Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Kolejny ciepły albo wręcz upalny poranek zastał Hailey i Kierna w jednym łóżku. Od kilku dni brunet spał razem z przyjaciółką. Oczywiście do niczego między nimi nie zaszło, a Kieran ciągle próbował namówić przyjaciółkę na jakiś seksowny ciuszek na przyjęcie u Huntera, które było wydarzeniem sezonu.

- Wiesz, że musisz na nie iść - zaczął Kieran - i dobrze byłoby, żebyś w końcu odkurzyła swoją cipkę z pajęcznyn

- Boże - trzepnęła go poduszką - daj mi spokój. Od samego rana trujesz mi dupę - warknęła.

- Coś ty taka drażliwa? PMS masz czy co?

- Nie, kurwa. Mój pieprzony tatulek wczoraj wysłał maila do Nicka.

- A po chuj?! Co ten człowiek jeszcze od ciebie chce?

- Nie wiem, Kieran - westchnęła i wygramoliła się z łóżka. - To znaczy chce, żebym przyjechała.

- I co zrobisz?

- Nie wiem. Nie wiedziałam go prawie siedem lat. Z jednej stronę mam ochotę go zobaczyć i wepchać mu w gardło ten cholery test, świadczący o naszych więzach krwi, a z drugiej strony nie chcę go widzieć.

- A napisał czego chce?

- Nie, ale znając jego, na pewno nic dobrego. Ten człowiek to pomiot szatana. Dlatego nie wiem co zrobić - wzruszyła ramionami i poszła wziąć prysznic.

Pół godziny później zeszła na śniadanie, gdzie Greta stawiała kawę na stolę. Właśnie tego potrzebowała Hailey, dużej i mocniej dawki kofeiny. Upiła łyczek i zamruczała z przyjemności.

- Ojciec napisał do Nicka - zwróciła się do Grety - chce się ze mną spotkać.

- Wiedziałam, że kiedy będzie czegoś od ciebie chciał. I co zrobisz?

- Chciałam ciebie spytać.

- Ja na twoim miejscu pojechałabym, dowiedziała się czego chce i zamknęła w końcu ten rozdział. Zasługujesz na to, żeby znowu żyć, dziecinko. - Pogłaskają ją po jej czerwonych włosach, jakby miała z pięć lat.

- Masz rację. Przez te wszystkie lata akurat tej sprawy nie zamknęłam.

Jedząc śniadanie, uzmysłowiła sobie, że oprócz Kierna nikt nie wiedział, że zrobiła badania DNA. Tak, pojedzie do Bakersfield i rzuci mu nimi w twarz. A Później raz na zawsze odetnie się od swojej przeszłości i zacznie żyć. Ale póki musi iść do stajni i zobaczyć, czy któraś z klaczy się nie oźrebiła. Ubrana w brązowe kowbojki z tłoczonej skóry, jeansowe spodenki do połowy uda i zwykły zielony podkoszulek wyszła na werandę. Owiał ją ciepły podmuch wiatru, przynosząc zapach siana oraz kwiatów. Była dopiero szósta rano, ale żeby odgonić demony, wstawała wcześnie. Spojrzała na niebo, na którym nie było ani jednej chmurki, włożyła swojego stetsona i zeszła jeden schodek. Raptem na podjazd wjechała czerwona terenówka, wzbijając tumany kurzu w powietrzu. Jezu, jeszcze tego tutaj brakowało.

Hunter uśmiechnął się pod nosem na widok zaciętego wyrazu twarzy Hailey. Nie znał jej aż tak dobrze jakby chciał, ale wiedział, że ta jej mina nie wróżyła niczego dobrego. Wysiadł z auta i zatrzasnął drzwi, dotknął ręką ronda kapelusza i skinął głową na powitam. Ubrany był w spłowiałe niebieskie jeansy, brązowe kowbojki oraz niebieską koszulę z podwiniętymi rękawami do łokci, a na głowie miał również czarnego stetsona. Hailey patrzyła na cholernie pewne i seksownego faceta koło trzydziestki, dobrze zbudowanego o brązowych lekko przydługich włosach wystających mu spod jego czarnego stetsona oraz oczach zielonych niczym jadeity. Jego skóra była ogorzała od słońca i powietrza. Mimo że był właścicielem dużego rancza, pracował równie ciężko co jego pracownicy. Nick jej dużo opowiadał o tym facecie, zresztą Hunter był znany w mieście. Liczył się, bo miał kupę forsy. Westchnęła ciężko, bo podejrzewała po co przyjechał.

- Witaj, Hailey.

- Cześć Hunter - rzuciła z przekąsem.

- Nie dałaś mi odpowiedzi.

- Przecież wiesz, że przyjdziemy, więc nie musiałeś się tutaj osobiście fatygować - powiedziała niezbyt przyjaźnie.

- Chciałem się upewnić, że nie wystawisz mnie do wiatru - wyszczerzył się, pokazują olśniewająco białe zęby.

- Hunter - warknęła - to nie jest cholerna randa.

- Ale mogłaby być - rzucił jakby od niechcenia, czym ją jeszcze bardziej zirytował.

- Nie mam czasu dla ciebie, ale przyjdę na to cholerne przyjęcia. Nie wiem dlaczego jeszcze nie poszczułam cię psami.

- Nie zaprosisz mnie na śniadanie? - Zmienił temat.

- Przykro mi, już jadłam - zeszła po schodach i ruszyła do stajni. Zacisnęła usta, bo ten facet działał jej na nerwy. Był diabelsko pewny siebie.

- No to może kawę? - Ruszył za nią.

- Greta cię poczęstuje - szła dalej. - Gdzie ty się wybierasz?

- Z tobą.

- A po jaką cholerę? Dałam ci odpowiedź, więc możesz jechać do siebie.

- Hailey - złapał ją i zastąpił drogę - nie ignoruj mnie. Nie lubię tego.

Zamknęła na dwie sekundy oczy, po czym je otworzyła i wyrwała się z jego uścisku. Nie chciała, żeby jej dotykał. Jego zapach lekko mącił jej w głowie, a nie tego chciała. Cholera. Musiała go spławić. Lecz zanim się odezwała, zjawił się Sam.

- Ponoć wyjeżdżasz? Dlaczego? - Dostrzegła strach w jego oczach.

Sam był chłopakiem, który uciekł przed ojcem pijakiem w wieku trzynastu. Był dzieckiem, nad którym znęcał się ojciec. Kiedy znalazła go cztery lata temu w stajni, był tak pobity, że myślała, że umrze. Wraz z Nickiem załatwili co trzeba i oboje zostali prawnymi opiekunami chłopaka, który uwielbiał Hailey. Traktował ją jak starszą siostrę.

- Tak, Sam - poklepała go ramieniu - ale tylko na dwa dni. Szybko wrócę.

- Obiecujesz?

- Obiecuję - uśmiechnęła się ciepło do chłopaka.

- Dobra, to ja biegnę do stajni - popędził, aż się za nim kurzyło.

- Wyjeżdżasz? - Hunter zacisnął ze złości dłonie w pięści. Chciał Hailey dla siebie. Podobała mu się i była wolna. Nie słyszał, ani nie widział żadnego faceta kręcącego się koło niej. Tym lepiej. Każdy dostałby w zęby.

- Słyszałeś - wyminęła go i ruszyła do koni.

- Dokąd? Cholera, stój. Odpowiedz mi.

- Posłuchaj - zatrzymała się i dla świętego spokoju odpowiedziała - muszę coś załatwić. Ale nie martw się, przyjadę na twoje przyjęcie. Przecież nie mogłabym opuścić takiego wydarzenia, wypominałbyś mi to do końca życia - odpowiedziała słodko.

- Jesteś nieznośna.

- Cała ja.

*************************

Wyjaśniło się, kim jest Sam ;) A jak wam się podoba Hunter?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro