Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. PRZEKLĘTY PORANEK

Obudziły mnie promienie słońca, nieśmiało przebijające się przez chmury. Były to ostatnie takie dni, tej jesieni. Postanowiłam jeszcze trochę pospać, więc przewróciłam się na drugi bok i zakryłam kołdrą. Niestety, niedane było mi długo rozkoszować się miłym ciepełkiem, ponieważ do moich uszu dobiegł dźwięk telefonu. Ehh... Nawet w niedzielę nie dali człowiekowi dłużej pospać.

— Co słychać, Rafałku? Tak bardzo za mną tęsknisz, że postanowiłeś mnie nękać w niedzielny poranek? — odezwałam się zaspanym głosem do przyjaciela, gdy odebrałam połączenie.

— Sorry, nie chciałem, ale mam ważną informację dla ciebie.

— No mam nadzieję, że jest to jakaś superważna informacja, bo inaczej nigdy ci nie wybaczę pobudki o tej godzinie, a więc???

— Do naszej ekipy dołącza jeszcze jeden zespół.

— Że co? Przecież mieliśmy pracować samodzielnie. Kto to ma być?

— Kamila...

— Co, kurwa?  — Przerwałam mu, kiedy usłyszałam jej imię. — Jaja sobie robisz? Po jaką cholerę ona ma do nas dołączyć? — Czułam, jak w środku wszystko się we mnie gotuje.

Kamila... Laska, dla której najważniejszy był wygląd i to, żeby wyhaczyć bogatego gościa. Czasem się zastanawiałam, jak ona dostała posadę w redakcji, bo inteligencją nie grzeszyła.

— Podobno ma być drugą redaktorką i też przeprowadzać wywiady, bo szef się boi, że nie dasz rady wszystkich przepytać.

— Właśnie zrujnowałeś mi dzień tą wiadomością.

— Naczelny podobno już podzielił, z którymi skoczkami będziemy my rozmawiali, a z którymi oni.

— Dobra, dzięki za informację. Kończę, bo muszę to jakoś przetrawić i się odstresować. Cześć.

— A ja mam jeszcze jedno pytanko, a raczej prośbę. — Zatrzymał mnie przy telefonie.

— No wal, Rafałku.

— Mogę zabrać się z tobą na zawody? Samochód mi nawalił i nie wiem, czy ogarnę remont w trzy dni. Obiecuję dobre towarzystwo i zabawę. Co ty na to? — Zachwalał się.

— Jasne, że możesz, będzie mi miło, przyda się towarzystwo.

— Dzięki, cześć — odpowiedział i  się rozłączył.

Przeklęty poranek. Kolejny cios w plecy. Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała za dużo oglądać Kamili, a tym bardziej z nią gadać. Na szczęście będę miała w tej kwestii wsparcie moich kolegów. Uwielbiam ich, są dla mnie, jak bracia. Czasem mam wrażenie, że rozumiemy się bez słów. Jesteśmy jak jedność. Pełen profesjonalizm – uśmiechałam się do swoich myśli. No cóż, nie pozostawało nic innego, jak pogodzić się z tą sytuacją. Zabrałam się za robienie pysznego śniadanka, potem czekał mnie pracowity dzień. W końcu musiałam zacząć ogarniać się na wyjazd.

Trzeba było zacząć przygotowania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro