Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

TOM I Część 12


W kolejny czwartek do mojego pokoju zaraz po kolacji wpadł Jared trzymając nowego za rękę.

– Ubieraj się, idziemy!– wrzasnął rozkazująco.

– Dokąd? – nie miałem ochoty na głupie numery, które czasem mi robił.

– Mam klienta, popatrzycie sobie. – Uśmiechnął się zawadiacko, poklepując plecy Chrisa.

– Co takiego? – przestraszyłem się trochę.

– No on lubi, jak się go obserwuje. To będzie świetna lekcja. – Wiedziałem, że moje sprzeciwy są nic nie warte, bo i tak zmusi mnie do oglądania tego, więc po prostu sobie to odpuściłem.

Naciągnąłem na siebie ciuchy i poszedłem za nimi. Pokój, do którego nas zaprowadził, nie podobał mi się. Nie to, że nie był tak elegancki, jak ten poprzedni. Ten raczej wyglądał jak sala tortur z gotyckiego horroru. Na ścianach wisiały pejcze i skórzane maski. Nagle zacząłem się bać, co tu ujrzę. Jared posadził nas na wąskiej ławie przy drzwiach, a sam usiadł na łóżku w szerokim rozkroku podparty z tyłu na dłoniach. Sama jego pewność siebie powodowała u mnie jakieś niewyjaśnione dreszcze. W końcu drzwi wejściowe się otworzyły i wpadł przez nie zasapany około 40-letni mężczyzna o facjacie buldoga. Miał ogoloną na łyso głowę, a ciało tak napakowane jakby przez całe życie nie wychodził z siłowni lub jadł sterydy garściami.

– Wybacz mi spóźnienie, ale zatrzymali mnie w pracy, skoczę tylko pod prysznic i zaraz do ciebie wracam. A może... – zamruczał – pójdziesz tam ze mną?

– Nie. Dziś, wymyśliłem lepszą zabawę. -Jego uśmiech, choć seksowny, wydał mi się nieco sztuczny, podobnie, jak ton, którego użył.

– Lepszą? – w odpowiedzi Jared wskazał na nas ręką. – Przyłączą się?

– Nie. Będą obserwować. -Oblizał usta posyłając w naszą stronę mrugnięcie.

– Szkoda... wyglądają jak dwa aniołki. – Skierował do nas lubieżny uśmiech, gładzac delikatnie uda chłopaka.

– Aniołki, posiedzą tam cichutko i grzecznie będą obserwować, jak mnie rżniesz. -Patrzyłem na to próbując nie okazywać porzerażenia.

– Mniam... niech patrzą, zrobimy dla nich specjalny show. -Facet był tak podniecony tą wizją, że myślalem, że zaraz zapomni o planowanym prysznicu i od razu na niego wskoczy.

– Jasne. – powiedział przeciągając ostatnią sylabę.

Mówili to głosami przepełnionymi ekstazą i skrywanym szczerym pożądaniem, a przynajmniej ze strony łysola, bo Jared aż się skrzywił, jak tamten wyszedł.

Gdy usłyszeliśmy szum wody Jared do nas podszedł i rzekł:

– Siedźcie cicho, co najwyżej... – położył nam dłonie na kroczach – możecie pojękiwać, jak będziecie sobie trzepać.

– Że co mamy... – zacząłem, bo przecież mieliśmy tylko obserwować.

– No chyba, że chcesz tu siedzieć z wielką erekcją, która będzie pulsować, gnieść i... -wymieniał z miną, jakby tłumaczył coś przynajmniej debilom.

– Rozumiem. – przerwałem mu szybko, bo wiedziałem, że jeszcze chwila, a moje policzki zaczną się robić czerwone.

– Możecie nawet małą pokazówkę mu puścić. Gabriel ty, bo jesteś tu dłużej, jak Chris dostanie wzwodu, to mu obciągniesz. Jak pokażę to mojemu klientowi, będzie przeszczęśliwy i może, chociaż trochę oszczędzi mój tyłek. – Chłopak był wyraźnie zadowolony ze swego pomysłu. Ja miałem ochotę się rozpłakać.

– Ale... – starałem się mu to jakoś wybić z głowy.

– Co ale? Chcesz zemną dyskutować? – przełknąłem ślinę ze strachu, bo jego głos stał się nagle bardzo groźny.

– Nie. -Pokręciłem głową zerkajac kątem oka na Chrisa, który chyba całkowicie odpłynął i kompletnie nas nie słuchał.

– Grzeczny chłopiec.– Uśmiech znów powrócił na jego twarz.

Chris nie odezwał się nawet słowem, był bardzo cichy. Z początku sądziłem, że przytłacza go nowa sytuacja, ale on był taki z natury. W końcu łysol wyszedł owinięty ręcznikiem wokół bioder. Szybko położył się na środku łóżka, czekając, aż Jared zacznie. Ten spojrzał tylko jeszcze na nas, po czym usiadł okrakiem na biodrach mężczyzny. Rozpoczęło się od drobnych pocałunków i pieszczot. Jared szybko pozbył się swojej koszulki i spodni. Po jakichś piętnastu minutach delikatnych muśnięć i dominacji Jareda, mężczyzna zepchnął go z siebie, samemu siadając na granicy łóżka. Widziałem, jak ręcznik powoli się unosi. Jared klęknął na podłodze i usłyszałem basowy głos:

– Byłeś grzeczny? – z początku nie zrozumiałem, o co olbrzymowi chodzi, ale jak zobaczyłem na jego ustach obleśny uśmiech, to już wiedziałem, co odpowie mu mój kolega.

– Nie. Byłem bardzo, bardzo niegrzeczny... – powiedział cichutko i z niewinną minką, która zaprzeczała jego słowom.

– To trzeba cię ukarać. -Wychrypiał, podniecony do granic możliwości.

Mężczyzna ściągnął z niego stringi, a potem pozwolił, by Jared położył się mu na kolanach. Jednocześnie nie chciałem patrzeć i nie mogłem oderwać wzroku od czerwieniących się od dość silnych klapsów pośladków Jareda. W końcu chłopak zaczął skomleć i łysol skończył. Jared znów przed nim klęknął, zauważyłem, że ma załzawione oczy, musiał mu wymierzać naprawdę silne klapsy. Z zadumy nad czerwonymi pośladkami wyrwał mnie znów ten basowy głos.

– Pokaż swojemu panu, jak go kochasz i jaki jesteś mu posłuszny. - Jared bez słowa rozplątał ręcznik, a ja zrozumiałem, o co chodziły z tym „oszczędzaniem tyłka". Facet miał penisa wielkości trąby słonia. Nawet w porównaniu z Alexandrem, który zadał mi tyle bólu, jak i przyjemności, to ten facet nosił w spodniach węża boa.

Zobaczyłem jak Jared próbuje bezskutecznie zmieścić tego potwora w swych ustach. Jego starania zostały jednak docenione, przeciągłymi westchnieniami i morzem (nie przesadzam) spermy, która wypływając z rozchylonych ust chłopaka wylała się na jego klatkę piersiową. Jared nawet nie spostrzegł, jak został dźwignięty i rzucony na łóżko. Łysol zaczął jeździć dłońmi po kształtnych pośladkach, podziwiając ślady po chłoście, jaką mu wymierzył. To właśnie wtedy usłyszałem głuchy jęk z boku.

Christopher wyciągnął ze spodni swoją męskość i delikatnie ją masował. Padłem na kolana i wziąłem ją w usta. Za moimi plecami zaległa cisza, ale wiedziałem, że nie mogę się odwrócić, by sprawdzić, co się tam dzieje. Christopher w pewnym momencie się spiął, a ja poczułem po raz pierwszy w swym życiu ten słonawy smak spermy. Z powrotem usiadłem na ławie, spojrzałem w stronę łysola, który wpatrywał się we mnie z nabożnym uwielbieniem. Nie spuszczałem oczu, mimo iż czułem, że moje spodnie są rozpinane, a drobna rączka wyjmuje moje prącie na powierzchnie. Kilka szybkich ruchów i zacząłem cichutko jęczeć. Łysol nadal wpatrywał się w moją twarz, która z pewnością wyrażała, jaką rozkosz przeżywałem. W końcu nie mogąc wytrzymać, zamknąłem oczy i uniosłem głowę do góry. Chwilę potem całe napięcie ze mnie odpłynęło. A ktoś rzucił we mnie kartonowym pojemnikiem z chusteczkami. Powycierałem swoje spodnie, a potem z pełną premedytacją wylizałem to, co zostało u Christophera na ręce.

Gdy znów spojrzałem na Buldoga, właśnie zakładał na swojego penisa prezerwatywę. Nawet bym nie pomyślał, że produkują tak wielkie. Potem zużył pół tubki żelu, by obfitym namaszczeniem ułatwić sobie wejście. Zacząłem się naprawdę bać o Jareda, jednocześnie ciesząc się, że nie jestem na jego miejscu. Nie widziałem dokładnie, jak to wchodzi w niego, za to bardzo wiele o bólu, który przeżywał powiedziała mi mina Jareda. Nie wrzasnął, ale kilka łez rozpoczęło wędrówkę po jego policzku. Z każdym głuchym stęknięciem olbrzyma robiło mi się coraz gorzej, aż do momentu, w którym to uzmysłowiłem sobie, że i Jared czerpie z tego przyjemność. Płynne, szybkie, jednocześnie delikatne i brutalne ruchy wymalowały na twarzy Jareda obraz czystej ekstazy i namiętności.

W końcu pchnięcia przybrały na szybkości i sile, tracąc jednocześnie swą płynność, za to powodując, że łóżko zaczęło skrzypieć niemiłosiernie. Jared wtedy już po raz drugi pozostawił na pościeli wyraz swego podniecenia. W końcu łysol pchnął po raz ostatni i zawis nad Jaredem z dziwną miną jakby połączeniem skupienia i jednocześnie spełnienia. Wyszedł z niego jednym ruchem i pocałowawszy go w łopatkę, zniknął w łazience. Jared przez dłuższą chwilę w ogóle się nie ruszał, zacząłem się nawet zastanawiać czy coś mu się przypadkiem nie stało. Jednak nim w jakiś sposób zareagowałem, otworzył oczy, a potem z miną cierpiętnika podniósł się z łóżka. Podszedł do szafki nocnej i wyciągnął z szuflady papierosa. Słodki dym, inny niż przy paleniu zwykłych papierosów rozszedł się po pomieszczeniu. Gdy dotarł do moich nozdrzy, uświadomiłem sobie, że czuje goździki. Jared stał lekko zgarbiony opierając się jedną dłonią o blat szafki i łapczywie zaciągał się dymem. Chyba nawet nie zauważył, jak łysol wyszedł z łazienki ubrany już w swój drogi garnitur. Przywarł do nagich pośladków Jareda i szepnął mu na tyle głośno, że i my słyszeliśmy:

– Do zobaczenia za dwa tygodnie i nie pal tego świństwa. – Wyciągnął mu papierosa z ust i zgniótł w ręce, nie bacząc na żarzącą się końcówkę.

Mężczyzna pocałował go jeszcze w obojczyk i wyszedł z pokoju machając nam na dowidzenia. Jared poszedł do łazienki i wrócił po chwili owinięty w szlafrok.

– Świetnie się spisaliście chłopcy. – Powiedział do nas.

– Naprawdę? – uśmiechnął się subtelnie Christopher.

– Tak. Zwłaszcza ty Gabrielu. To, co zrobiłeś, było tak podniecające, że i na mnie podziałało.

– Dziękuję. A ty dobrze się czujesz? – spytałem z troską.

– Spokojnie, już przywykłem do niego, choć jak przyszedł do mnie pierwszy raz, to przez tydzień nie siedziałem. – na koniec uśmiechnął się wesoło, choć widziałem, że jest to raczej wymuszony uśmiech.

To była jedna z najlepszych lekcji, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki niej zrozumiałem, jak powinienem się zachowywać, co robić, by klient był zawsze szczęśliwy.

Dowiedziałem się, że żeby zaspokoić w pełni klienta muszę go najpierw dobrze poznać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro