Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

TOM II Część 9




Ten dzień nie różnił się niczym od poprzednich, ale jego zakończenie miało doprowadzić mnie na skraj przepaści. Raphael od pewnego czasu wspominał o planowanym odejściu, ale sądziłem, że poczeka na mnie, że spełnimy wspólnie moje marzenie. Gdy przyszedł do mnie rano, niczego się nie spodziewałem. Kazał usiąść na łóżku i złapał mnie za dłonie. Zdziwił mnie ten gest, ale wiadomość o jego odejściu sprawiła, że nie mogłem się skupić na niczym. Jego cudowny i, mimo swoich 21-lat, nadal chłopięcy głosik oznajmił mi.
- Gabrielu. Wczoraj Vladimir ponowił swoją ofertę, abym z nim zamieszkał. Zgodziłem się. - Był taki szczęśliwy, starał się powstrzymać uśmiech, ale ja i tak go widziałem. Nie potrafiłem jednak cieszyć się jego szczęściem, mimo że bardzo chciałem.
- A ja?... A my? - jąkałem się.
-Gabrielu, jesteś dla mnie jak brat, ale obaj wiemy, że nasz związek do niczego nie prowadzi. Znajdziesz kogoś. Kogoś, kogo pokochasz całym sercem, tak jak ja kocham Vladimira. - Pogłaskał mój policzek. Miałem ochotę rzucić mu się w ramiona i nigdy go nie puszczać. Ale się powstrzymałem.
- A umowa? - Łapałem się ostatniej deski ratunku.
- Wygasła wczoraj. Mówiłem ci, że to już pora, ale ty nie chciałeś słuchać. - Płakałem. Nawet sam nie wiem, kiedy łzy same zaczęły lecieć, a on mnie tulił.

Siedzieliśmy tak chyba z godzinę, jeśli nie dłużej. W końcu zacząłem udawać spokojnego, mimo że moim ciałem dalej szargał przeraźliwy smutek. Raphael w końcu. Zostawił mnie samego. Poszedłem do jego pokoju, teraz takiego pustego. Był gotowy na następnego mieszkańca. Popatrzyłem na łóżko. Na moich policzkach pojawił się rumieniec. To na nim Raphael uczył mnie, jak zaspokoić mężczyznę. Jak szukać tego punktu. Do tej pory pamiętam jego wrzaski:
„Gabrielu, mocniej! Wyżej! Bardziej! W lewo! Głębiej!".
Stresowałem się przy tym jak przy niczym innym. Gdy w końcu zaczęło mi się udawać, Raphael zmienił pozycję i cała sytuacja rozpoczynała się od początku. To był chyba najgorszy tydzień. Odbyło się to zaraz po mojej pierwszej orgii. Raphael twierdził, że zapomniał o tej części szkolenia. Wiedziałem, że tak naprawdę poddawanie się mi wcale mu się nie podobało. Otworzyłem szufladę, w której zawsze trzymał żele i prezerwatywy. Teraz była pusta. Płakałem, wąchając jego podkoszulek, który znalazłem w jeszcze niewyniesionych śmieciach.

Zostałem sam. Michael, Jared, Raphael - wszyscy moi opiekunowie odchodzili. Była jeszcze Sara, ale i jej pozostały niecałe dwa tygodnie do końca umowy. Z młodymi nie utrzymywałem raczej kontaktów. No, może z Christopherem, ale przy nim równie dobrze mógłbym siedzieć sam. Ostatnio odzywał się coraz rzadziej. Wiedziałem, że Mark go wtajemniczył. Powoli przywykał do myśli bycia dziwką wampirów. Ja nie miałem takiego luksusu, mnie od razu wyciągnięto na głęboką wodę. Tydzień przed inicjacją Chris praktycznie nie wychodził z mojego pokoju. Zacząłem się przyzwyczajać do tego, że on tam jest - zawsze zachowywał się tak cichutko, aż można było zapomnieć, iż siedzi na kanapie. Często mnie obserwował, ale i do tego śledzącego wzroku dało się przywyknąć. Nie raz zasnął na mojej otomanie, po czym musiałem go przenieść do łóżka.
Gdy pierwszy raz ze mną spał, poznałem jego tajemnicę. Wiedziałem, że miał ciężkie dzieciństwo, ale tego, co usłyszałem, gdy mówił przez sen, się nie spodziewałem.
- Ju... Już. - Chlipnięcie. - Nie mogę, tatusiu, to tak strasznie boli. - Płakał... nie, on nie płakał. On wył przez sen, jak zarzynane zwierzątko.

Błagał ojca, prosił, aby mu "tego" nie robił. Bezskutecznie, sądząc po późniejszych wrzaskach. Nie mogłem tego słuchać. Przytuliłem go do siebie i szeptałem do ucha słowa, które miały niby pomóc. W końcu nie wytrzymałem, obudziłem go. Spojrzał na mnie z przerażeniem. Dopiero gdy umysł podpowiedział mu kim jestem, wtulił się we mnie mocno, wycierając zapłakaną twarz w moją koszulkę.

Nie minęła chwila, a on spał już spokojnym snem - czego nie można powiedzieć o mnie. Tuliłem go do rana, aż w końcu i sam oddałem się Morfeuszowi. Śniły mi się nieskładne koszmary, ale nic zaskakującego. Gdy się obudziłem, sam leżałem na łóżku. Od tamtej chwili zacząłem inaczej postrzegać Chrisa. Nie, nie współczułem mu, podziwiałem go za odwagę i siłę. Właściwie, to chłopak nie różnił się niczym od reszty domowników, każdy z nas miał swoją mroczną historię, którą starał się nie zadręczać reszty. Nauczyliśmy się żyć marzeniami o tym, co przyniesie jutro. Nie obracaliśmy się wstecz, nie wspominaliśmy dnia wczorajszego.
To ja i Julia odpowiadaliśmy za inicjację Chrisa. Dziwnie czułem się spełniając obowiązki, które mi robił Raphael. Gdy sprowadziłem chłopca na dół, do sali przygotowawczej, odebrał go ode mnie Jakub. Wiedziałem, że będzie dla niego równie dobry, jak dla mnie, wystarczył mi jego uśmiech. Inicjacja przebiegała zgodnie z planem. Teraz jako obserwator mogłem podziwiać piękno i kunszt tego dziwnego, acz działającego na zmysły przedstawienia.
Gdy przyszedł czas orgii ledwo nadążałem z rozstawieniem nóg. Tylko jedna osoba stała z boku i przyglądała się z nienawiścią tej namiętności, jaką obdarzano każdy skrawek mego ciała. Kamil świdrował mnie wzrokiem. Wiedziałem, że mnie nienawidzi, bo Bachus zakazał mu spotkań ze mną.

Chris dzielnie zniósł inicjację, a potem, razem z Amadem, wprowadziliśmy go w tajniki seksu z wampirem. Do tej pory pamiętam jego słodkie pojękiwania.

Czas mijał szybko, a mnie łączyły coraz bliższe kontakty z Christopherem.

Nie minął miesiąc, gdy Bachus urządził kolejną imprezę. Powoli zaczynałem coraz bardziej lubić te orgie. Skąd mogłem wiedzieć, że ta będzie moją ostatnią na bardzo, bardzo długi czas?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro