Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

TOM I Część 13

W piątek z samego rana Raphael oznajmił mi, że jedzie z jednym ze swoich klientów na weekend. Cieszył się jak małe dziecko. Twierdził, że to miejsce jest cudowne. Mną przez ten weekend miała zająć się jedna z dziewczyn, trochę się bałem, bo wiedziałem, jaka jest Sara. Zawsze poważna i spokojna, za to piękna jak anioł. Wiecznie ubrana w czerń. Z tego, co słyszałem Sara miała najwięcej stałych klientów i że jeśli ktoś już zawitał w progi jej alkowy nie było sposobu, by tam nie powrócił po jeszcze.

Sara przyszła mnie obudzić w sobotni poranek, wiedziałem czemu Raphael to robi, ale ona? Przecież sam potrafiłem bez nadzoru wstać, umyć się, ubrać i zejść na śniadanie.

Sara nie odzywała się, tylko siedziała na moim skotłowanym łóżku i czekała, aż się oporządzę. Potem bez słowa zeszliśmy na śniadanie. Zajęła miejsce obok mnie, tam gdzie zwykle siedział Raphael. Tak wyglądał cały dzień. Bez słowa. Prowadziła mnie do różnych sal. Czułem się przy niej dziwnie, z początku gadałem dużo, próbując skłonić ją do rozmowy, a gdy zdałem sobie sprawę, że to nie przynosi efektów sam zamilkłem. Myślałem, że uwolnię się od niej po kolacji, ale i to nie było mi dane. Zaraz po tym, jak wstaliśmy od stołu, Sara złapała mnie za ramię i zaprowadziła do swojego pokoju. Usiadłem na dywanie i przyglądałem się temu, co ona robi. Dziewczyna dłuższą chwilę przeglądała swoją komodę. Wyciągnęła z niej czarną krótką sukienkę oraz spódnicę w tym samym kolorze. Położyła je na łóżku, zamknęła komodę i usiadła obok mnie. Nim zdążyłem porządnie się znudzić, ktoś zapukał i nie czekając na pozwolenie, otworzył drzwi. Do pokoju wtargnęła jak zwykle uśmiechnięta Dotrien. To bardzo miła i wesoła dziewczyna, którą często, jak gdyby dla równowagi można zobaczyć przy Sarze. Ma czerwone włosy ścięte na dłuższego jeża. Tego dnia była ubrana w zielony komplet, co jest jej zwyczajem. Uwielbia wszelkie odcienie zieleni i tylko w tym kolorze nosi ciuchy. Na ręce miała całą plejadę ubrań, rzuciła je tam, gdzie Sara położyła swoje. Tuż za nią do pokoju weszła Aviva. Ta znów lubuję się w czerwieniach, a włosy ma brązowe i poskręcane w loki wyglądające jak sprężynki. Nagle na dywanie zrobiło się strasznie ciasno, a wszystkie trzy dziewczyny spojrzały na mnie. Wtedy to Dotrien powiedziała:

– No dalej mały, dajesz. -Wszystkie gorączkowo wpatrywały się we mnie, a ich miny jasno mówiły, że nie będzie to rzecz dla mnie przyjemna.

– Ale... o co chodzi? – spytałem, nie rozumiejąc, czego oczekują ode mnie dziewczyny i skąd u nich te dziwne uśmiechy.

– Sara nic mu nie powiedziałaś? – Dotrien spojrzała na koleżankę z wyrzutem, ale ta nie odpowiedziała, co jakoś mnie nie zdziwiło. – Gabrielku, mamy do ciebie małą prośbę... Na łóżku, jak zresztą widzisz leży sterta ubrań... chciałybyśmy, żebyś to przymierzył. – Jej głos był aż nazbyt słodki, co wróżyło wielkie kłopoty.

– Po co? – nie rozumiałem, czego tak naprawdę ode mnie chcą.

– Tak dla zabawy. – jeśli to możliwe uśmiechnęła się jeszcze szerzej i klepnęła mnie po plecach, pośpieszając w ten sposób.

– Mam włożyć sukienkę? – byłem przerażony pierwszą rzeczą, jaką udało mi się wyciagnąc z kupki.

– Przecież śpisz w różowej damskiej piżamce, to żadna różnica – wtrąciła się Aviva.

– To nie to samo! – zbulwersowałem się.

– Nie możesz nam odmówić, jesteśmy starsze, a Sara jest twoją tymczasową opiekunką. – Pokazała mi język.

W ten sposób zmusiły mnie do przymierzania sukienek. Muszę przyznać, bardzo ładnie w nich wyglądałem. Zwłaszcza w jasnym kimonie w piękne różowe kwiaty. Przez trzy godziny czesały mnie i ubierały w najróżniejsze kreacje. Na koniec ubrały mnie w mundurek szkolny coś a la Britney Spears w jednym ze swoich teledysków. Krótka plisowana spódniczka, biała bluzeczka zawiązana u góry brzucha, białe, grube, wysokie podkolanówki. Do tego zrobiły mi dwa kitki po bokach głowy i wymalowały mnie. Gdy spojrzałem w lustro, zacząłem się zastanawiać, co to za dziewczyna się w nim odbija. Bardzo ciężko było mi uwierzyć, że to właśnie ja.

Po tym dziewczyny stwierdziły, że koniec zabawy i kazały mi wracać do mojego pokoju, oczywiście, ani myślały, żeby mi oddać moje ciuchy. Tak więc musiałem przemierzyć cały budynek w tym „mundurku". Pech chciał, że na schodach prowadzących zarówno do mojego pokoju, jak i do gabinetu Marka spotkałem jego i Alexandra. Ten drugi nawet mnie nie rozpoznał!

– Kolejna nowość? – dopiero wtedy Mark zwrócił na mnie uwagę.

– To nie moje – powiedział, bacznie mi się przyglądając. – Skąd ty się tu wzięłaś? – Czyli żaden z nich mnie nie rozpoznał. – Zgubiłaś się?

– Nie, nie zgubiłem się... – warknąłem – i nie jestem dziewczyną.

– Nie? – zdziwił się Alexander. – To, kim jesteś?

– Gabriel... -westchnąłem zrezygnowany.

– Czemu się w to ubrałeś? – spytał Mark. – Ładnie w tym wyglądasz, ale...

– Sam się w to nie ubrałem, one mnie zmusiły. – końcówkę niemal wypłakałem.

Alexander podszedł do mnie i przytulił, ścierając mi z policzka łzę.

– Wierz, że i w tym ślicznie wyglądasz. Choć nie kręcą mnie chłopcy w damskich kostiumach, to ty w takich cudnie się prezentujesz. – Miałem mu ochotę za to przywalić, no ale nie mogłem.

Wziął mnie na ręce i w towarzystwie Marka odstawił do mojej sypialni. Szybko skryłem się w łazience i tam migiem pozbyłem się damskich ciuchów, zmyłem makijaż i rozplątałem włosy. Gdy wyszedłem, moi dwaj goście nadal byli w pokoju. Ubrany jedynie w szlafrok nie czułem się tam najpewniej. Chciałem wziąć piżamę z komody, ale wtedy przypomniałem sobie, jak ona wygląda, w jednej chwili obróciłem się do Marka i bez namysłu powiedziałem:

– Potrzebuję męskiej piżamy. – Mój ton był tak rozkazujący, że nawet Mark się zdziwił.

– Na co ci męska piżama? – zaskoczenie odmalowało się mu na twarzy.

– Bo śpię w damskiej, a chcę męską, jestem w końcu facetem.

– Ty śpisz w piżamie? – spytał zadziwiony Mark.

– Tak i chcę męską. – mało nie tupałem nogami w podłogę, jak małe dziecko.

– Nikt tu nie śpi w piżamie. -Mój alfons dalej drążążył temat, zamiast sie zgodzić.

– Oprócz mnie. -Byłem już naprawdę na granicy wytrzymałości.

– Skoro tak bardzo jej potrzebujesz, to kupię ci jakąś jutro. Może być w misie? – uśmiechnął się do mnie zawadiacko.

– Może, ale to będzie świadczyć o tym, że jestem dzieckiem. A dzieci nie mogą uprawiać seksu. -Czemu tu nic nie mogło być łatwe? Czemu o każdą głupotę musiałem się kłócić i walczyć?

– Sprytne posunięcie. – skwitował Alexander.

– Dobrze, będzie normalna, ale dziś musisz spać jeszcze w starej.

– O nie, nigdy już jej nie założę! -aż mną całym wstrząsnęło na tą myśl.

– Ale ci te dziewczyny dopiekły. – Alex tak mnie pociągnął, że wylądowałem na jego kolanach.

– W takim razie musisz spać nago. -Mark wzruszył ramionami, jakby moje problemy w ogóle go nie obchodziły.

– To też nie wchodzi w rachubę. -Naprawdę chciałem dostać, tylko jedną małą rzecz, a on robił z tego taką aferę.

– Dziś już nigdzie nie kupię ci piżamy. – Spojrzał na mnie bezradnie.

– No wymyśl coś, bo on jest smutny. – Powiedział Alex, wtulając mnie bardziej w swoją pierś i delikatnie głaszcząc po głowie.

– Dobrze, poczekajcie, idę czegoś poszukać – i wyszedł, zostawiając mnie samego z facetem, który bardzo mnie pragnął.

– Ponoć cię bardzo bolało... – dotknął moich pośladków – potem.

– Trochę. -Skłamałem, bo nie chciałem, by się do mnie zraził.

– Czy to była moja wina. – Uśmiechnął się do mnie smutno.

– Nie. – Zaprzeczyłem machinalnie.

– Czyli ci się podobało? – powiedział już pewniej i z bardziej wesołą miną.

– Bardzo. -Nie kłamałem wcale tak bardzo, w trakcie przecież było naprawdę przyjemnie.

– To dobrze. – Musnął ustami moją szyję. – Już się nie mogę doczekać, kiedy znów znajdziesz się w moich ramionach.

– Ja też. -Zdziwiłem się, że mój ton głosu potrafi przybrać tak pociągającą barwę.

– Wspominasz mnie czasem? -pogładził moje udo.

– Jasne. – "Zwłaszcza wtedy, gdy boli mnie tyłek" oczywiście tego mu nie powiedziałem.

– Jestem taki szczęśliwy. – składał na mojej szyi i twarzy drobne pocałunki.

W ten właśnie sposób zdobyłem swojego pierwszego stałego klienta.

Mark przyniósł mi zieloną podkoszulkę sięgający mi do połowy uda i bokserki na tyle luźne, że można było w nich spać.

Alexander położył się ze mną, odprawiając przed tym Marka. Bardzo długo głaskał mnie po głowie i ramionach. Jakieś pół godziny, po tym, jak zacząłem udawać, że śpię Alexander zaczął mnie głaskać coraz niżej. Najpierw po boku, potem po brzuchu, a w końcu bez żadnego skrępowania, czy obawy, że się obudzę zaczął krążyć dłonią po mych pośladkach. Było to niezwykle przyjemne, ale tamowałem w sobie wszystkie odruchy. Jego dłoń zawędrowała w końcu na bok uda, pisał tam palcami jakieś wzorki. Zawahał się odrobinę, zanim zjechał jeszcze niżej, jednak już po chwili jego ręce badały moje krocze przez materiał bokserek. Z każdą chwilą coraz bardziej przybliżając się do gumki. Chcąc ułatwić mu sprawę z nieartykułowanym dźwiękiem obróciłem się na plecy, udem szczelnie przylegając do jego stojącej męskości. Z początku się wystraszył, ale widząc, że nie otwieram oczu znów rozpoczął swą zabawę. Gdy dotknął dłonią mojego penisa bardziej rozchyliłem nogi ocierając się znów ostrożnie o jego wrażliwe obecnie krocze. Delikatnie masował mnie i jednocześnie ugniatał, mój członek sam zareagował na to. Kiedy pochwycił go w dłoń i zaczął poruszać nią w górę i w dół do głowy wpadł mi szatański plan. Zacząłem cichutko pojękiwać, a gdy już niemal kończyłem szepnąłem: „Alexander". Mężczyzna natychmiast przerwał i spojrzał na mnie, ale stwierdzając, że nadal „smacznie śpię" powrócił do zabawy. Gdy tylko obrócił twarz, ja przez przymrużone oczy zobaczyłem, że się cudnie uśmiecha. W końcu doszedłem. Mężczyzna korzystając z kartonika z chusteczkami na mojej nocnej szafce powycierał sobie dłoń, oraz moje krocze. Wstał i na szeroko rozstawionych nogach wyszedł do łazienki. Nie musiałem tam zaglądać, by wiedzieć co robi.

Obróciłem się na drugi bok z zamiarem udania się do krainy Morfeusza. Gdy byłem na granicy drzwi od łazienki skrzypnęły i ktoś pocałował mnie w skroń.

– Śpij dobrze mój malutki i śnij o mnie jeszcze.

Wyszedł, a ja miałem wielką ochotę parsknąć śmiechem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro