Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tom I Część 24

Rozdział zawiera treści przeznaczone dla ludzi
+18.

***

Dzięki Alexandrowi, odzyskałem formę. Świat znów stał się piękny. Moja sypialnia była oblegana. Czułem się świetnie, gdyż byłem potrzebny. Mój świat krążył wokół lekcji, klientów i dobrej zabawy. Zacząłem naprawdę cieszyć się z niedziel i całodniowych wykładów, które dawały mi odsapnąć od tego całego kołowrotu.
Półtora miesiąca później Mark oświadczył mi, że koniec z taryfą ulgową i staję się pełnoprawnym dziwkiem. Dostałem nowego, stałego klienta. Dann był szefem dużej firmy deweloperskiej. Bardzo bogaty, a jeszcze bardziej wpływowy. Miał jedno dość oryginalne zboczenie –z całego serca kochał... orgie, zwłaszcza te duże, w których udział brało powyżej dwudziestu osób. To on zabrał mnie na moją pierwszą. Z początku te całe przyjęcia wyglądały normalnie. Mężczyźni (wraz ze mną non stop poluźniającym swój krawat i kołnierzyk) w garniturach, a kobiety w sukniach wieczorowych. Zjedliśmy wykwintną kolację i wypiliśmy dużo wina, a potem gospodarz zaprowadził nas na tyły domu. W niewielkiej szatni zostawiliśmy rzeczy.
Byli tam różni ludzie –zarówno młodzi, jak mój klient, około 30–letni, jak i tac,  około sześćdziesiątki. Widok tych drugich nagich, nie był zbyt pociągający. Ze wszystkich stron wisiała im skóra lub wypełniał ją, aż do granic możliwości, tłuszcz. Miałem już wcześniej starszych klientów, wtedy jednak, nie byłem zmuszony im się tak dokładnie przyglądać.
Dann klepnął mnie w nagi pośladek, bym się pośpieszył. Gdy weszliśmy, mężczyźni i kobiety powoli układali się na licznych kozetkach, przypominających te z filmu, o ucztach wyprawianych w starożytnym Rzymie. Zresztą, tu też atmosfera nie różniła się wiele od tamtej. Pomiędzy kozetkami stały niewielkie, okrągłe stoliki, na których w szklanych pojemnikach przypominających akwaria dla złotych rybek leżały różnokolorowe prezerwatywy. Resztę powierzchni stolika zajmowały żele nawilżające i temu podobne rzeczy. W koncie sali, na olbrzymim stole, znajdowały się do u żytku publicznego różne zabawki erotyczne. Między innymi: wibratory, protezy penisów, korki analne, pejcze, baty, łańcuchy, a nawet skórzane wdzianka w różnych rozmiarach. Nie wiem, czy w naszym domu było tyle najróżniejszych zabawek, a w końcu przecież jesteśmy specjalistyczną firmą.
Klient ułożył mnie na kozetce, po czym bardzo delikatnie zaczął uprawiać ze mną seks. Gdzieś w połowie usłyszałem jego stłumiony krzyk. Obróciłem głowę i zobaczyłem, jak jakiś mężczyzna o olbrzymich gabarytach przyłącza się do zabawy. Narzucając ostre tępo, zaczął wciskać mojego klienta coraz mocniej we mnie. Trwało to dość długo i powodowało wiele rozkoszy. W końcu poczułem jak Dann zaczyna drżeć, a jego ciałem zaczynają trząść spazmatyczne konwulsje. Gdyby nie pomoc z zewnątrz, pewnie teraz gubiłby rytm, ale kafar posuwający go utrzymywał stałe tępo. W pewnym momencie poczułem, że Dann już dłużej nie wytrzyma. Nie pomyliłem się. Chwilę po tym skończył i ten trzeci facet. Mój klient zszedł ze mnie po jakimś czasie i poszedł sobie, pozostawiając mój tyłek na łaskę i niełaskę uczestników zabawy.
Ktoś pomógł mi wstać z kozetki. Nie znałem tego mężczyzny, ale pozwoliłem się mu poprowadzić. Zatrzymaliśmy się przy chłopaku o podobnej budowie ciała, co moja. Mężczyzna wcisnął mi w dłoń prezerwatywę. Nasunąłem ją na swoje prącie i z namaszczeniem posmarowałem jego wejście. Ktoś go musiał przed chwilą mieć, gdyż otwór był na wpół otwarty i niemal całe jego pośladki ociekały mazidłem. Wszedłem w niego bardzo delikatnie i zatrzymałem się na moment, aż nie poczułem, jak chłopak znacząco poruszył biodrami w tył, uderzając o mój brzuch. Po raz pierwszy w kogoś wkładałem. Było cudownie, byłem wniebowzięty tym nagłym przejawem kontroli nad kimś. Raz przyśpieszałem, a raz zwalniałem, by jak najdłużej przeciągnąć chwilę kulminacji. W tym czasie mężczyzna, który mnie przyprowadzi, siadł na kozetce obok i długimi, silnymi ruchami onanizował się. Po dłuższej chwili tej oszałamiającej ekstazy, którą przeżywałem, przyśpieszyłem, by wreszcie skończyć. Wtedy na kozetce siedziało już czterech mężczyzn, rytmicznie sprawiających sobie przyjemność. Zamieniłem się z chłopakiem miejscami. Nasza publika szybko się w tym czasie powiększała. Ktoś rozsunął pośladki chłopaka, który, mając moje nogi na pagonach, rytmicznie mnie posuwał. Zobaczyłem jak młoda dziewczyna ze sztucznym, zielonym penisem zagłębia się w nim. Z rozkoszy na przemian krzyczałem i jęczałem. Robiłem wszystko, by nasza publika była przeszczęśliwa i miała lepszą zabawę. Gdy skończyliśmy, nie dane nam była choćby chwila odpoczynku. Dziewczyna położyła się na kozetce, szeroko rozwierając nogi. Pierwszy raz robiłem to z kobietą, było dobrze, choć jednak czegoś mi brakowało.
Tego wieczora uprawiałem seks z tyloma osobami, na tyle różnych sposobów, że nawet przez miesiąc nie uzyskałbym takiej frekwencji w normalnych warunkach.

Po tej imprezie Mark zaczął coraz częściej wypuszczać mnie z klientami na różne przyjęcia i bankiety. Niekiedy byłem tylko towarzystwem, ale częściej w różnoraki sposób musiałem zachęcić kontrahentów mych klientów do współpracy.

***

To było mniej więcej tydzień po tym jak spędziłem całe trzy dni w domu jednego z moich stałych klientów. Leżałem na łóżku, wspominając moją pierwszą orgię. Musiałem jakoś przygotować się mentalnie do kolejnej, która miała się odbyć za tydzień. Tak naprawdę, to nie przepadałem za tymi imprezami. Wiedziałem, że dostaję za to kupę szmalu, ale czułem się tam nie najlepiej. Chyba byłem jeszcze na to wszystko za młody. To miała być moja trzecia orgia i wcale nie cieszyłem się z tego. Moje rozważania przerwało czyjeś wtargnięcie do mojego pokoju. Raphael wskoczył i z rozpędu wtulił się we mnie.

– Cieszysz się? –spytał z podejrzaną wesołością.

– Z czego? –nie rozumiałem, o co mu chodzi.

– Z tego, że przedłużyłem umowę. –Wtedy dopiero zdałem sobie sprawę, że wkrótce miałem się rozstać z moim najlepszym przyjacielem, z moim przybranym bratem.

– Bardzo się cieszę –pocałowałem go w policzek.

– O czym ty tak intensywnie myślałeś jak tu wpadłem? –wyszczerzył ząbki i posmyrał mnie nosem w nos.

– O przyszłotygodniowej imprezie –powiedziałem smutno.

– Odwołana –pocałował mnie w nos. –No już, uśmiechnij się.

– Jak to? –zadziwiłem i za razem ucieszyłem się.

– Bo jedziemy w przyszłym tygodniu do mojego klienta na weekend.

– A moi klienci? –Byłem nieco zafrasowany, bo nie wiedziałem, czy Mark się na to wszystko zgodzi. Po co sobie robić nadzieję, skoro i tak nie wypali. Poza tym, Alex obiecał mi wyprawę na lody i do wesołego miasteczka, a ja jemu sex w tunelu strachu.

– Odwołani, albo przeniesieni. Będziemy się grzać na słońcu i pływać w morzu. –Jak to usłyszałem to mało do góry ze szczęścia nie podskoczyłem. –Cieszysz się? –spytał jakoś podejrzliwie, przyglądając mi się, a ja specjalnie udawałem niewzruszonego.

– Czy się cieszę? –przez chwilę udawałem, że się zastanawiam. –To jest mało powiedziane! Jestem wniebowzięty! –a po chwili spytałem  –Co mam ze sobą zabrać? -Od śmierci rodziców nie byłem na plaży i nie wiedziałem też, czego może wymagać klient Raphaela.

– Kąpielówki.

– Nie mam –rzuciłem smutno, bo myślałem, że Raphael zaproponuje wspólne zakupy.

– No to problem rozwiązany –uśmiechnął się drapieżnie i zaczął mnie gilgotać po bokach.

– Strasznie śmieszne –powiedziałem sarkastycznie i zrobiłem obrażoną minkę.

– Oj nie gniewaj się, młody –zmarszczył śmiesznie nos, po czym obrócił nas tak, że teraz ja leżałem na nim.

–Tam są jakieś kąpielówki, choć ja zazwyczaj kąpie się nago. On ma praktycznie prywatną plażę przy domu. Wiesz, zresztą ja mam zazwyczaj bardzo niewiele czasu na relaks i kąpiele. Za to ty będziesz się moczył przez całe trzy dni. A ja będę odpracowywał nasz wyjazd –spojrzał na mnie niemal czule, głaszcząc mnie po policzku.

– Jak chcesz to ci pomogę –zaoferowałem się.

– Nawet na to nie licz. Ryzykuję już zabierając cię ze sobą.

– Ryzykujesz? –zrobiłem mało inteligentną minę i podrapałem się po czole.

– No jesteś przecież taki słodki. Jak on cię takiego zobaczy, to stracę najlepszego klienta –powiedział strasznie przesłodzenie, jak wkurzająca wszystkich ciotka na jakimś przyjęciu, łapiąc mnie za policzki i rozciągając je.

Zacząłem się śmiać a on razem ze mną. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ten wyjazd ma podwójne dno. Skąd niby miałem wiedzieć, że nasz kochany burdel, prócz tej oczywistej, prowadzi jeszcze jakąś działalność.

Spakowałem kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Raphael miał dwie ogromne walizy a ja zmieściłem się w niewielką torbę. Chciało mi się śmiać, ale w żaden sposób tego nie skomentowałem. Samochód zawiózł nas na lotnisko, skąd polecieliśmy prywatnym samolotem na wybrzeże. Było super! Byłem podekscytowany i musiałem wszystkiego dotknąć i zobaczyć. Raphael śmiał się jak zwykle ze mnie, ale widziałem, że sprawia mu przyjemność to, że tak cieszę się z tego wyjazdu. Mimo że w piątek wyruszyliśmy o czwartej rano, to na miejsce zajechaliśmy po piętnastej. Byłem skonany, ale jak zobaczyłem posiadłość, w której mieliśmy spędzić weekend, natychmiast moje zmęczenie gdzieś uleciało. Wpuściła nas służąca. Tęga, starsza pani o bardzo miłym uśmiechu i usposobieniu. Raphael wycałował jej policzki, a ja, dygając delikatnie, podałem jej dłoń. Martha powiedziała nam, że pan domu siedzi obecnie w bibliotece i nas oczekuje. Raphael rzucił torby na środek holu i biegiem puścił się korytarzem, zmierzając do pokoju na jego końcu. Niepewnie wszedłem za nim.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro