1 dzień w pracy
Następnego dnia Erwin wraz ze swoim skrzacim przyjacielem oraz czterooką znajomą otworzyli zakład.
Wbrew ich oczekiwaniom nie było żadnych tłumów które by się biły o miejsca i rezerwacje.
Tylko cisza, jak łupieżem zasiał.
...to znaczy jak makiem zasiał.
Właściciel krzaczastych brwi stanął przy kasie i ze znudzeniem klikał losowe cyfry i guziki, co powodowało od czasu do czasu jakieś dźwięki typowe dla kas.
Jego koleżanka, Hanji, usiadła na jednym z miejsc, na których powinien siedzieć klient, i zaczęła eksperymentować z różnymi kosmetykami.
A jakby coś wybuchło to wina klienta, a dokładniej tego, że go nie było.
Zaś Levi, najniższy z całej trójki oraz z całego otoczenia, leżał na do końca nie wiadomo czym, choć wyglądało to jak jakieś materiały w worku na śmieci, popijał tymbarka który według niego smakował jak ten szampan dla dzieci oraz flirtował z miotłą.
Miotła była miła, choć niedostępna.
Na zewnątrz spokojnie siąpił mocny deszczyk, w którym wystarczyło stać 3 sekundy, by być całkowicie przemoczonym.
W pewnym momencie Hanji powstała z krzesła i spojrzała na tonące w deszczu przystanki autobusowe.
Tonące i opustoszałe.
- Jak myślicie, czy to przez ten deszcz nie mamy klientów?
- Nie gadaj bzdur - odparł Erwin. - Nasi klienci do nas zmierzają, tylko bardzo powoli, bo im to utrudnia deszcz.
Okularnica pokiwała głową i wróciła do swojego stanowiska.
Zaś blondwłosy właściciel zakładu oddał się robieniu z wizytówek i ulotek origami.
I tak upłynął ich pierwszy dzień pracy, po którym sami spływali do domów tak szybko, jak to było możliwe.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro