XXXII - chlanie, ćpanie i ruchanie
Impreza po wygranym meczu nieco wymknęła się spod kontroli, bo jak inaczej można wyjaśnić obraz Ramosa tańczącego poloneza ze śpiącym Luką, albo Pepe, który wyrywał włosy Kroosa i doklejał je do swojej głowy.
- Luka jesteś taki piękny - szepnął ledwo przytomny Sergio przeczesując dłonią włosy Chorwata.
- Uważaj bo zacznę tęczą rzygać - Pepe upuścił pustą butelkę, która rozbiła się z hukiem.
- Przecież to słodkie - powiedział Nacho obgryzając kable od telewizora.
***
- Sergio nie obmacuj mnie - Modrić lekko otworzył oczy i spojrzał w stronę Hiszpana, który dłonią ściskał jego udo.
- Ostatnio ci się podobało - uśmiechnął się i wstał z kanapy próbując utrzymać równowagę - Kurwa kto mi kable poprzegryzał?
Chłopak rozejrzał się dookoła, cały dom był w dość okropnym stanie. Popękany stół, na którym spał Ronaldo, puste butelki walały się po każdym kącie, Marcelo spał na żyrandolu.
- Masz wodę? - zapytał blondyn.
- Nie, mam tylko wódę - podniósł butelkę z przeźroczystym trunkiem - Ale tego raczej nie chcesz.
- Kurwa! - krzyknął Bale - Śniło mi się, że mnie Zidane gwałci.
- Nie drzyj się tak - jęknął Chorwat łapiąc się za głowę.
- Powinieneś mnie wspierać w tym momencie - kopnął leżącego na ziemi Pepe.
- No przecież cię wspieram - uderzył ręką w głowę chcąc wyostrzyć pole widzenia, to oczywiście nie przyniosło żadnych skutków.
- Trauma do końca życia - Gareth potknął się o krzesło - Kurwa mać.
- W końcu nie będę jedyny - wzruszył ramionami i poszedł w stronę kuchni gdzie czekał go dość niecodzienny, a za razem przecudowny widok. Ramos oglądał jakąś bajkę o księżniczkach.
- Powiedz komuś to cię zabiję, albo oddam tej katalońskiej kurwie żeby cię zgwałciła - odwrócił się w stronę drzwi - O, to tylko ty Luki, ciebie oczywiście nie oddam.
- Mogę z tobą? - zapytał.
- Chodź - powiedział, a kiedy Modrić usiadł obok objął go ramieniem. Tak też oglądali bajki przez najbliższy czas, później niestety reszta się obudziła i trzeba było przerwać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro