Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

TOM II Część 8




Mark wysłał mnie z Alexandrem na krótkie wakacje, bym trochę odpoczął. Alex całymi dniami pracował. Ja się obijałem, zaś wieczorami pokazywałem mu sztuczki, jakich nauczyłem się z filmów, które dał mi razem z laptopem.

Dwa dni przed moim wyjazdem zdarzył się pewien nieprzyjemny incydent, przez który Alex o mało nie stracił pracy. Biegałem nagi po domu, śmiejąc się i uciekając przed moim klientem - była to taka bardziej zboczona zabawa w ganianego. Gdy dałem mu się w końcu złapać, przewrócił mnie na podłogę w holu, po czym zaczął okrywać całe me ciało pocałunkami, gulgocząc mnie przy tym niemiłosiernie, przez co śmiałem się do rozpuku. W momencie, w którym Ale zmierzał swoimi ustami do mojej męskości całując cal po calu mój brzuch, drzwi nagle się otworzyły. Stanął w nich nowy wspólnik Alexandra z kancelarii. Od razu go rozpoznałem, mimo że pierwszy raz widziałem go na oczy. To nim mój klient zamartwiał się od kilku tygodni: syn szefa kancelarii, który słynął ze swojej nienawiści do homoseksualistów. Obaj spojrzeliśmy z przestrachem na wysokiego, młodego mężczyznę o czarnych, krótkich włosach i stalowych oczach. Gdy i on nas ujrzał, odwrócił głowę, a na jego twarzy pojawiło się obrzydzenie.

- Ubierzecie się! - chłód w jego głosie mógłby zamrozić szklankę wody na Saharze.

Alexander natychmiast zerwał się z podłogi i pociągnął mnie za sobą na piętro. Słyszałem, jak głośno oddycha, niewiele brakowało mu do ataku paniki lub zawału. Ubrałem się w garnitur, który niestety jak reszta moich rzeczy był skrojony tak, by uwydatnić wszystkie moje wdzięki.

W salonie panowała napięta atmosfera. Mężczyzna, od którego zależał nas los siedział wygodnie w fotelu i pił whisky z lodem. Siedliśmy na kanapie z dala od siebie. Po dłuższej chwili Travis się odezwał:

- Chłopak jest pełnoletni? –spytał, wskazując na mnie dłonią, w której trzymał szklankę.

- Nie - odpowiedział szczerze Alex, choć jego głos nie brzmiał z taką pewnością siebie jak zazwyczaj.

- Czy może nam zaszkodzić? - nie podobało mi się to, że facet z uporem mnie ignorował.

- Nie. - Odparł hardo mój klient.

- Skąd ta pewność? - spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Jest zawodową prostytutką i moim przyjacielem. -Musnął moją dłoń, a ja się do niego uśmiechnąłem.

- To prawda? -Travis kiwnął na mnie, szukając potwierdzenia z mych ust.

- Nie zdradzam tajemnic moich klientów. - Spojrzałem mu głęboko w oczy.

- Czemu miałbym ci wierzyć? - uśmiechnął się zimno, zakładając nogę na nogę.

- To pana sprawa, czy mi pan zaufa. Pan Alexander jest moim klientem i dobrze wie, że wszystko, co dzieje się w sypialni, pozostaje w sypialni, bo tak nas nauczono... i dlatego, że tak wypada.

- A to na schodach lub w holu? - spytał z drwiną.

- To była przenośnia. Chyba pan rozumie, co przez to chciałem powiedzieć? - teraz ja drwiłem.

- Ależ owszem, czyli jesteś dziwką z zasadami.

Chciałem go uderzyć, sarkazm w jego głosie doprowadzał mnie do szału.

- Jestem wykwalifikowaną męską prostytutką. - Wyrecytowałem wyuczoną regułkę, zagryzając wargę z gniewu.

- A co mam zrobić z tobą? - wziął łyka z szklanki, skupiając swój wzrok na Alexie.

- Wolałbym, żebyś zachował to dla siebie. Przecież dobrze mnie znasz, Travisie, wiesz jaki jestem, jak podchodzę do swojej pracy, a przez to, co zobaczyłeś w holu w żadne sposób się nie zmieniłem.

- Od jak dawna masz te... ciągoty? - spytał z obrzydzeniem.

- Jestem gejem od zawsze, dlatego Julia udaje moją żonę. -Odpowiedział szczerze Alex, ale jego oczy zdradzały, jak bardzo się bał.

- No tak, teraz to jasne, dlatego nie przykładasz uwagi do jej romansów. - Skwitował z drwiną w głosie.

- Nie mogę jej zabronić, skoro sam nie jestem wierny.

- Jak długo masz zamiar to ukrywać? - stał się na powrót poważny.

- Zawsze. Dobrze wiesz, że nikt nie może się dowiedzieć, jeśli chcę zachować swoją pozycję.

- Wiem. Jeśli zachowam to dla siebie, musisz mi przyrzec, że nikomu nie powiesz, że ja wiedziałem... w razie jakiejkolwiek wpadki...

- W takiej sytuacji poleci tylko jedna głowa, moja. – Nie rozumiałem, czemu Alex tak bardzo boi się tego, że ktoś się dowie o jego skłonnościach. Nie chciałem jednak się wtrącać, bo bałem się, że przez jakieś moje nieuważne słowo może się stać coś strasznego.

- Dobrze. - Mężczyzna pokiwał głową. - Tylko następnym razem powiedz w kancelarii, że domek jest zajęty prywatnie, a nie do dyspozycji klientów, a zwłaszcza takich, którzy są obecnie w Tajlandii. Prosiłbym także, byście go już opuścili, bo jest mi teraz pilnie potrzebny.

W tym samym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Mężczyzna podniósł się zgrabnie z fotela, odstawiając szklankę na stół. Niebyło go chwilę, po czym wrócił z młodą dziewczyną.

- Cześć Sam. - Uśmiechnąłem się do wysokiej blondynki.

- Hej Gabryś. - Puściła do mnie oczko.

- Znacie się? -obaj mężczyźni spojrzeli na nas pobłażliwiej.

- Mamy tego samego pracodawcę. -Odparła Sam, opierając się bokiem o kontuar.

- Mark. - Powiedzieli w tym samym czasie Travis i Alexander.

Zabraliśmy swoje rzecz i przenieśliśmy się z Alxem do małego pensjonatu na obrzeżach miasta. Mój klient skłamał, że jest moim ojcem, by obsługa nie robiła problemu. Już po pierwszej godzinie po odgłosach, jakie dochodziły z naszego pokoju można się było domyśleć, jakie stosunki nas łączą.

Gdy wróciłem do domu, byłem wypoczęty, szczęśliwy i aż pałałem chęcią do pracy.

Czas mijał szybko, klientów miałem wielu. Robiłem furorę zarówno wśród wampirów jak i ludzi. Zaczęły mnie odwiedzać nawet kobiety. Poznałem cudowny smak imprez Bachusa, który też chyba zaczął do mnie odczuwać jakiś sentyment, gdyż zakazał Kamilowi zbliżania się do mnie, jak po jednym z brutalniejszych spotkań z nim musiałem na dwa tygodnie wziąć urlop zdrowotny. Kolejne wydarzenia miały jednak popsuć tę sielankę, która zapanowała...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro