Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Pragnienia

- Jimin, śpisz...? - spytałem cicho, spoglądając w górę.

Piętrowe łóżko zaskrzypiało nade mną.

- Jeszcze nie, a co?

- Czemu? Nie możesz zasnąć? Znowu nad czymś rozmyślasz?

Westchnął.

- Może... Po prostu czuję się trochę samotny, Tae.

Zamilkł.

Ogarnęła mnie przytłaczająca cisza.


Nic dziwnego, że czuł się osamotniony. Od paru lat żyliśmy głównie BTS - śpiewem, tańcem, koncertami i programami rozrywkowymi. Fakt - byliśmy otoczeni przez tłumy wielbiących nas ponad wszystko fanek, ale co z tego, skoro z żadną nie mogliśmy się związać? Zajęty idol źle się sprzedaje, poza tym na związki i tak nie mieliśmy czasu. Bolało mnie to.

Uważałem, że sensem życia jest odnalezienie swojej drugiej połówki i trwanie u jej boku aż do śmierci. Jednak rozwijająca się w zawrotnym tempie kariera uniemożliwiała mi to. Wiedziałem, na co się piszę i że jeszcze przez długie lata w ten sposób będę funkcjonować. Będę uwielbiany, szanowany, podziwiany, ale samotny... w tłumie ludzi.

Podejrzewałem, że Jimin czuł to samo. Przed kamerą zawsze był wesoły i niezwykle czarujący. Co innego, gdy razem zresztą BTS wracaliśmy do naszego mieszkania. Od każdego z członków zespołu dało się często wyczuć znużenie i smutek. U jednych było to bardziej widoczne, a u innych mniej. Oczywiście byliśmy naprawdę wdzięczni sukces, który zesłał nam los, ale...

Ale tęsknota za miłością była silniejsza, co często dało się wyczuć w naszych piosenkach.

Najgorzej chyba przeżywał to Suga, który każdą wolną chwilę spędzał w łóżku i wielokrotnie powtarzał, że nie ma na nic energii. No i Jimin... Gdy go coś trapiło zawsze zwracał się z tym do mnie, z czego bardzo się cieszyłem. Od ostatnich paru miesięcy bardzo męczyło go pragnienie, by ktoś był z nim blisko. Troszczył się o niego, przytulał, dbał. Zachowywał się jak małe, zagubione dziecko. Ciekawe, czy tylko ja widziałem, że tę tęsknotę manifestował w swoim codziennym zachowaniu, gdy zaczepiał mnie, Hoseoka czy Kookiego - przytulał nas, nie raz udawał, że chce pocałować (a może naprawdę chciał?)... Na początku wydawało mi się to urocze. Przyznaję bez bicia, że jestem biseksualny i takie zachowanie przystojnego faceta nie przeszkadzało mi.

Ale nigdy nie doszło między nami, ani między nikim z BTS, do niczego więcej.

Tak naprawdę chciałem, zbliżyć się do Jimina, ale bałem się konsekwencji - że to wyjdzie na jaw, że się w sobie zakochamy, co wpłynęłoby negatywnie na naszą karierę. On też chyba miał takie same obawy, bo nie narzucał się. Ja zresztą byłem równie blisko z Hobim. On też nie szczędził czułości mi czy Jiminowi i przytulał mnie równie często, co on. Wyglądało to trochę jak niedoszły trójkąt miłosny. A były to tak naprawdę tylko niewinne zaczepki przed kamerą. Nigdy nie rozmawialiśmy o swoich orientacjach i nigdy nie dotykaliśmy się w jednoznaczny sposób. Zero podtekstów. Tylko wygłupianie się.


Z rozmyślań wyrwał mnie głos Jimina.

- Chyba się trochę wpakowaliśmy.

- Co masz na myśli? Za dużo wypiłeś i dlatego się dołujesz.


Mieliśmy mieć całkowicie wolny weekend (wytwórnia załatwiła nam trochę odpoczynku), więc sobotę spędziliśmy całym BTS w mieszkaniu odsypiając, oglądając filmy i wygłupiając się. Jednak Jimin tego dnia za często zaglądał do kieliszka i skończyło się na tym, że musiałem odprowadzić go do naszego pokoju, który dzieliliśmy razem z Hobim. Hoseok jednak w tym czasie siedział razem z Kookiem i RM w ich pokoju, Suga i Jin spali u siebie, więc zostałem z tym pijakiem sam na sam. Uprzednio odprowadziłem go do łazienki, kazałem mu się umyć i przebrać, a że nie był aż tak pijany, to udało mu się to bez większego problemu. I całe szczęście, bo nie zniósłbym niewykąpanego Jimina nad swoją głową.


- Po prostu jestem zmęczony. Chciałbym czasem wyjść spokojnie na dwór bez przymusu zakładania okularów i maski. Bez strachu o to, że otoczy mnie tłum fanek. Chciałbym przeżyć jeden dzień, w którym nie będą boleć mnie mięśnie. Chciałbym być z kimś... - mówił smutnym tonem.

- Ej, spróbuj zasnąć, co? Po co masz się dołować. Jakoś inni idole zajmują się muzyką i mają partnerki. Wszystko da się pogodzić. Dobrze o tym wiesz - odparłem.

- Nie chcę partnerki...

Drgnąłem nerwowo. Wyczuwałem, że zbiera mu się na wyznania, na które nie byłem gotowy.

Domyślałem się, że Hoseok i Jimin lubią chłopców, ale były tylko domysły. Nie wyobrażałem sobie jednak normalnego funkcjonowania w zespole ze świadomością, że któryś z nich mnie podrywa, bo tak jak mówiłem: każde zbliżenie mogłoby zagrozić funkcjonowaniu Bangtan Boys.

Szybko przerwałem przytłaczającą ciszę:

- To czego chcesz... ?

Wstrzymałem powietrze.

- Mieć chłopaka... - dokończył cicho.

Cholera, tak jak myślałem. Czułem, że zaczynam się rumienić. Za dużo emocji naraz. Jak dobrze, że mieliśmy piętrowe łóżko a Jimin leżał właśnie na górnym piętrze i nie widział mojej reakcji...

Co miałem mu odpowiedzieć? „Fajnie, ja też"? Zmienić temat, kontynuować go?

Z jednej strony byłem przerażony świadomością, że jednak może on czuć do mnie fizyczny pociąg i wszystkie nasze żarty balansowałyby na niebezpiecznej granicy między wygłupianiem się, a chęcią zbliżenia się do siebie. Jednak z drugiej strony obudziło to we mnie nadzieję na to, że ocieplimy nasze stosunki. To by było cudowne być z nim w tak bliskiej relacji... Wejść z nim w związek, ukrywając go przed całym światem. Całować go, obejmować, dotykać z dala od czujnych oczu reszty zespołu, a co dopiero wytwórni i fanów...

- Jak to chłopaka? Jesteś gejem? - spytałem wprost siląc się na spokojny ton.

- A jeśli tak...? Znienawidzisz mnie?

- Nie... Nie spodziewałem się tego, ale to w porządku. Nie przeszkadza mi to... - zamilkłem. To zaczynało brzmieć jak zachęcanie go do „czegoś" ze mną... Mimo moich utopijnych pragnień nie mogłem na to pozwolić. - Ale nie myśl sobie, że i ja jestem gejem - dokończyłem poważnym tonem.

W sumie nie skłamałem, bo podobały mi się dziewczyny i chłopcy, a nie tylko jedna płeć.

Próbowałem udawać wyrozumiałego hetero przyjaciela, którego nie kręci dotyk drugiego faceta. Jimin był podchmielony, a ja zbyt osamotniony, by pozwolić sobie w tamtym momencie na rozbudzanie zauroczenia.

- Jasne... - odparł cichutko. Słyszałem jak przekręca się na bok, szeleszcząc kołdrą.

Powinienem odetchnąć z ulgą - problem został zniszczony w zarodku.

Więc czemu byłem tak cholernie smutny? Jednak nie tak miało być...

- Jimin... przepraszam - powiedziałem cicho.

- Za co? Tylko powiedziałeś prawdę. Nie mam za co cię winić. Jedyną osobą, którą mogę obwiniać to siebie za durne wyznania.

- Skłamałem.

- To znaczy?

- Jestem bi.

- A. Więc wiesz co czuję - odpowiedział zdziwiony.

- Taa...

Boże, tak bardzo chciałem go wtedy przytulić... A co, jeśli jemu jednak podoba się Hobi, a nie ja? I męczy go to, że to może być nieodwzajemnione uczucie? Może to chciał mi powiedzieć?

Nie chciałem go jednak o to spytać. Nie chciałem wiedzieć.

Zacisnąłem pięści i spytałem na jednym wydechu:

- Ej... chcesz spać dzisiaj ze mną? Skoro źle się czujesz... Nie wiem co innego mogę zrobić.

- Jak to spać?

Zażenowany przeciągnąłem dłonią po twarzy.

- No obok siebie. Bez żadnych podtekstów oczywiście...

- Na pewno? - spytał pełen nadziei.

- Na pewno. Tylko ty zejdź.

Przyznam, że nie cierpiałem przesiadywać na górnym poziomie łóżka.

Słyszałem jak Jimin zsuwa nogi na drabinkę.

O cholera, zapomniałem, że jest nietrzeźwy!

- Ej, czekaj!! - krzyknąłem i zerwałem się z łóżka, by w razie czego złapać przyjaciela. Chyba zdążyłem w ostatniej chwili, bo zobaczywszy w ciemności niewyraźnie zarysowaną sylwetkę chłopaka zdałem sobie sprawę z tego, że zaraz z tej drabinki spadnie. Gruchnie plecami o podłogę i tyle będzie z Jimina.

Stanąłem szybko za nim i chwyciwszy go od tyłu pod pachy pomogłem mu stabilnie stanąć na ziemi. W efekcie nadepnął mi boleśnie na stopę i uderzył tyłem głowy w mój nos. Syknąłem cicho z bólu, wciąż dzielnie go trzymając. Aż zadzwoniło mi w uszach... W końcu podobno najwięcej wypadków zdarza się w domu.

- Przepraszam... - wymamrotał, stojąc plecami do mnie tak sztywno, jakby połknął kij. Było mu głupio.

W tamtym momencie pomyślałem sobie, że jeśli chcę poczuć trochę bliskości, to wtedy był to najlepszy moment. Raz się żyje.

- Przeżyję. Połóż się u mnie - powiedziałem siląc się na ton nieprzepełniony bólem i delikatnie popchnąłem go w kierunku mojego łóżka. Chłopak niepewnie wsunął się pod kołdrę i położył na boku twarzą w moją stronę. Przesunął się aż pod ścianę, robiąc mi miejsce.

- Aż takim grubasem nie jestem... - Zrobiłem moją popisową głupią minę: kwadratowy skrzywiony uśmiech i wywrócone białka oczu, na co Jimin odpowiedział głośnym śmiechem.

Jednak durne minki sprawdzają się w każdej sytuacji... no prawie.

Wyciągnął do mnie ręce jak małe dziecko. Słodki... Uśmiechnąłem się do niego.

- No chodź tu... - powiedziałem cicho i wsunąłem się do niego pod kołdrę. Objąłem go delikatnie za szyję i oparłem brodę o jego głowę, uważając jednak, by nasze nogi się nie stykały. Co za dużo gejostwa, to niezdrowo.

W odpowiedzi przytulił się do mnie, kładąc mi swoje dłonie na plecach. Jego twarz znajdowała się może z pięć centymetrów od mojej grdyki. Czułem na niej ciepło jego oddechu.

Westchnąłem z przyjemności. Tak ciepło i bezpiecznie...

Leżeliśmy w ten sposób z zamkniętymi oczami może parę minut. Dopiero gdy Jimin zaczął głaskać mnie po plecach zdałem sobie sprawę z tego, że w powietrzu wisiało krępujące seksualne napięcie. Wystraszyłem się, ale nie miałem zamiaru się wycofać. Nawet jeśli miało dojść do "czegoś więcej".

Westchnąłem cicho, unosząc wysoko klatkę piersiową, na co chłopak odchylił głowę i spojrzał mi prosto w oczy. Uniósł się lekko do góry i przymykając powieki zbliżył swoje usta do moich. Zadrżałem zaskoczony, ale nic nie powiedziałem. Zalała mnie fala gorąca. Jedną ręką zacząłem głaskać go po karku, a drugą wsunąłem mu we włosy, próbując go w ten sposób nieudolnie zachęcić do pocałunku. Ja nie miałem odwagi zrobić pierwszego kroku.

Jimin na szczęście prawidłowo interpretował moje gesty.

Odetchnął głośno i delikatnie pocałował mnie w usta.

- Zawsze chciałem to zrobić - powiedział i uśmiechnął się do mnie, głaszcząc mnie po głowie.

- Ja tak samo.

Usłyszawszy to uniósł się, by następnie położyć się między moimi nogami. Patrzyłem na niego z zaskoczeniem pomieszanym z błogością.

Wyprostowałem nogi i niepewnie położyłem mu ręce na łopatkach.

- Nie przeszkadza ci to? Może jestem za ciężki? - spytał i wsunąwszy dłonie w moje włosy wtulił policzek w moją klatkę piersiową. Zamarłem na chwilę, by po chwili położyć mu uspokajająco dłoń na głowie.

- Nie... jesteśmy podobnej postury.

- Ja mam większego ABS-a - wymamrotał.

- Haha, no tak...

Przez chwilę leżeliśmy w tej pozycji, wsłuchując się w swój oddech. Obserwowałem, jak jego głowa unosi się i opada wraz moim torsem. Byłem jednak mocno skrępowany, bo czułem, że opiera się brzuchem o moje krocze... które z pewnością nie było takie miękkie jak piętnaście minut temu.

Nagle zaczął przesuwać się do góry i dotknął swoją męskością mojej. Wciągnąłem ze świstem powietrze i chwyciłem poły koszulki na jego plecach.

- Nie zrobię nic więcej... - powiedział, opierając łokcie po obu stronach mojej głowy.

Jęknąłem, gdy naparł na mnie twardym kroczem. Byliśmy w bokserkach, więc odczuwałem to aż nazbyt intensywnie...

Załkałem przytłoczony nagłą falą podniecenia i objąłem go za kark. Rozchyliłem mocniej nogi i zgiąłem je w kolanach, pragnąc poczuć jak najwięcej. Zachęcony tym gestem wtulił twarz w moją szyję i złapawszy mnie za ramiona zaczął mocno się o mnie ocierać.

Po skąpanym w ciemnościach pokoju rozlegały się odgłosy szeleszczącej pościeli, cichego sapania Jimina i moich stłumionych jęków.

Oddychałem głośno, zaciskając palce na jego karku. Wtedy uniósł się na łokciach i pochylił głowę, patrząc między nasze nogi.

- Podnieciłeś się - stwierdził, wciąż się o mnie ocierając.

- Przestań... - powiedziałem cicho. - Nie patrz, to krępujące.

- Daj spokój... Nie wstydź się, nie ma czego - odpowiedział łagodnie.

Znów uniósł się i spojrzał mi prosto w oczy.

Zacisnąłem mocno powieki i schyliłem głowę, zawstydzony jego wzrokiem.

W momencie, gdy przeszyła mnie fala podniecenia objąłem go mocno nogami i zacząłem wypychać biodra ku górze, prosząc w ten sposób o więcej. Trzymając się jego karku, ocierałem się błagalnie o jego krocze.

- Przestań się krępować...- wysapał i pchnął mocno, ocierając się powoli o całą długość mojego członka.

Jak na zawołanie jęknąłem cicho i wcisnąłem mu pięty w krzyż.

Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że nasze bokserki już są wilgotne od pierwszych kropli nasienia. Zamarłem i otworzyłem szeroko oczy, gdy wstrząsnął mną dreszcz przyjemności.

- Ej, przestań! - powiedziałem głośno i odsunąłem się od niego gwałtownie.

Byłem na granicy orgazmu.

- Czemu? Co się stało? - wysapał. Jego twarz pokrywały czerwone rumieńce.

- Bo ja zaraz... - Nie potrafiłem dokończyć. Byłem zbyt zawstydzony. - Nie chcę, proszę cię.

Chwyciłem go za ramiona i spojrzałem mu w oczy, oddychając ciężko. Jego ciemne tęczówki błyszczały w ciemności.

- Tae. - Ujął moją twarz w dłonie. - Przestań się spinać, ok? Nie ma po co. Nie musisz się wstydzić ani denerwować.

Odgarnął mi grzywkę do tyłu, przeczesując ją palcami.

- Będziemy tego żałować... - odpowiedziałem ze zrezygnowaniem. - Rano wstaniemy i będziemy udawać, że nic nie zaszło albo będziemy się unikać - ja tego nie chcę. Nie chcę, żeby coś się zmieniło - tłumaczyłem panicznie.

- Do niczego takiego nie dojdzie. Sprawię ci tylko trochę przyjemności.

Nerwowo skinąłem głową.

Usatysfakcjonowany moją reakcją ucałował mnie w czoło, zsunął z nas kołdrę i klęknął między moimi nogami. Patrząc mi w oczy chwycił za moje bokserki i jednym ruchem ściągnął je ze mnie.

Zawstydzony zerwałem się, by zakryć swoje nagie krocze. Jimin jednak błyskawicznie zareagował i mocno chwycił mnie za nadgarstki.

- Przestań.

Szarpnąłem się i spróbowałem wyrwać się z uścisku, za wszelką cenę chcąc zasłonić swoją stojącą na baczność męskość.

- Powiedziałem przestań - powtórzył i wbił we mnie przeszywające, ale opanowane spojrzenie.

Trwaliśmy tak krótką chwilę. Zadrżałem, gdy zwolnił uścisk i pogładził mnie uspokajająco kciukiem po wierzchu dłoni. Westchnąwszy rozchyliłem nogi na znak, że się poddaję.

- Mnie nie musisz się wstydzić - powiedział i puścił moje nadgarstki.

Zacisnąłem dłonie na prześcieradle i obserwowałem jak pochyla się nad moimi biodrami, by pocałować mnie w udo. Jego biała koszulka zsunęła się lekko w stronę jego karku, ukazując dołeczki nad jego pośladkami.

Sapnąłem cicho i uniosłem prawie niezauważalnie biodra pragnąc, by wziął mnie do ust.

- Jak bardzo tego chcesz? - spytał cicho i przejechał językiem po moim biodrze.

- B-bardzo... - wyjęczałem.

- Tak...? Więc proś.

Czerpał z dręczenia mnie jakąś chorą przyjemność. Podniecało mnie to. Uwielbiałem go takiego - pewnego siebie, władczego, może trochę zaborczego...

- No poproś mnie... - mruknął i wziął do ręki mojego nabrzmiałego członka. Jęknąłem głośno, otwierając szeroko usta. - Tae... - powiedziawszy to przejechał kciukiem po moim napletku.

Patrzyłem na niego zaszklonymi z podniecenia oczami i oblizawszy wargi wychrypiałem ciche „proszę".

Jimin uśmiechnął się do mnie kącikiem ust i położył się na brzuchu, podpierając się na łokciach. Patrząc mi w oczy rozchylił te swoje cudowne, pełne, zaróżowione wargi i wsunął do ust główkę mojego penisa.

Załkałem uderzony falą rozkoszy i rozchyliłem mocniej uda.

Mimo wstydu nie mogłem oderwać od niego wzroku. Obserwowałem jak powoli wsuwa sobie moją męskość aż po gardło. Światło z ulicy ledwo oświetlało jego twarz. Przydługie czarne włosy opadały mu na oczy, a ciemne tęczówki błyszczały w ciemności. Był po prostu przepiękny. I wciąż się we mnie wpatrywał.

To, co wtedy czułem było nie do opisania. Jego śliskie usta przesuwały się w górę i w dół po moim penisie, dłonie wsuwały się pod koszulkę, błądziły po biodrach, brzuchu i miednicy...

Dopiero, gdy zatrzymał w ustach tylko główkę mojego członka i zacząć ją ssać, zatraciłem się całkowicie. Wbiłem wzrok w sufit i zacząłem głośno jęczeć i dyszeć, unosząc szybko mięśnie brzucha. Moje serce biło tak głośno, że byłem przekonany, iż Jimin także je słyszy.

Znów na niego popatrzyłem. Miał zamknięte oczy. Wyciągnąwszy rękę w jego stronę chwyciłem go za dłoń i splotłem swoje palce z jego.

Przeszyła mnie fala rozkoszy, gdy znów zaczął poruszać głową w górę i w dół, zasysając się tak mocno, że w jego policzkach pojawiły się wgłębienia.

Czułem, że potrwa to może jeszcze krótką chwilę. Serce chciało wyrwać mi się z piersi, brakowało mi tchu.

- J-Jimin... - załkałem i zacisnąłem mocno dłoń na jego dłoni. - Nie...

Gdy wsunął mnie sobie po gardło szarpnąłem biodrami i doszedłem z jękiem prosto w jego buzię. Zakrztusił się, jednak nie zmienił pozycji. Wciąż trzymając mojego penisa w ustach czekał, aż skończę. Gdy już było po wszystkim usiadł na łóżku i połknął wszystko, wycierając wargi wierzchem dłoni.

Patrzyłem na niego zawstydzony, próbując złapać oddech.

Jimin uśmiechnął się do mnie ciepło i przytulił mnie mocno, jednocześnie zmuszając mnie do siadu.

- Spełniony? - szepnął mi do ucha.

- Tak... - odparłem i odwzajemniłem uścisk.

W tym momencie usłyszeliśmy, jak ktoś chwyta za klamkę i próbuje otworzyć drzwi, które na szczęście zostały wcześniej zamknięte na klucz.










Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro