Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

TOM I Część 11

Pod prysznicem spotkaliśmy Jareda i jego nowego podopiecznego. Raphael popatrzył na chłopca i powiedział:

– Ładny, tylko kolejny mały. – Westchnął, jak gdyby, to on miałby być na miejscu chłopca, gdy ten będzie przeżywał ból.

– Młody to on jest, ale już porządnie wydupczony, więc z pewnością nie będzie z nim kłopotu. – Zaprzeczył mu Jared z perfidnym uśmiechem na ustach, jakby wytykając Raphaelowi, że ja jestem kłopotliwy, przez moje niedoświadczenie, a jemu trafiła się dużo lepsza sytuacja. 

– Ile on ma lat? – zaciekawił się mój opiekun. Kompletnie nie zawracając uwagi na przytyk.

– Możecie nie mówić o nim, jakby go nie było? – wtrąciłem, bo zdenerwowało mnie to, jak traktują tego biednego chłopca, który zawstydzony krążył dłońmi po swoim ciele rozchlapując wodę na boki.

– Przepraszam, to było niekulturalne. Jestem Raphael, a to Gabriel, mój podopieczny. – Podał rękę chłopcu, a mi posłał morderczy uśmiech.

– Jestem Christopheri mam piętnaście lat. – Policzki młodzika pokryły się szkarłatem.

– A to jesteś starszy niż Gabriel, jednakże jesteś od niego drobniejszy, może dla tego wydajesz się być młodszy.

– Idziemy pływać – przerwał Jared, łapiąc swojego podopiecznego za ramię.

Spojrzałem na Raphaela, który wlepiał wzrok w pośladki chłopca. Wiedziałem, że nowy mu się podoba, ale udawałem, iż mnie to w ogóle nie obeszło. Choć tak naprawdę bardzo nie podobało mi się to, że mój opiekun stracił mną zainteresowanie. Tego dnia pływałem o wiele więcej niż zazwyczaj, mimo odczuwania pewnego dyskomfortu wynikającego z faktu noszenia w sobie od rana tego przeklętego przedmiotu. W basenie, oprócz mnie pływała tylko Julia, zaś reszta ze wszystkich stron otaczała nowego zachwycając się jego urodą. Można powiedzieć, że byłem o niego po prostu zazdrosny, choć w życiu nie przyznałbym się do tego głośno. Nie tylko odebrał mi uwagę wszystkich wokół, ale także mojego opiekuna. Gdy ja skończyłem pływać, wyczerpany już do granic możliwości, Raphael nadal był zajęty podziwianiem każdego pieprzyka na skórze nowego. Wpakowałem się do jacuzzi, bo miałem nadzieję, że ciepła, falująca woda uspokoi moje nerwy. Nawet nie wiem, kiedy oparty o kant wanny zasnąłem.

– Budzimy się – usłyszałem czyjś głos przebijający się przez sen. Otworzyłem oczy i ujrzałem nad sobą, bardzo blisko Raphaela. – Przysnęło ci się młody. Chodź, bo spóźnimy się na obiad. Zamrugałem kilkakrotnie, by odgonić od siebie sen i wstałem, żegnając się z cieplutką wodą.

W szatni zastaliśmy całe zbiorowisko mieszkańców tego zacnego przybytku, którzy zachwycali się nowym. Przyszedł nawet Ruphus, który z tego, co mi wiadomo woli kobiety. Gdy się wycierałem podszedł do nas Jared, zostawiając swojego podopiecznego na pastwę dręczących go zebranych.

– No młody... – poklepał mnie po pośladkach Raphael.

Jak ja nie chciałem, by to znów do mnie wróciło, ale co mogłem zrobić. Raphael podszedł do szafki, wyciągnął z niej mojego „małego przyjaciela" i otwierając prezerwatywę zębami, podszedł do mnie. Pochyliłem się bez żadnego rozkazu.

– Ja chcę! – wrzasnął Jared, wyciągając jeszcze z szafki jakiś lubrykant. Podszedł, choć trafniej by było powiedzieć podbiegł do mnie i stanął za moimi pośladkami. Poczułem jego dłoń delikatnie krążącą po moich pośladkach i udach. Na wrzaski Jareda koło mnie zebrało się więcej osób, nawet nowy stał z dziwną miną przypatrując się temu, co jest robione. Moje policzki zalały się szkarłatem. Jared rozszerzył mi pośladki pokazując wszystkim moje już nieco rozwarte wejście. Poczułem zapach coli i wiedziałem, co zaraz nastąpi. Po lewej stronie usłyszałem przytłumione westchnienia, spojrzałem tam i ujrzałem jak jeden z chłopaków sobie trzepie. Zaraz w jego ślady poszła reszta, niektórzy robili dobrze sobie nawzajem. Poczułem palce w swoim wnętrzu, ale było na tyle szeroko, że nie odczułem niczego nieprzyjemnego. Poruszał trochę, a gdy trafił na czuły punkt, jęknąłem z rozkoszy, co moja publiczność skwitowała głośniejszymi posapywaniami. W końcu Raphael podał Jaredowi dildo obleczone w posmarowaną żelem prezerwatywę.

– No mały, szykuj się!– usłyszałem, a potem przedmiot się we mnie zagłębił.

Nie zwracając uwagi na publiczność, zacząłem się ubierać. Miałem już na sobie koszulkę, gdy poczułem czyjąś drobną dłoń na pośladku. Wszyscy zdążyli się już rozejść, więc trochę mnie to zdziwiło.

– Czy to cię boli? – spytał Christopher z niewyraźną miną, a na jego słodkiej twarzyczce odmalował się strach, niedowierzanie i jakaś doza podziwu dla mnie.

– Nie. – odpowiedziałem, starając się wciągnąć na tyłek bokserki.

– A czy ja też będę to nosił? – nie patrzył na mnie, wzrok miał skupiony w kącie jednej ze ścian. Wiedziałem, że się boi, a to w jakimś stopniu zadziałało na mnie jak eliksir szczęścia. Wiedziałem, że to nie sprawiedliwe względem niego i to nie jego wina, iż wzbudza takie zainteresowanie, ale mimo wszystko cieszył mnie jego strach.

– Nie wiem. Spytaj opiekuna. – Powiedziałem wymijająco.

– Wolę nie. – Nagle poczułem się gorzej, bo jego twarz przybrała wyraz, jakby zaraz miał zacząć płakać.

– On mówił, że uprawiałeś już seks, to chyba nie będziesz musiał. – Próbowałem go uspokoić, czując się winny za to, co czułem jeszcze przed chwilą.

– A ty tego jeszcze nie robiłeś? – spytał szczerze zdumiony, a jego oczka szeroko otwarte ze zdziwienia nareszcie spojrzały mi prosto w twarz.

– Znaczy... już miałem swój pierwszy raz, ale potem bardzo źle się czułem, więc Raphael zdecydował, że w ten sposób mnie rozciągnie. – pokiwał głową.

– Czyli to ma cię rozciągać? – spytał, analizując moje słowa. Zrobiła mu się od tego śliczna pionowa zmarszczka pośrodku czoła. Już wiedziałem, czym tak zachwycała się cała reszta, był po prostu przesłodki.

– Tak. -Mruknąłem i poczułem dziwne pragnienie przytulenia go. Szkoda, że nie zebrałem się na siłach, by to zrobić.

– To ja nie będę musiał tego nosić. – powiedział ucieszony i wtedy po raz pierwszy i chyba ostatni ujrzałem jego szczery uśmiech. – Pogłaskałem go po ramieniu, ale on tego nie poczuł, bo szybko pobiegł do swego opiekuna, który go wołał.

Raphael odpuścił mi na noc, a rano wrócił z większym. Po niecałym tygodniu Opiekun wepchnął we mnie dildo wielkości męskiego członka, który jak się okazało, już mi tak bardzo nie przeszkadzał. Teraz trapiła mnie inna rzecz, w końcu byłem odpowiednio rozciągnięty, czyli mogłem zacząć...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro