XXXVII - przestań pierdolić i śpij
- Ty naprawdę nie pójdziesz spać? - zapytał Giroud. Było już po trzeciej w nocy, a Theo nadal leżał na łóżku wpatrując się w ciemność.
- Nie mogę zasnąć - Hernandez przetarł oczy.
- A już myślałem, że się mnie boisz - zaśmiał się.
- Co to było? - zapytał kiedy usłyszał dość specyficzne dźwięki zza ściany.
- Zlatan robi nas w chuja - odpowiedział po chwili - Albo po prostu ktoś się rucha.
- Czemu oni się tam czymś napierdalają? - przestraszony Theo spojrzał na przyjaciela.
- Skąd mam to wiedzieć? - podniósł się - Ja pierdole co tam się dzieje.
- Zrozumiałem tylko, że jakaś Bronisława - wzruszył ramionami - Nie ma szans, że ja tu zasnę.
- Chodź do mnie, mniej słychać.
***
-Gdzie go do jakiegoś Sergeja będziesz wysyłać? Jeszcze coś mu zrobi - oburzył się ojciec Luki - Po Hiszpanach się można wszystkiego spodziewać. Raz byłem w Barcelonie to mnie cholera okradli.
- Tato to mój przyjaciel - powiedział - Poza tym on nie lubi Barcelony.
- Tylko przyjaciel? - zapytała Diora, która wiedziała więcej niż powinna.
- Tak - Chorwat wzruszył ramionami i wziął łyk kawy.
- Chcę go poznać - powiedział pan Stipe kładąc nogę na stół.
- Znasz go przecież, razem wyzywaliście ciotkę Krepinę - uśmiechnął się przypominając sobie tą fantastyczną scenę, w której jego ojciec i Ramos w każdy możliwy sposób wyzywali kobietę.
- To ten wytatuowany gangus? - spojrzał na syna - Taki z zaćpanymi oczami?
- Tak, to ten.
- A to taki fajny był - podszedł do legendarnego barku - Idealny kolega do picia. Lubię go. Chciałbym takiego zięcia.
----------------------------------------------------------------
Im więcej czytam komentarzy tym więcej weny dostaję 😭
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro