało. Wzdrygnąłem się z niechęcią i odkręciwszy kurek, puściłem na siebie strumień gorącej wody.

Przez stres, przez to wszystko znów wracały te autodestrukcyjne myśli... Próbowałem je od siebie odepchnąć, bo wiedziałem, że były żałosne i nie przystoi facetowi, by się nimi zadręczać, ale były po prostu silniejsze.

Bałem się, że Tae zostawił mnie dlatego, że byłem paskudny. Za duże uda, grube... Zbyt pulchne policzki.

NIE. STOP. "Jimin, przestań. Przestań..." - próbowałem uspokoić się w myślach. To niepoważne, żeby mężczyzna przejmował się takimi rzeczami. Są większe tragedie na świecie, niż za duże uda.

Byłem żałosny.

Umyłem się szybko, ubrałem w krótkie spodenki oraz koszulkę i starając się już więcej o sobie nie myśleć, wróciłem do pokoju.

Gdy tylko wszedłem do pomieszczenia, Hoseok, siedząc na łóżku, wyciągnął do mnie ręce i powiedział czule:

- Chodź tu do mnie, piękny.

Zmarszczyłem brwi, rozczulony tym widokiem i usiadłem mu bokiem na kolanach.

- Nie martw się już - szepnął i cmoknął mnie w skroń, gdy wtulałem się w jego szyję.

Nie lubiłem jednak tych "pseudo-romantycznych" sytuacji i zdaje się, że Hoseok szybko to wyczuł. Chwycił mnie nagle za obie dłonie i pchnął mnie na łóżko. Zaskoczony opadłem na plecy i szeroko otwartymi oczami wpatrywałem się w niego uważnie. Hobi tylko uśmiechnął się do mnie kącikiem ust i położył się ostrożnie między moimi nogami. Nie zważając na to, jak bardzo byłem zaskoczony, ujął moją twarz w dłonie i wpił się w moje usta. Od razu wsunął język między moje wargi i zaczął całować mnie namiętnie, zamykając oczy i mierzwiąc czule moje włosy.

Odetchnąłem z ulgą prosto w jego usta i odwzajemniłem pocałunek.

Potrzebowałem tego. Tak bardzo potrzebowałem jego bliskości, dotyku...

Jak na spełnienie mojej prośby otarł się o mnie twardym już z podniecenia kroczem, a ja jęknąłem płaczliwie, marszcząc brwi.

Coraz bardziej rozochocony objąłem go nogami w pasie, przyciskając jego ciało mocniej do swojego i sam zacząłem błagalnie poruszać biodrami, napierając na jego wyraźnie zarysowane pod materiałem spodni przyrodzenie.

- Jimin... - sapnął nagle, ściągając z siebie koszulę. Przed oczami mignął mi jego blady tors, by po chwili widok przysłoniła mi zdzierana ze mnie koszulka.

Jęknąłem błagalnie, wpatrując się w Hoseoka zaszklonymi z podniecenia oczami i dysząc ciężko.

Leżałem pod nim półnagi, w samych spodenkach, myśląc tylko o tym, by wsunął się już we mnie i posuwał do utraty tchu...

- Mój śliczny - powiedział pół szeptem i gwałtownym ruchem zsunął ze mnie dolną część garderoby. Pisnąłem żałośnie i odruchowo ścisnąłem kolana, wstydząc się swojej nagości. - No już, daj spokój. Widziałem cię tam już przecież.

Byłem tak podniecony, chętny i uległy, że jego słowa od razu sprawiły, iż przestałem się hamować.

Chłopak, widząc moją pełną chęci postawę, wycofał się na czworakach i rozchyliwszy mi na siłę uda, położył się przed moją miednicą. Nie dając mi czasu na jakikolwiek protest, chwycił w dłoń mojego nabrzmiałego już penisa i patrząc mi w oczy wsunął sobie jego główkę między ciepłe, mokre wargi.

- A-ach... - jęknąłem słodko i położyłem chłopakowi dłoń na głowie, chcąc tym samym dać sobie przynajmniej pozory dominacji. Wsparłem się na łokciu, a drugą ręką złapałem go za włosy. Hoseok, nieporuszony niewinnym bólem, jaki mu sprawiałem, zaczął intensywnie robić mi ustami dobrze, wsuwając i wysuwając sobie co rusz moje przyrodzenie spomiędzy nich. Sapnąłem, oblizując usta i obserwując poczynania Hope'a. Jego cudne oczy, które wpatrywały się we mnie uważnie. Różowe wargi, obejmujące ciasno mojego członka i przesuwające się po nim w górę i w dół. Jasne, ładnie umięśnione ramiona...

Gdy przymknąłem na chwilę oczy, sapiąc cicho, poczułem, jak śliską opuszką palca zaczyna drażnić moje wejście.

Szarpnąłem się lekko i tłumiąc jęk, rozchyliłem szerzej nogi.

Starałem się być jak najciszej zdając sobie sprawę z tego, że za ścianą siedzi reszta chłopaków, ale doznania były zbyt intensywne... Jego palec drażnił moje rozgrzane, nierozciągnięte mięśnie. Mokry język masował przyrodzenie, którego żyłki pulsowały zachęcająco.

Potem dołożył drugi palec. Ssał szybciej, mocniej. Czułem, że zaraz skończę w jego ustach i zadrżałem w spazmach rozkoszy, zaciskając mocniej pięść na jego włosach.

Hobi widząc to, od razu przestał mnie pieścić. Szybkim, gwałtownym ruchem złapał mnie za ramiona i przewróciwszy na brzuch, rozchylił moje uda.

- H-Hobi... - zdołałem tylko wyjęczeć cichutko wiedząc, co mnie zaraz czeka.

Usłyszałem dźwięk rozpinanego rozporka i zsuwanych spodni.


Wypiąłem się więc zachęcająco i już po chwili poczułem, jak Hoseok całym swoim ciężarem kładzie się na moich plecach i położywszy jedną dłoń na mojej grdyce, zaczyna napierać czubkiem śliskiego od żelu penisa na moją dziurkę.

- Ciii... - uciszył mnie i zaciskając dłoń na mojej szyi, zaczął poruszać się we mnie ostrożnie, trąc gorącą klatką piersiową o moje łopatki.

Już po chwili zaczął pieprzyć mnie mocno, a ja wciskałem twarz w poduszkę, starając się tłumić przepełnione rozkoszą, płaczliwe jęki.

Czułem, jak jego przyrodzenie drażni moje wrażliwe, poobcierane mięśnie. Jak palce zaciskają się na grdyce. Jak sapie prosto w moje ucho, przygryzając je od czasu do czasu.

To wszystko doprowadzało mnie do szaleństwa i całkowitego zapomnienia się.

- H-Hoseok... b-boli... - zdołałem wyjęczeć tylko na wpół świadomie pomiędzy pchnięciami.

Fakt, bolało. Ale był to najbardziej rozkoszny ból, jakiego byłem w stanie doświadczyć.

- Wiem, przestanie... - wydyszał i w tym momencie, wcisnął się we mnie do końca, napierając na mnie mocno biodrami i praktycznie wgniatając moją obolałą miednicę w łóżko.


- T-tak. Właśnie tak, p-proszę... - jęczałem cichutko prosto w jego ucho, leżąc pod nim na plecach i obejmując go nogami w pasie. - Proszę...

- Ciii - uciszył mnie tylko i garbiąc się wtulił twarz w mój tors. Zacisnął boleśnie palce na moich ramionach i zaczął poruszać się we mnie w odbierającym dech tempie.

Miałem ochotę krzyknąć z rozkoszy, gdy przez moje ciało przeszedł dreszcz zwiastujący, że lada chwila osiągnę spełnienie. Skuliłem się tylko i wtuliłem buzię w zagłębienie jego rozgrzanej szyi. Chwyciłem się gwałtownie jego karku i doszedłem, zakwiliwszy z rozkoszy.

J-Hope, czując moje nasienie na swoim brzuchu, jęknął podniecająco i skończył we mnie, wbiwszy się w moje wnętrze po same jądra.

- Jimin, kocham cię... - wychrypiał po chwili, leżąc na mojej piersi i oddychając szybko.

Mimo otępienia po dopiero co przebytym orgazmie, pomyślałem tylko, że mówienie sobie takich rzeczy tuż po seksie i tak nieprzyjemnych oraz pełnych niepewności wydarzeniach, jest najgorsza rzeczą, jaką możemy sobie powiedzieć...

Jednak... pomimo tej świadomości, wyszeptałem tylko:

- Ja ciebie też. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro