Rozdział XXIV - daj no pyska
Ostrzegam wszystkich fanów Gerarda, że będzie nieciekawie
A potem jakieś gejowe pornole
No chyba, że w trakcie zrezygnuję i dam wam przerwę na reklamy
- To było potrzebne? - zapytał Luka, który został przywiązany do krzesła.
- Tak - uśmiechnął się Ivan - Inaczej byś go uratował, a tego nikt nie chce.
Wtedy do domu wpadł Ramos z całą swoją obstawą, był to Pepe i Casillas. Oczywiście musiał kopnąć w drzwi, które wypadły z zawiasów.
- Cześć Luka - pomachał w stronę związanego chłopaka.
- Zrób mu coś! - krzyknął Rakitić - Sam bym to zrobił, ale nie chcę mieć problemów z prawem.
- Mogę... - Luka chciał powiedzieć coś bardzo ważnego, ale oczywiście Pepe mu przerwał.
- Lepiej mów gdzie ten zgred - spojrzał w stronę Ivana, który wskazał dłonią na łazienkę.
- To konieczne? - zapytał Modrić. Chorwat miał dość tej szopki. I kompletnie nie widział w tym sensu.
- Tak, kochanie - uśmiechnął się Hiszpan - To bardzo konieczne.
- Chciałem wam tylko powiedzieć, że podczas tego waszego rozwalania mi domu Gerard sobie wyszedł. Oknem wyskoczył - chłopak próbował rozwiązać sznur, który był dość mocno zawiązany.
- Kurwa - jęknął Ramos odkładając pustą butelkę po wódce.
- Teraz mi to mówisz? - Pepe popatrzył na Chorwata, który bezskutecznie chciał się uwolnić.
- Mam dla was propozycję - powiedział Sergio wyciągając portfel - Dam wam pieniądze, wy idziecie się napić, a ja sobie zostanę z Luką.
- Stoi - uśmiechnął się Rakitić i spojrzał na pozostałą dwójkę, która wydawała się być zadowolona z tej propozycji - Tylko nie rób mu większej traumy.
Hiszpan dał im dość pokaźną sumę i wyszli.
- I zostaliśmy sami - podszedł do Chorwata - Czekaj, pomogę ci - przejechał dłonią wzdłuż jego ciała i złapał za sznur, który już po chwili rozwiązał.
- Ała - wyprostował się, przez ponad godzinę siedział w dość niewygodnej pozycji - Oni nie poszli się napić, prawda?
- Oczywiście, że nie - usiadł na kanapie i przyciągnął do siebie Chorwata - szukają tego kutafona, a my zostaliśmy całkiem sami - uśmiechnął się i pocałował chłopaka, który niepewnie oddał pocałunek. Luka przysunął się bliżej Hiszpana. Ramos wplótł place w kosmyki jego blond włosów.
- Mam wrażenie, że ktoś tu zaraz przyjdzie - szepnął Modrić odrywając się od ust Ramosa.
- Zamknij się - z powrotem złączył ich usta. Jego ręce powędrowały pod szarą koszulkę Chorwata.
- Sergio - jęknął - ktoś tu naprawdę zaraz wejdzie.
- Ale na razie nikogo nie ma - odsunął się od blondyna, popchnął go w stronę poduszek i przejechał dłońmi wzdłuż jego ciała.
- Cześć Luki - rozległ się ten przesłodzony głos w korytarzu - Przyniosłam ci gołąbki.
- Zabij mnie - Ramos zrezygnowany usiadł obok leżącego Chorwata - Kurwa zabij mnie.
Nie ma tak łatwo 🤭🤡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro