Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

TOM I Część 16

Nudzi mi się, zatem pewnie wpadnie dzisiaj jeszcze ze dwa rozdziały, więc upewnij się, że przeczytałeś poprzedni.

****

Miesiące mijały szybko. Nim się spostrzegłem Mark wezwał mnie do swego gabinetu:
– Uważam, że pora już byś rozpoczął pracę. – W tym czasie jak zwykle przeglądał swoje papiery, nie patrząc na mnie.
– Jeszcze nie minęło pół roku – powiedziałem wystraszony.
– Tak, brakuje tygodnia, ale chyba nie chcesz się o niego kłócić? – spojrzał na mnie pytająco.
– Nie. – Pokręciłem głową, choć chciałem wrzeszczeć, że to jeszcze dla mnie za wcześnie.
– Nie bój się, najpierw zrobimy ci zdjęcie, które trafi do katalogu z krótkim opisem. Idę o zakład, że pierwszego klienta będziesz miał nie wcześniej niż za tydzień. – Uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.
– A Alexander? – spytałem, bo miałem pewność, że ten nie będzie czekał na wyniki sesji.
– No tak, on... zapomniałem ci powiedzieć, że zamówił sobie, co drugą środę, ale coś czuję, że będzie wpadał częściej. – Podniósł się za biurka, po czym je obszedł i usiadł na fotelu naprzeciw mnie delikatnie głaszcząc moje udo.
– Czyli, po jutrze będę już miał swojego pierwszego klienta? – Byłem podekscytowany, ale udawałem przed Markiem wystraszonego taką opcją, bo jakoś świadomość tego, że będę spółkował z Alexem nie przeraziła mnie.
– No w sumie tak, w końcu Alexander też płaci. Dam ci po nim odpocząć. W razie czego kolejnego przyjmiesz nie wcześniej niż w piątek. Przez pierwsze dwa tygodnie, nie będę ci zapisywał więcej niż jednego na dobę. Zgadzasz się? – Nie czekając na moją odpowiedź dodał - chcę ci w ten sposób ulżyć.
– Tak, jestem ci bardzo wdzięczny. – Posłałem mu nieśmiały uśmiech.
– Masz jeszcze jakieś pytania? – spojrzał na mnie, jakby szukając u mnie oznak kłamstwa.
– Nie. – Pokręciłem głową, a on chyba wydawał się zadowolony moją reakcją.
– No to wracaj na zajęcia. – Powiedział podnosząc się z fotela z zamiarem wrócenia za biurko, kiedy to gwałtownie się obrócił. – A, zapomniałbym, pamiętaj o regularnym sprawdzaniu grafiku, bo tam są wypisane nie tylko lekcje, ale też...
– Wizyty klientów. – Dokończyłem za niego.
– Dokładnie – dodał z szerokim uśmiechem.
Nie dotarłem na zajęcia, gdyż Raphael odebrał mnie przy drzwiach i zaprowadził do salonu kosmetycznego. Tam kazano mi się ubrać w kuse majteczki i wymalowano każdy centymetr mojego ciała. Sesja zdjęciowa rozpoczęła się niepozornie. Najpierw zrobiono mi z setkę zdjęć portretowych, każde pod innym kątem ustawienia głowy. Potem fotograf wykorzystał to, że siedzę na wysokim okrągłym, niemal barowym taborecie. Kazał mi chwycić dłońmi kant stołka między mymi udami i spuścić głowę. Skromnego i zawstydzonego łatwo mi się grało, wystarczyło, że przypomniałem sobie, jakąś z żenujących sytuacji, na które byłem w tym domu non stop narażony, a na moich policzkach sam wykwitł siarczysty rumieniec. Fotograf zachwycał się tym zdjęciem przez dłuższą chwilę. Potem musiałem ściągnąć moje i tak kuse majteczki i położyć się nagi na brzuchu na kanapie. Natychmiast podleciała do mnie jedna z asystentek i upudrowała mi pośladki. Nagle poczułem się strasznie, bo uświadomiłem sobie, że moja nagość kompletnie mi już nie przeszkadzała.
– Teraz, się nie rumień, masz udawać, że śpisz. – Wrzasnął na mnie jakby to była moja wina, że moje policzki są czerwone.
– A jak ja mam się przestać rumienić? – odpowiedziałem mu zdenerwowany.
– No nie wiem, zrób coś. – Dodał już spokojniej.
Schowałem głowę w poduszkę i zacząłem rytmicznie oddychać. Niewiele brakowało, a naprawdę bym usnął. Zdjęcie było robione z boku, a nie od góry za co dziękowałem losowi. Widać było tylko moją obróconą do aparatu śpiącą twarz i profil. Na ostatnim zdjęciu miałem wyzywająco przylegać do ściany z szeroko rozstawionymi nogami. Jedną ręką miałem przytrzymywać ręcznik, który zakrywał moje krocze, a drugą jak gdyby odpychać się od ściany jednocześnie do niej przylegając.

Następnego dnia Mark wezwał mnie do swojego gabinetu. Gdy wszedłem ujrzałem cztery osoby pochylone nad biurkiem. Mark, fotograf, Raphael i oczywiście Alexander przebierali z setki bardzo podobnych do siebie zdjęć cztery, na których ponoć wyszedłem najlepiej. Czasem zastanawiałem się czy Alexander naprawdę ma już te swoje 37 lat, niekiedy wydawało mi się, że liczy nie więcej niż 10, a ja jestem jego ulubioną zabawką. Alexander wziął jedno ze zdjęć z biurka i stwierdził, że go nie odda, bo wyszedłem na nim przesłodko. Oczywiście było to zdjęcie, które Mark uparł się wkleić do katalogu. Po jakiś dziesięciu minutach kłótni znudziło mi się słuchanie tych bezsensów. Bez ostrzeżenia usiadłem Alexandrowi na kolanach, co go bardzo ucieszyło, za to Mark spojrzał na mnie podejrzliwie.
– Mogę zobaczyć to zdjęcie? – uśmiechnąłem się niewinnie.
– Oczywiście. Dla Ciebie wszystko. - Podał mi fotografię do ręki, a ja spojrzałem na nią.
Nie chwaląc się wyszedłem na niej naprawdę słodko. Nim Alex się obejrzał zdjęcie trafiło w ręce Marka, ja zaś sięgnąłem po inne.
– Och ty mały diable. Tak mnie wyrolować? – skwitowałem to kiepsko udawanym niewinnym uśmiechem.
– Na tym wyszedłem lepiej. – Podałem mu zdjęcie jak leżę na kanapie.
– Och mój aniołku, masz rację. – Ucałował moją skroń. – Zabieram to.
Zostałem dokładnie pomierzony, a moje wszystkie dane wraz z długością członka w zwodzie trafiły do jednego z katalogów. W drugim zaś oficjalnym zamiast dokładnych preferencji seksualnych podano moje zainteresowania. Zanim opuściłem pomieszczenie usłyszałem jeszcze:
– Jutro się widzimy. – Alex nadał tym grzecznym słowom, całkowicie inne znaczenie swym lubieżnym uśmiechem.
– Ależ oczywiście – ja odwzajemniłem się mu niewinnym i takim jakby nieśmiałym.
– Chcę żebyś pachniał tak jak dziś, ta mieszanka korzennych zapachów i jaśminu bardzo do ciebie pasuje – te słowa nie były już tylko zwykłym „słodzeniem", to było życzenie klienta.
– Dobrze – odpowiedziałem drapiąc się po podbródku.
Z każdą godziną było coraz gorzej, trema ogarniała mnie tak, jak za pierwszym razem. Kolejnego dnia miałem stać się już stuprocentową dziwką lub dziwkiem, jak lubił mówić Jared. Podłapał to w jakimś filmie i non stop tak nas wszystkich określał. Nie bałem się stosunku z Alexandrem, obawiałem się, że przywyknę do oddawania się jak przywykłem do nagości. Ja naprawdę chciałem z tym skończyć, gdy umowa wygaśnie. Zamknąć ten rozdział i z okrągłą sumką rozpocząć nowe życie. Chciałem się kiedyś zakochać i uprawiać seks z miłości i odczuwać z tego seksu przyjemność, bałem się, że nie będzie mi to dane.
Alexa miałem umówionego na 18:00, więc już o piętnastej zostałem zwolniony z zajęć. Spokojnie się umyłem pozwalając by ciepła woda odprężyła moje ciało, a potem wtarłem w nie odpowiednie olejki. Pochodziłem trochę nago po pokoju by wszystko odpowiednio się wchłonęło. Musnąłem usta balsamem. Potem ubrałem się w to, co przyniósł mi Raphael. Przed tym obejrzałem jeszcze całe ciało w poszukiwaniu jakiś włosków, czy innych mankamentów, ale nic nie znalazłem. Rozczesałem włosy i pozwoliłem im samym się ułożyć. Poszedłem do skrzydła z sypialniami. Dziewczyna w recepcji sprawdziła moje dane z listą i podała mi klucz od szóstki. Miałem jeszcze dobre 40 minut, więc ściągnąłem buty i położyłem się na łóżku. Czas dłużył mi się w nieskończoność, na chwilę zamknąłem oczy. Obudził mnie ciężar, który ułożył się tuż za moimi plecami.
– Wyglądasz przesłodko, kiedy śpisz i aż szkoda mi cię było budzić – powiedział Alex gładząc mnie delikatnie po boku.
– Wybacz mi... w nocy nie zmrużyłem oka. – Przetarłem twarz dłońmi próbując dojść do siebie, po tej krótkiej drzemce.
– Nic się nie stało, twój widok... wyglądałeś tak niewinnie, jakby na tej czarnej pościeli położył się słodki aniołek. – Przekręcił się tak, że leżał na plecach.
– A chcesz zobaczyć aniołka z różkami? – przeturlałem się i usiadłem mu na biodrach, uśmiechając się zawadiacko.
Kochaliśmy się delikatnie, ale bardzo namiętnie. Dzięki temu, że go już lepiej poznałem to starałem się wykonywać wszystko, co sobie zamarzył, zanim mi o tym powiedział. Gdy we mnie wszedł pojawił się ból, który szybko zmienił się w przyjemność. Wiedziałem, że lubi słyszeć, że jest mi dobrze, więc nie tamowałem odgłosów, a gdy mój penis postanowił uwolnić skumulowaną przyjemność, wykrzyczałem jego imię. W tym samym momencie zobaczyłem, że na jego twarzy wykwita olbrzymi uśmiech. Jeszcze chwila i on skończył. Ułożył się obok mnie i mocno mnie przytulił.
– Kupiłem ci coś. – Sięgnął do nocnej szafki za sobą i podał mi małe pudełeczko.
– To kolczyk – stwierdziłem zaskoczony –  ja nie mam przebitych uszu.
– To przebijesz. – przejechał językiem po moim uchu. – To bardzo drogi prezent i się obrażę, jeśli nie będziesz go nosił. Ten zielony kryształek w środku to agat, a reszta wykonana jest z białego złota. Nie podoba ci się?
– Jest śliczny. – pocałowałem go w nos. – Ale przebijanie ucha boli. – Droczyłem się z nim.
– To możesz chyba dla mnie zrobić? – spytał z wyrzutem.
– No nie wiem. – Zrobiłem poważną minę.
– Och ty mój mały diabełku. – Zaczął mnie gilgotać. – Ty masz łaskotki, a to mam na ciebie sposób. – Śmiał się głośniej niż ja.
Gilgotał mnie, a ja chichotałem i mu się wyrywałem.
– Poddaje się, już nie mogę. – Uniosłem ręce w geście poddania.
– A przebijesz sobie uszko i będziesz w nim nosił prezent? – ucałował mój policzek.
– Zgadzam się, tylko mnie już oszczędź. – Zaczął chichotać, tak bardzo, że całe łóżko się trzęsło.
Po jakiś 10 minutach powiedział:
– Jak mi się nie chce iść, ale niestety muszę. Nasz czas się skończył. – Stwierdził, zerkając niechętnie na zegarek.
Nie odpowiedziałem, tylko zrobiłem smutną minę. Pocałował mnie w skroń i pobiegł nagi do łazienki. Wyszedł stamtąd ubrany niezmiennie w garnitur, podszedł do mnie i pocałował mnie w nos.
– W przyszłą środę chcę zobaczyć mój prezent w twoim uszku. – Wiedziałem, że droczenie się skończyło, a to jasne życzenie klienta.
Uśmiechnąłem się i przywarłem swoim czołem do jego. Po chwili wyszedł, a ja zwlokłem swój obolały tyłek do łazienki. Brzuch i usta kleiły mi się od spermy, więc postanowiłem wziąć prysznic. Gdy ubrany w szlafrok wyszedłem z łazienki dwie młode dziewczyny zmieniały właśnie pościel na łóżku. Zabrałem swoje rzeczy, które ułożyły w kupce na krześle i bez słowa wyszedłem z pokoju. Szedłem bardzo powoli, małymi kroczkami. Miałem nadzieję dowlec się do swojego pokoju i zasnąć otulony ciepłą kołdrą. Gdy otworzyłem drzwi ujrzałem Marka i Raphaela siedzących na moim łóżku.
– Jak było?! – wykrzyknął mój opiekun.
– Spać. – odpowiedziałem i przecisnąwszy się między nimi ułożyłem głowę na poduszce. Obaj zaczęli się śmiać na moją jakże rzeczową i wyczerpującą odpowiedź.
– Jutro masz wolne, możesz sobie poleżeć. – Powiedział Mark – ale w piątek masz klienta. Wpływowy biznesmen, jak patrzył na twoje zdjęcie to aż mu się oczy świeciły.
– Jutro. – Mruknąłem sennie w poduszkę.
– Co jutro? – spytał z małą inteligentna miną.
– Jutro mi opowiesz.
Mark poczochrał moje włosy, po czym wraz z Raphaelem zeszli z łóżka i ten drugi okrył mnie kołdrą, a ja od razu odpłynąłem w Krainę Marzeń Sennych.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro