Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tom I Cześć 6

Nowy rozdział na specjalne życzenie Hadesiontko999.

Postaram się teraz o większą regularność, ale w cuda nie wierzcie. 

***

Raphael był bardzo przystojny, dobrze zbudowany i miał naprawdę dużego penisa. To był chyba pierwszy raz jak widziałem go nago. Nagle przypomniała mi się lekcja biologii i do głowy przyszła głupia myśl. Wiedziałem, że rozmiar członka zwiększa się, gdy mężczyzna jest podniecony. Ciekawiło mnie jak duży jest, gdy Raphael ma wzwód. Nawet nie wiem, kiedy zacząłem się  bezczelnie wpatrywać w jego męskość. Mój opiekun szybko to zauważył, bo usłyszałem:

– Dotknij. -Zarządał.

– Co? – spytałem zawstydzony i przerażony zarazem.

– No dotknij go. Albo lepiej... lekcja druga – od razu przypomniała mi się „lekcja pierwsza" inie byłem pewny, czy jestem gotów na „drugą lekcję", ale co ja mogłem...

– Uklęknij. –Rzekł stanowczo. Bałem się nie na żarty, więc nawet nie próbowałem oponować. – Weź go w rękę. – Powoli wykonałem polecenie. – Dobrze, a teraz zacznij nią poruszać w przód i w tył. – Zadanie nie okazało się tak straszne, jak sądziłem. – W drugą rękę weź jądra. Zacznij je ugniatać i masować. – Coraz trudniej było mu wydawać polecenia, gdyż podniecenie robiło swoje. – Teraz przyspiesz, zaraz będę... och... koń... ach... kończyć... – zrobiłem coś, co go zaskoczyło, bo na chwilę przestał jęczeć i z niedowierzaniem spojrzał na mnie. Kiedy odsunąłem dłoń do tyłu, wykonałem to co on rano, a mianowicie na wstępie polizałem czubek jego erekcji, po czym się do niej przyssałem nie zwalniając ruchów ręką. Po jakieś chwili Raphaelowi zaczęły drgać mięśnie. Opierał się jeszcze moment, aż w końcu mnie odepchnął i obrócił się bokiem. Zobaczyłem jak cały drży, a z jego penisa strzelają kolejne kropelki białej cieczy. Był to szokujący widok, w końcu pierwszy raz widziałem jak szczytuje inny mężczyzna. Raphael oparł się o wykafelkowaną ścianę i odkręcił wodę, która spłukała resztki jego namiętności. Przywarłem do niego i spytałem:

– Dobrze się spisałem? -spojrzałem na niego niepewnie.

– Yhm. Świetnie maleńki, szybko się uczysz. – Głos miał dziwnie drżący, a między każdym słowem robił głębokie wdechy.

– Było ci dobrze?– popatrzył na mnie z dziwnym zaskoczeniem.

– Ciekawe pytanie – jego głos wracał już do normy. – Tak było mi dobrze, ale nie wolno ci zadać tego pytania klientowi. Nigdy! Przenigdy. Rozumiesz? – przestraszyłem się.

– Tak.Przepraszam. -Spuściłem głowę jeszcze bardziej zakłopotany.

– Mnie nie musisz, bo dopiero się uczysz i dobrze że pytasz. – Jego głos znów stał się przyjemnie miły. – Chodź pójdziemy jeszcze popływać, a potem odwiedzimy salon piękności.

Poszedłem za nim, ale nie zabrał mnie już do szatni. Z początku sądziłem, że idziemy do innej. Zatrzymałem go przed szklanymi drzwiami prowadzącymi na basen.

– Ja nie mam spodenek. -Dłonią zakryłem swoje przyrodnie, nie potrafiłem być tak swobodny, jak on.

– A czy ja mam? – uśmiechnął się do mnie pobłażliwie.

– No, ale tak bez kąpielówek? -przechyliłem głowę w bok starając się jakoś poukładać to sobie.

– Tu wszyscy jesteśmy tacy sami, nie musisz się nikogo wstydzić – łatwiej powiedzieć niż zrobić. Postanowiłem wyciągnąć ostrzejsze argumenty.

– Ale... -knułem w głowie plan.

– Ale, co? -słyszałem irytację w jego głosie i powoli się poddawałem, liczyłem jednak, że się złamie. 

– Ktoś może zobaczyć sińce -dodałem konspiracyjnym tonem.

– Zapomniałem o nich. – Spojrzał na mnie z troską i przejechał ręką po boku. – Żebro wciąż boli?

– Nie. Przecież rano dałeś mi tabletkę przeciwbólową. -Faktycznie zakuło, gdy dotknął tego miejsca, ale było to do wytrzymania. 

– To zrobimy tak...ja popływam, a ty się pomoczysz. -Uśmiech rozświetlił mu twarz, co jasno dało mi do zrozumienia, że on już opanował sytuację wedle własnego mniemania. 

– A sińce? -próbowałem płaczliwie się bronić. 

– Co sińce? Wszyscy i tak już o nich wiedzą, tu nic się nie ukryje. -Wzruszył ramionami.

Spojrzałem na niego przerażony, a on uśmiechnął się i poczochrał mi mokre włosy. Basen był pusty, tylko jakichś dwóch chłopaków moczyło się w jacuzzi. Przycupnąłem w połowie półokrągłych schodków prowadzących do basenu. Wody miałem po ramiona, więc usiadłem niżej, nie chciałem, by ktoś widział sińce. Raphael pływał w tę i z powrotem, co chwilę zmieniając styl.

Kiedy tak siedziałem to po raz pierwszy ujrzałem nagą dziewczynę. Weszła jak gdyby nigdy nic na basen. Miała długie, rude, kręcone włosy. Skórę jasną jak mleko, piersi duże, kształtne i sterczące, a sutki ciemnoczerwone. Spojrzałem niżej i ujrzałem nagie łono, nie było na nim ani jednego włoska. Na ten widok członek zrobił mi psikusa stając na baczność.Chciałem to jakoś ukryć, ale się nie udało. Dziewczyna szybko do mnie podpłynęła.

– Rita. – Wyciągnęła dłoń nie odrywając wzroku od mojej niewielkiej, acz dumnie sterczącej męskości.

– Gabriel – wydukałem starając się ukryć zmieszanie.

– Gabrielu masz problem. Pomóc ci z nim? – spytała wymownie zerkając na moje krocze.

– Rita odsuń się od niego! – krzyk Raphaela zmazał uśmiech dziewczyny, który automatycznie powrócił na jej twarz po sekundzie.

Zakryłem skarb ręką i spuściłem głowę. Czułem jak moje policzki purpurowieją.

– Ale czemu? On jest taki słodziutki, aż chce się go schrupać. – spojrzała na mnie pożądliwie.

– Dała byś sobie spokój. – w głosie Raphaela słychać było pogardę i zniesmaczenie.

Raphael specjalnie potrącając Ritę złapał mnie za ramię i siłą wyciągnął z basenu. Zatrzymaliśmy się odrobinę dalej. Opiekun nachylił się nade mną i zaczął wykład:

– Uważaj na nią. Ona ma słabość do prawiczków. Nie minie chwila, a będziesz jej.

Pozwoliłem mu ciągnąć się za ramię do szatni, nie rozumiejąc jednak skąd u niego ten gniew i święte oburzenie. Wolałem nie pytać, gdyż miałem obawy, że się na mnie wyżyje.

Jedyne, czego pragnąłem to gdzieś się schować. Gdy przechodziliśmy koło jacuzzi przywarłem do uda Raphaela próbując ukryć erekcję,ale obaj jego użytkownicy i tak zauważyli mój mały problem. Jeden z chłopców spojrzał na mnie współczująco, a drugi zaczął chichotać. Nim zostałem niemal siłą wyciągnięty z basenowej sali zobaczyłem jak ten, który mi współczuł trzepnął ostrzegawczo po głowie tego, śmiejącego się. Mój stojący i niechcący opaść „przyjaciel"utrudniał mi chodzenie, więc nadążenie za Raphaelem sprawiało spore trudności. Opiekun puścił mnie dopiero, gdy doszliśmy do szatni. Podchodząc do szafki wziął moje rzeczy,rzucił nimi we mnie i kazał się natychmiast ubierać. Nie było możliwości bym w takim stanie zdołał wciągnąć na siebie spodnie, czy bokserki. Chciałem wyjść do łazienki i sobie ulżyć.

– A ty dokąd? – Raphael obrócił się w moją stronę jednocześnie wciągając na siebie koszulkę.

– Do ubikacji. – zarumieniłem się, a on dopiero wtedy dojrzał mój wzwód.

– O nie! – powiedział uśmiechając się złośliwie. – Uznajmy to za lekcję numer trzy.

– Na czym ta lekcja ma polegać? – spytałem po dłuższej chwili milczenia.

– Pokaż mi jak sobie robisz dobrze. Będę cię obserwował i instruował. Nie raz klient poprosi cię żebyś się podotykał.

– Ale muszę tutaj? Tu ktoś może w każdej chwili wejść. – Oczywiście moja wymówka nie zadziałała.

– Tutaj – sięgnął po bokserki. – No dalej nie grzeb się.

Usiadłem na ławce. Zacząłem masować i ugniatać sobie jedną ręką uda, a drugą zaś złapałem swój członek. Dwa szybsze ruchy i zrobiło mi się błogo.

– Jęcz! – usłyszałem, w tym samym momencie drzwi skrzypnęły i do szatni weszło tych dwóch chłopaków. Chciałem się schować, albo chociaż przerwać, ale opiekun kategorycznie mi tego zabronił i kontynuował wydawanie rozkazów:

– Rozsuń szerzej nogi. Dotknij drugą ręką jąder. – Ogarnięty narastającym podnieceniem z wielką chęcią wykonywałem te polecenia. Było mi tak dobrze, że nie przeszkadzała nawet publika. – Zostaw jądra przechyl się trochę do tyłu i zjedź palcem niżej. Pomasuj otworek. Spokojnie, bez nerwów. – Pohamował mnie trochę i po jakieś chwili dodał:

– Wsuń tam palec,a potem zacznij nim poruszać.

Było mi cudownie, w życiu nie czułem takiej błogości. W końcu nie wytrzymałem i wystrzeliłem. Kropelkami spermy ochlapałem sobie brzuch, klatkę piersiową i uda.

– Świetnie! – powiedział i podał mi ręcznik bym się wytarł.

– Wyglądał przesłodko z tą euforyczną miną. – Zachwycił się ten, co wcześniej mi współczuł.

– Bo będę zazdrosny – dodał z oburzoną miną tamten drugi.

– A bądź. – Spojrzał na mnie z czułością i pożądaniem. – Wyglądał jak aniołek w ekstazie.

– Szybko się uczy.– Skwitował dumny Raphael.

Ubrałem się i żegnając z nowymi kolegami podreptałem za opiekunem. Mieliśmy się teraz udać do salonu piękności. Nie powiem ciekawiło mnie jak tam będzie, ale nie przewidziałem tego, co wydarzyło się naprawdę.

W kolejnym pokoju, do którego zabrał mnie Raphael był prawdziwy salon kosmetyczny. Na kanapie siedziały trzy osoby. Fryzjer Jane-Philipew skrócie JP (czyt.: ŻiPę), kosmetyczka Paula i wizażystka Victoria. Mieli po góra trzydzieści lat i byli równie piękni, co ekstrawaganccy. Raphael posadził mnie na fotelu przed lustrem i usłyszałem jak rozmawia z tym chłopakiem, który miał fajny francuski akcent.

– Trzeba mu zmienić kolor włosów. Wydepilować to i owo. Zadbać o paznokcie i oczyścić cerę.

– Coś jeszcze? – głos chłopaka nagle wydał mi się jakiś sztuczny, przesłodzony.

– Chyba nic. -Wzruszył ramionami mój opiekun.

– To sobie siądnij (błąd zamierzony) na kanapie, a my się wszystkim zajmiemy. – Obrócił się bezceremonialnie plecami do Raphaela i zwrócił się do jednej z dziewcząt:

– Paulo, jak sądzisz jaki kolorek najbardziej będzie mu pasował?

– Sama nie wiem. –zamyśliła się na chwilkę, drapiąc paznokciem po brodzie. – Teraz wygląda jak ascetyczny aniołek, z jakiegoś średniowiecznego gobelinu. To musi być kolor, który go ożywi, który zrobi z niego aniołka z różkami.

Oboje bacznie przyglądali mi się przez chwilę, w tym czasie Raphael dyskutował o czymś zaciekle, lecz szeptem z drugą dziewczyną. W końcu Francuz się odezwał:

– Może zieleń? Ładnie mu będzie w ciemnej zieleni?

Mężczyzna zrobił mi zdjęcie i wrzucił je do komputera.Przebierali w najróżniejszych kolorach, zatrzymali się na chwilę przy różowym,ale dzięki bogom szybko zrezygnowali z tego pomysłu. W końcu i nawet mi jeden przypadł do gustu, a oni mnie poprali. Została mi nałożona na włosy ciemno-fioletowa farba. Gdy fryzjer skończył kosmetyczka zabrała mnie do wanny z błotem. Leżałem tam pół godziny. Potem prysznic, tylko tak by nie zmoczyć jeszcze farbujących się włosów. Potem za pomocą jakiegoś kremu wydepilowała mnie całego, prócz miejsc intymnych. Cały spąsowiałem, gdy uniosła mojego penisa i zaczęła przy pomocy golarki obgalać go w koło. Najgorsze jednak zaczęło się potem.

– Obróć się i wypnij. – Znów te dwa słowa. Normalnie na sam ich dźwięk zaczęło mi się robić słabo. – Tu użyjemy wosku, bo boje się, że mogłabym cię uszkodzić. Masz tu taką delikatną skórę. – Przejechała dłonią po moim pośladku. Wzdrygnąłem się, ale pozwoliłem na dalsze zabiegi. Z początku było przyjemnie. Posmarowała mi ciepłym woskiem pośladki i przykleiła na nie takie dziwne plastry. – Musimy trochę poczekać, a ja tym czasem zajmę się środkiem. – Chciałem spytać o co jej chodzi, ale już nie zdążyłem, gdyż poczułem jak rozchyla moje pośladki, a potem mówi:

– E... tu nie masz jeszcze żadnych włosków... – przejechała palcem w okolicy mojej dziurki. – ...tylko taki mały meszek. Zostawimy go, nie będzie przeszkadzał. Właściwie nie ma nawet specjalnie co u ciebie depilować, masz jeszcze tak mało włosków. – Po tych słowach pociągnęła za jeden z plastrów. W jednej chwili pomyślałem, że umrę. Ból był piekący, straszny. Wtedy przypomniało mi się, że mam na sobie jeszcze trzy takie plastry. Darłem się tak, że słychać mnie było zapewne w całym domu i jego okolicy. Potem ta okrutna baba dała mi kremy, którymi miałem smarować całe ciało bez wyjątku, jeden na noc, drugi na dzień. Ubrała mnie w ciepły szlafroki posadziła z powrotem w fotelu. Tyłek bolał niemiłosiernie, a JP ze mnie żartował:

– Boli jak przy pierwszym razie, co nie mały?

– Ja jeszcze... – zarumieniłem się.

– A tak zapomniałem, jesteś prawiczkiem. – W jego głosie słychać było rozbawienie.

– Czy to tak będzie boleć? – spytałem poważnie.

– Za pierwszym razem?

– Podobnie. – wtrącił się Raphael, uciszając w ten sposób durne żarty mężczyzny. – Choć nie do końca ta część tyłeczka będzie cię boleć. – Zadrżałem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro