Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

42. LUKI W PAMIĘCI


Mijały kolejne dni, a w sprawie rzekomego dziecka Richarda, nadal nic się nie wyjaśniało. Kiedy pytałam go, czy zrobili już testy, to ciągle słyszałam odpowiedź: Za kilka dni. Zaczynało mnie to denerwować. Tym bardziej że ataki na moją osobę były coraz bardziej dosadne. Niektórzy kibice, a raczej niektóre kibicki, coraz ostrzej wypowiadały się o mnie. Freitag zachowywał się, jakby nie było problemu. Zastanawiałam się, czy nie zrezygnować z dalszego projektu, ale moi przyjaciele wybijali mi ten pomysł z głowy za każdym razem, kiedy o nim wspominałam.

                                                                         ***

Nadeszły zawody w Finlandii i prawdopodobnie moment, w którym światło dzienne miał ujrzeć wywiad ze mną, co jeszcze bardziej mnie stresowało. Ekipa widziała, że coś jest nie tak, i że czymś się martwię, bo często byłam nieobecna myślami. Wszyscy, oprócz Artura, który jako jedyny znał powód mojego dziwnego zachowania, ciągle dopytywali, jak mi mogą pomóc. Rafał myślał, że to wszystko przez Freitaga i kiedy tylko widział, że on chce do mnie podejść, to w połowie drogi zawracał go, w dosadnych słowach mówiąc, że ma mnie zostawić w spokoju. Jednak w pewnym momencie zaczął baczniej przyglądać się mnie i Arturowi. Raz zapytał wprost, czy czegoś czasem razem nie kombinujemy, bo dziwnie się zachowujemy, ale przekonywałam go, że nic się nie dzieje. Chyba uwierzył, bo pytania z jego strony się skończyły, ale mimo wszystko przyłapywałam go, jak nas obserwuje.

                                                                           ***

Pomimo napięć pomiędzy mną a Richardem, cały czas za nim tęskniłam. Wiedziałam, że tak naprawdę, to ja zdystansowałam się od niego, ale stwierdziłam, że najpierw musi wyjaśnić się sprawa z ciążą Mii. Chciałam trzymać się od bruneta z daleka, dopóki nie będzie stuprocentowej pewności, że to nie jego dziecko, ale nie wytrzymałam. Kiedy wraz ze swoją ekipą skończyłam zebranie dotyczące rozkładu całego weekendu i koledzy wyszli z mojego pokoju, napisałam SMS-a do Richarda z pytaniem, czy mógłby przyjść do mojego pokoju. Miałam trzymać go na dystans, ale nie potrafiłam. Tak bardzo za nim tęskniłam.

— Nareszcie — powiedział, kiedy zamknął za sobą drzwi. Od razu mocno mnie przytulił, a potem zaczął całować.

— Spokojnie, tygrysie — zaśmiałam się, kiedy udało mi się od niego odkleić. — Daj trochę pooddychać.

— Tęsknię za tobą. Rafał powoli zaczyna mnie wkurzać. Nawet nie mogę do ciebie podejść, żeby chwilę porozmawiać.

— No wiesz, nasza sytuacja nadal nie uległa zmianie, a właściwie, robi się coraz gorzej.

— Zrobiłem testy na ojcostwo. Niedługo będą wyniki i to wszystko się skończy — mówił, wplatając swoją dłoń w moje włosy, a następnie lekko odchylił moją głowę na bok i zaczął całować po szyi. Przeszedł mnie dreszcz. Po chwili poczułam, jak jego druga ręka odpina guzik i zamek w moich jeansach.

— Richard, co ty robisz? Niedługo wyjeżdżacie na trening.

— Zamiast tyle gadać, zajęłabyś się moimi spodniami — zaśmiał się. — Jeszcze mam trochę czasu, zdążymy. Nie chcesz spędzić ze mną w ten sposób dnia? — wyszeptał mi do ucha, a ja nie miałam zamiaru protestować. Dreszcz pożądania przeszedł przez moje ciało. Po chwili dziko kochaliśmy się na łóżku. Przerwa, którą ostatnio mieliśmy, spowodowała, że byliśmy spragnieni naszych ciał. Po wszystkim leżeliśmy przytuleni. Muskaliśmy swoje dłonie i rozmawialiśmy.

— Moja tygrysica — szepnął mi do ucha i namiętnie pocałował. — Wiesz, że ciągle czekam na twoją odpowiedź, dotyczącą przeprowadzki do mnie? — powiedział, bacznie mi się przyglądając. Nie sądziłam, że znowu poruszy ten temat. Przecież nadal nie było wiadomo, jakie będą wyniki dotyczące tego dziecka.

— Muszę teraz odpowiedzieć? Chyba powinniśmy na coś zaczekać, zanim padną takie deklaracje.

— Możesz mi zaufać, to nie moje dziecko. To jak?

— Ale jesteś uparty — przewróciłam oczami.

— Hmm... nie chcesz mi teraz dać żadnej deklaracji, ale brak wyników jakoś nie przeszkadza ci kochać się ze mną — powiedział, unosząc brwi do góry. Zatkało mnie, nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nagle rozległ się dźwięk jego telefonu.

— To Geiger — powiedział do mnie i odebrał. — Muszę się zbierać — westchnął, kiedy skończył rozmowę. — Mam nadzieję, że dzisiejszy wieczór, a potem noc będzie znowu nasza? — zapytał, ubierając się.

— Richard... — zaczęłam mówić, wstając z łóżka.

— Kochanie, nie kończ — przerwał mi, smutno spoglądając w moim kierunku. — Mam nadzieję, że powód, dla którego rezygnujesz dzisiaj z mojej obecności przy tobie, jest poważny.

— Dla mnie tak, ale nie pytaj o nic więcej — odpowiedziałam szybko. To tego wieczora miała pojawić się rozmowa, którą nagrał ze mną Artur. Nie wiedziałam, jakie emocje wtedy się we mnie wyzwolą i nie chciałam, żeby Richard był tego świadkiem.

— Ale jutro się mnie nie pozbędziesz — zaśmiał się.

Wyszliśmy razem z pokoju i szliśmy hotelowym korytarzem, obejmując się. Czułam się taka szczęśliwa. Na chwilę zapomniałam o wszystkich kłopotach. Kiedy usłyszałam, że zrobił testy, ucieszyłam się, chociaż nie miałam pojęcia, jaki będzie wynik. Tak naprawdę  już wiedziałam, czy się do niego przeprowadzę, czy nie, ale chciałam mu to powiedzieć na koniec sezonu. Nie chciałam, żeby zdekoncentrował się po tym, co ode mnie usłyszy. Miał w spokoju zakończyć ten sezon.

W holu siedzieli moi przyjaciele. Rafał, widząc mnie w objęciach Freitaga, tylko pokręcił głową. Pożegnałam bruneta pocałunkiem i wyszedł na zewnątrz do swoich reprezentacyjnych kolegów.

— Myślałem, że dałaś sobie z nim spokój — odezwał się Rafał, kiedy do nich podeszłam.

— Mimo wszystko sama chciałabym decydować, z kim będę się spotykać. Gorzej wokół mojej osoby i tak już nie będzie. Jedziemy na skocznię?

— Tak, tylko na ciebie czekaliśmy.

— Trochę zabolał mnie ten widok. No wiesz... Ty w jego objęciach — szepnął mi do ucha Artur, a mnie zamurowało. — No co? Przecież wiesz, że cię...

— Proszę, nie kończ — westchnęłam. — Miała być przyjaźń — powiedziałam cicho, kiedy wychodziliśmy z hotelu.

— Jasne — powiedział z niechęcią. — Wiesz, że dzisiaj ukaże się nasz wywiad?

— Wiem i mam cichą nadzieję, że przez to, że będzie tylko w necie, to przejdzie bez większego echa — odpowiedziałam, a on dziwnie na mnie popatrzył.

— Przecież w telewizji też będzie.

— Jak to? — zdenerwowałam się i zatrzymałam w pół drogi do samochodu. — Miał być tylko Internet.

— Naczelny sprzedał ten materiał kilku największym zagranicznym stacjom telewizyjnym. Podobno, kiedy wysłał maile, to lotem błyskawicy rozeszła się wieść o tej rozmowie i niektórzy sami się zgłosili do niego. Nie powiadomił cię?

— Dzwonił, ale ja wtedy nie mogłam rozmawiać i nie odebrałam, a potem zapomniałam oddzwonić.

— Na twoje konto wpłynęła już pewnie dość pokaźna suma pieniędzy, sprawdź sobie. Do mnie przelew już dotarł — mówił, a ja z niedowierzaniem pokręciłam głową.

— W dupie mam te pieniądze! — wykrzyknęłam, ale po chwili uspokoiłam się. — Przecież nie takie były ustalenia — powiedziałam cicho.

— Już tego nie zatrzymasz. Nie martw się, wszystko będzie dobrze — popatrzył na mnie z troską.

— Co wy tam robicie? Idziecie? — krzyczał Rafał, który czekał na nas przy samochodzie. — Wy coś kombinujecie, jestem tego pewien — powiedział, kiedy podeszliśmy do niego.

— Wydaje ci się — odezwał się Artur, siadając za kierownicą, po czym odpalił silnik samochodu i ruszył w stronę skoczni.

Siedziałam z tyłu i rozmyślałam nad tym, co usłyszałam. Wcześniej nie było mowy o żadnej telewizji, a tym bardziej zagranicznej. Byłam załamana.

                                                                                ***

Kiedy wróciliśmy po konkursie ze skoczni, od razu poszłam do swojego pokoju i wzięłam prysznic, żeby odświeżyć się po całym dniu. Ubierając się, zastanawiałam się nad tym, co zrobić tego wieczora. Postanowiłam, że nie pójdę na kolację, bo i tak nic nie przełknę. Napisałam SMSa do Artura, czy potowarzyszy mi na spacerze. Kiedy przez godzinę nie odpisywał, postanowiłam do niego zadzwonić, ale nie odbierał.

— Czego się spodziewałaś? Umiesz liczyć, licz na siebie — mówiłam do siebie. Ubrałam kurtkę i wyszłam z pokoju. Idąc hotelowym korytarzem, trafiłam na Wellingera.

— Pani dziennikarka, gdzieś się wybiera? Nie za późno na spacerki?

— Idę nazbierać trochę śniegu.

— Serio? A po co? — zapytał zdziwiony.

— Żeby ulepić z niego śnieżkę, którą następnie rzucę w ciebie — zaśmiałam się.

— Jaka dowcipna. Rozmawiałaś dzisiaj z Richardem?

— Tak. Wiem, że zrobił testy.

— To na bank nie jest jego dziecko. Jak dla mnie ta dziewczyna coś kręci. Dopiero teraz zrobili te badania, bo ona do tej pory broniła się przed nimi rękami i nogami

— Serio? Tego mi Richard nie mówił — zdziwiłam się, kiedy usłyszałam te informacje.

— Serio, serio. Tak więc możesz spać spokojnie — powiedział, puszczając mi oczko. — No i ogólnie to zamieścił też małą informację w necie na wasz temat, więc teraz powinno być lepiej. Już pojawiło się kilka pozytywnych komentarzy.

— Mam nadzieję, że wszystko wkrótce się wyjaśni.

— No to nie zatrzymuję cię dłużej. Idź sobie pozbierać trochę tego śniegu. Tylko się nie przemęczaj. Pa pa, pani dziennikarko — krzyknął ze śmiechem, oddalając się.

Co za freak  — pomyślałam sobie, kiedy zniknął mi z pola widzenia. Jednak byłam mu wdzięczna za informacje, które mi przekazał.

Po wyjściu z hotelu ruszyłam przed siebie. Stwierdziłam, że pójdę tam, gdzie mnie nogi poniosą. Wieczór był wyjątkowo mroźny. Było coraz bliżej mojej godziny zero, czyli momentu, kiedy miał się pojawić ten cholerny wywiad. Zaczęłam żałować, że zgodziłam się na to wszystko. Po przejściu kawałka drogi, zaczęłam iść niepewnym krokiem. Miałam wrażenie, że ktoś cały czas za mną szedł. Raz po raz zatrzymywałam się i rozglądałam dookoła, ale nie dostrzegłam nikogo podejrzanego. Wokół było zupełnie pusto.

Ty to zawsze musisz się wybrać w takie rejony, gdzie nikt nie chodzi, a potem świrujesz — mówiłam do siebie w myślach. Jednak zaraz po tym przypomniały mi się informacje, które otrzymałam od Oskara. Jak cię ktoś tu napadnie, to nikt ci nie pomoże  — pomyślałam sobie, ale powrót do hotelu nie wchodził w grę. Postanowiłam zaryzykować i iść dalej, ale mimo wszystko w dalszym ciągu rozglądałam się dookoła. Po jakimś czasie dostrzegłam ławkę. Kiedy do niej doszłam, usiadłam i włączyłam Internet w telefonie. Otworzyłam stronę, na której ukazała się rozmowa pomiędzy mną a Arturem. Obejrzałam pierwsze minuty i wyłączyłam to. Nie miałam, siły, żeby to oglądać. Siedziałam i zastanawiałam się, co będzie dalej. Nagle rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu, a na wyświetlaczu pojawił się jakiś nieznany numer. Odrzuciłam połączenie. Po chwili komórka odezwała się jeszcze raz i potem znowu to samo. Kolejny nieznany kontakt. Po kilku kolejnych, takich sytuacjach wyłączyłam telefon. Domyśliłam się, że dzwonią w sprawie tego wywiadu.

— I tak od tego nie uciekniesz — powiedziałam do siebie pod nosem.

Nagle wzdrygnęłam się, bo usłyszałam hałas, jakby zadzwonił czyjś telefon, ale ktoś momentalnie go wyciszył. Wstałam z ławki i niepewnie rozejrzałam się dookoła. Dokładniej przypatrywałam się miejscu, z którego prawdopodobnie rozległ się dźwięk, ale nikogo nie dostrzegłam. Czyżbym zaczynała mieć omamy?

— Kogo chcesz tam wypatrzeć? — zapytał po angielsku, zachrypniętym głosem jakiś mężczyzna. Stał za moim plecami. Zamarłam i wypuściłam z rąk telefon. 

— Boisz się? — zapytał, kładąc swoje ręce na moich barkach. Oczami wyobraźni widziałam, jak przenosi je na moją szyję, żeby następnie zacząć mnie nimi dusić. Stałam jak sparaliżowana. 

— Zadałem pytanie: Boisz się? — powiedział cicho, zbliżając swoje usta do mojego ucha, a ja nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Chociaż, tak naprawdę wewnątrz siebie krzyczałam: Pomocy! 

— Niemowa? Niemożliwe. Przecież tobie usta nigdy się nie zamykają — mówił, zmieniając barwę głosu, a ostatnie zdanie powiedział po polsku i zaczął się śmiać. Kiedy rozpoznałam, kto za mną stał, poczułam, jak zaczyna wzrastać mój poziom agresji. Momentalnie odwróciłam się w stronę osoby, która w podły sposób zażartowała sobie ze mnie.

— Jesteś, kurwa, nienormalny?! Odbiło ci?! — zaczęłam krzyczeć. — Dobrze się bawiłeś?! Gnębienie mnie w taki sposób sprawiło ci przyjemność?! Jesteś, kurwa, psychiczny! — krzyczałam, a Artur stał i patrzył na mnie zdezorientowany, bo chyba nie spodziewał się, aż takiej reakcji z mojej strony. — Kretyn! Zejdź mi z oczu! — rzuciłam w jego stronę, a następnie podniosłam telefon i kiedy go odepchnęłam, ruszyłam przed siebie.

— Zaczekaj! — podbiegł do mnie po chwili i złapał za rękę. — Przepraszam — powiedział, patrząc mi w oczy.

— Wsadź sobie gdzieś te twoje przeprosiny! Nie zbliżaj się więcej do mnie! Nienawidzę cię, nienawidzę, nienawidzę! — wykrzyczałam mu prosto w twarz, uderzając go pięściami po torsie, a on przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Szarpałam się z nim, ale wtedy przytulił mnie jeszcze mocniej.

— Naprawdę przepraszam, nie chciałem cię, aż tak wystraszyć. Nie pomyślałem.

— Jasne, że nie pomyślałeś, bo kretyni nie myślą! Nie dotykaj mnie więcej! — powiedziałam, wyrywając się w końcu z jego objęć i spojrzałam na niego ze złością.

— Możesz przestać mnie obrażać? — zapytał z lekką irytacją w głosie. — Już wiem, że to, co zrobiłem, było głupie z mojej strony. Teraz to do mnie dotarło.

— Lepiej późno, niż wcale. Niedawno znowu zostałam napadnięta przez jakiegoś czubka. Dopiero co opowiedziałam ci o swoim największym koszmarze, jaki przeżyłam, a ty urządzasz taki teatrzyk? Nie odzywaj się więcej do mnie.

— Przecież już przeprosiłem. Co mam jeszcze zrobić, żebyś mi wybaczyła?

— Zniknąć mi z oczu. Najlepiej na zawsze — odpowiedziałam hardo i zaczęłam iść przed siebie. — Stary a głupi — rzuciłam na odchodne.

— Już bez przesady z tym starym — powiedział ze śmiechem, kiedy do mnie podbiegł.

— Znowu cię przywiało? Jak w ogóle mnie znalazłeś? Przecież nie wiedziałeś, dokąd idę, bo nie odpisałeś na SMS-a, ani nie odebrałeś ode mnie telefonu, kiedy dzwoniłam.

— No cóż, cały czas szedłem za tobą. Widziałem, jak rozglądasz się dookoła i wtedy w mojej głowie zrodził się ten piekielny żart. Hmm... wydawał mi się zabawny — mówił, a ja czułam, jak znowu wzrasta poziom mojej agresji.

— Kurwa! Zabawny? Serio? Ja pierdolę, nie wierzę w to, co przed chwilą usłyszałam. Zacznij się leczyć. Ty naprawdę jesteś nienormalny. Trzymaj się ode mnie z daleka, nie chcę mieć już z tobą nic do czynienia!

— Przestań już być taka wulgarna. Nie lubię, jak przeklinasz. Nie pasuje to do ciebie — mówił, idąc za mną. — Zatrzymaj się — poprosił, ale ja nie miałam zamiaru tego robić. — No zatrzymaj się! — krzyknął, po czym chwycił mnie mocno za rękę, a potem stanął naprzeciwko mnie.

 — Możesz na mnie spojrzeć? — zapytał, ale ja nie miałam zamiaru spełnić jego prośby. Chwycił mnie za brodę i skierował moją głowę w swoją stronę. Nie chciałam na niego patrzeć, więc zamknęłam oczy. — Jeszcze raz przepraszam. Faktycznie zachowałem się jak kretyn. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy. Nie chciałem cię wystraszyć. Dopiero teraz dotarło do mnie, co zrobiłem i co mogłaś przeżywać. Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym to od razu. Otworzysz oczy? — zapytał, a ja przecząco pokiwałam głową. — Proszę, popatrz na mnie — dodał i czekał na moją reakcję, po chwili zrobiłam to, o co poprosił. — Naprawdę, szczerze przepraszam. Wybaczysz mi? — patrzył mi w oczy i czekał na moją odpowiedź. 

Zastanawiałam się, co zrobić. Nie miałam najmniejszej ochoty wybaczać mu tego, co zrobił. Naprawdę zirytował mnie swoim zachowaniem. Nie spodziewałam się, że po tym, co usłyszał ode mnie jako pierwszy, przyjdzie mu do głowy tak szatański pomysł. Zachował się jak dzieciak, któremu przyjemność sprawia gnębienie innych. Stałam i patrzyłam na niego. Widziałam w jego oczach niepewność. Swoim milczeniem, miałam zamiar poznęcać się nad nim trochę.

— Nadal uważam, że jesteś dupkiem, ale niech ci będzie. Wybaczam ci — odpowiedziałam mu w końcu, a on się uśmiechnął.

— Dziękuję — powiedział i przytulił mnie. — Nie przeżyłbym, gdybyś się na mnie pogniewała i przestała do mnie odzywać — mówił, spoglądając na mnie, a ja przewróciłam oczami. — Chciałem dodać, że cały czas szedłem za tobą, bo nie chciałem, żebyś teraz była sama. Widziałem, jak zaczęłaś oglądać ten wywiad. Słyszałem, jak po jakimś czasie rozdzwonił się twój telefon. Mam zamiar wspierać cię w tym wszystkim.

— Jasne. Dlatego postanowiłeś mnie nastraszyć? Nie ma co, wsparcie pierwsza klasa. Sama sobie poradzę. Możesz wracać do hotelu.

— Wrócę do niego tylko i wyłącznie z tobą złośnico — odpowiedział, dając mi kuksańca w bok, a ja tylko wzruszyłam ramionami. — Denerwuje mnie, to twoje ciągłe wzruszanie ramionami, jakbyś miała wszystko gdzieś — mówił obrażony, na co ja wzruszyłam ramionami. — No tego już za wiele! — krzyknął, po czym przerzucił mnie sobie przez ramię.

— Artur! Co robisz? Postaw mnie na ziemię!

— Nie ma mowy, złośnico.

— W końcu i tak mnie puścisz, i wtedy policzę się z tobą!

— Uuuu, ale się boję — zaśmiał się i zaczął iść w stronę hotelu. — Nie spędzasz dzisiaj wieczoru z Freitagiem? — zapytał po chwili.

— Jak widać, spędzam go z niezrównoważonym psychicznie dziennikarzem.

— Czuję się wyróżniony — odpowiedział zadowolony, a ja głośno westchnęłam.

                                                                        ***

Kiedy doszliśmy do celu, w końcu odzyskałam grunt pod stopami, bo Artur nareszcie postawił mnie na ziemię. Pożegnaliśmy się i rozeszliśmy w swoje strony. Po dotarciu do swojego pokoju weszłam pod prysznic, a potem ubrałam piżamę i wskoczyłam do łóżka. Przed snem postanowiłam jeszcze włączyć komputer. Weszłam na skrzynkę mailową, która była zawalona wiadomościami. Tak samo Messenger na Facebooku i to na moich obydwóch kontach, zarówno na służbowym, jak i prywatnym. Masakra — pomyślałam sobie i w tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Postanowiłam udawać, że śpię, więc się nie odezwałam.

— Gośka, to ja, Artur. Otwórz — usłyszałam szept kolegi za drzwiami. — Przecież wiem, że nie śpisz. Nie miałam wyjścia, wstałam z łóżka i uchyliłam drzwi.

— Co ty tu robisz? — zapytałam, a on w tym momencie popchnął mnie i szybko zamknął za sobą drzwi. — Chcesz mnie zabić? Co to miało być?

— Sorry, ale właśnie Rafał wracał do swojego pokoju. Nie chciałem, żeby mnie zobaczył. Patrz, co mi napisał w SMS-ie — powiedział, po czym podał mi swój telefon.

— No i miałem rację, że coś kombinujecie, ale nie sądziłem, że wywiniecie taki numer. Tylko nie zostaw jej teraz z tym samej — przeczytałam na głos.

— No więc jestem. W końcu nie mogę zostawić cię samej. Fajna piżamka — dodał po chwili, taksując mnie wzrokiem od dołu do góry.

— Jesteś niemożliwy — powiedziałam, przewracając oczami.

— To co? Winko? — zapytał, machając mi butelką czerwonego trunku przed oczami. 

Dopiero teraz zauważyłam, że je ze sobą przyniósł. Roześmiałam się z bezsilności na ten widok. Po chwili siedzieliśmy w moim łóżku i rozmawialiśmy, popijając wino. Pokazałam Arturowi, co dzieje się na mojej poczcie i messengerze. On też dostawał wiadomości, ale było ich znacznie mniej. Szczęściarz. Stwierdziliśmy, że od jutra na spokojnie zajmiemy się odpisywaniem na to wszystko. Przynajmniej spróbujemy.

— Gorzej będzie z telefonem. Boję się go włączyć.

— Prędzej, czy później będziesz musiała to zrobić. Ja na szczęście miałem tylko kilka połączeń. No i jednego SMS-a.

— SMS-a?

— No tak. Od Rafała — powiedział i się roześmiał.

— Głupek — skarciłam go wzrokiem, ale po chwili sama zaczęłam się z tego śmiać. — Rozumiem, że pierwsze połączenie dostałeś w momencie, kiedy mnie śledziłeś? I szybko je odrzuciłeś?

— No tak. Nie przypominaj mi już tego, co zrobiłem — mówił, patrząc na mnie przepraszająco. — A czytałaś komentarze? — zapytał, ze smutkiem w głosie.

— Nie, ale widząc twoją reakcję, chyba nie są za dobre? Pewnie wszyscy piszą, że teraz to się pojawiło, żeby ocieplić mój wizerunek — powiedziałam zmartwiona, a on na mnie spojrzał i westchnął, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że miałam rację.

— No cóż. Te wszystkie, które do tej pory przejrzałem są mega pozytywne — odpowiedział i uśmiechnął się. — Ludzie cię wspierają i jednocześnie współczują tego, przez co musiałaś przejść.

— Powinnam przełożyć cię teraz przez kolano i dać porządnego klapsa na tyłek za to, że mnie tak ciągle wkręcasz.

— Uuuu bardzo chętnie. Mam nadzieję, że na goły tyłek — powiedział, znacząco na mnie spoglądając.

— Weź, dorośnij, jesteś niemożliwy, ale dobra, sama jestem sobie winna, za to, że to powiedziałam.

Rozmawialiśmy do późnych godzin nocnych, wypijając sporo alkoholu, bo kolejne trunki wyciągnęliśmy z barku znajdującego się w moim pokoju. Nawet nie pamiętam, o której godzinie zasnęłam. Za to rano obudziło mnie donośne pukanie do drzwi. Powoli zaczęłam otwierać oczy. Kiedy podniosłam się na łóżku, ze zdziwieniem zobaczyłam, że Artur leży obok mnie, bo myślałam, że po naszej rozmowie wrócił do swojego pokoju. Jeszcze większe było moje zdziwienie, kiedy zauważyłam, że jest nagi. Jednak największego szoku doznałam, kiedy uświadomiłam sobie, że ja też nie mam nic na sobie.

— To na pewno da się jakoś wytłumaczyć — powiedziałam do siebie pod nosem, po czym szybko zaczęłam się ubierać. — Niemożliwe, żebym się z nim przespała. Nie, na pewno do niczego nie doszło — mówiłam pod nosem. Ponownie spojrzałam na Artura i w mojej głowie zaczęły pojawiać się wyrywkowe obrazy z nocy, ale mimo wszystko w mojej pamięci było więcej luk.

— To nie może być prawda. To nie może być prawda — mówiłam, przymykając oczy i masując palcami skronie. Spojrzałam na zegar, było już dawno po śniadaniu.

— Artur! Obudź się! Zaspaliśmy — szturchałam w ramię śpiącego kolegę.

— Jeszcze pięć minut — wymamrotał i poszedł dalej spać.

— No nie wierzę — powiedziałam, przewracając oczami.

Po chwili znowu ktoś zapukał do drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro