Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cześć 5

W drodze powrotnej zasnąłem przytulony do Raphaela, który obudził mnie dopiero o ósmej rano następnego dnia. Przyszedł mnie nasmarować i zabrać na śniadanie.Czułem jak delikatnie wciera maść w moje obolałe ciało, było to nawet przyjemne. Potem wyszedł umyć ręce, a mi nie bardzo chciało się wstawać. Mimo że przespałem tyle godzin nadal byłem wyczerpany wczorajszymi wydarzeniami. Raphael wrócił i usiadł na łóżku, a ja nadal nie otwierałem oczu. Usłyszałem, że jego wesoły głos wypowiada jakieś zdanie, coś w stylu:

 – Lekcja pierwsza... – ‘Jaka lekcja skoro jajeszcze śpię?’ pomyślałem.

Poczułem jak rozsuwa mi nogi i siada między nimi. Zdałem sobie sprawę, że nie czuję gumki na brzuchu, jednak gdy zrozumiałem, o czym to świadczy moja uwaga skupiła się na słodkim zapachu truskawek, który wziął się niewiadomo skąd. Nagle poczułem, że Raphael złapał mojego penisa w dłoń i ruchami w górę i w dół próbuje go rozbudzić. Natychmiast uniosłem się na łokciach i spojrzałem na swojego opiekuna, który jakby mi na złość właśnie przyśpieszył ruchów.

 – Co… och… co ty robisz… och… do diabła? - Nie mogłem się skupić na wypowiadanych słowach, było mi zbyt przyjemnie.

 – Na razie stawiam ci pałkę, a za chwilę będęci robił loda. - Zamknąłem oczy nie chcąc widzieć, co on wyprawia. Byłem zbyt zakłopotany, a moje policzki zaczęły palić żywym ogniem.

 – Że co? – już mi niestety nie odpowiedział, bo wziął moją sterczącą dumnie męskość do ust.
Zaczął jedną ręką pieścić moje jądra. Z powrotem ułożyłem się na płasko i zakryłem twarz dłońmi, by niewidział jaki jestem czerwony. Po chwili świat zawirował, już nie mogłem logiczniemyśleć, było cudownie, bajecznie, w życiu czegoś takiego nie czułem. Znów mój nos wychwycił truskawki. Raphael zgiął moje kolana i ustawił mi nogi w sobie tylko znanym celu. Potem wsunął mi dłoń pod pośladki i je uniósł. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że coś jest w moim wnętrzu, coś, co swoimi silnymi ruchami powoduje niemal spazmatyczną przyjemność. W końcu nie wytrzymałem i wystrzeliłem w usta Raphaela. Mój opiekun podniósł głowę i się do mnieuśmiechnął, poczułem jak to narzędzie, co dało mi tyle przyjemności wysuwa się ze mnie. Nagle zadałem sobie sprawę, że ten tajemniczy przedmiot to dwa palce Raphaela.

 – Ubieraj się młody, idziemy na śniadanko. –Mówiąc te słowa pogłaskał mnie po brzuchu.

Założyłemna siebie długą do pół uda, lecz dopasowaną zieloną tunikę i czarne dżinsy,które moim zdaniem były zbyt ciasne. Przejrzałem się w lustrze, wyglądnąłem naprawdę ładnie. Raphael stanął za moimi plecami i przepuścił przez palce moje włosy .

 – Trzeba będzie ci je przefarbować, ten mysi kolor ci nie pasuje.

 – Ale ja zawsze miałem takie. – uśmiechnął się na moje słowa pobłażliwie.

 – To teraz będziesz miał inne. Trzeba ci jeszcze wydepilować brwi i innie części ciała. – zarumieniłem się w odpowiedzi.

Zeszliśmy do jadalni w sali kręciło się ze czterdzieści osób. Wszyscy młodzi, piękni,wyzywająco ubrani, ze ślicznymi uśmiechami na przepięknych twarzach. Ich włosy,paznokcie, skóra były starannie wypielęgnowane. Siadłem tam gdzie wskazał mi Raphael. Zacząłem podziwiać wykwintność dań na stole, wszystko wyglądało na smaczne, ale jednocześnie mało tuczące, bogate w witaminy, a nie w szkodliwe tłuszcze, jakie pochłaniałem do tej pory. Chciałem zacząć jeść, bo żołądek głośno domagał się tego, ale dostałem po łapach, gdy sięgnąłem.

 – Lekcja pierwsza etykiety. – mój opiekun powiedział tonem godnym wykładowcy na jakieś prestiżowej uczelni. – Nigdy niezaczynaj jeść póki wszyscy nie siądą do stołu.

Wybiła dziewiąta i zebrani zaczęli zajmować swoje miejsca. Mark przyszedł ostatni i usiadł na szczycie stołu. Dopiero on rozpoczął śniadanie. Choć dla mnie było to raczej piekło na ziemi. Non stop dostawałem po łapach. Raphael karcił mnietak delikatnie, jak gdyby bał się, że może mnie uszkodzić. Mnie było jednak wstyd i to była gorsza kara niż te jego kuksańce. Mimo długich tłumaczeń, który widelec jest, do czego, jak jemy to, czy owo, ja nadal popełniałem masę błędów. Oni patrząc na mnie chichotali, a dla mnie to wcale nie było śmieszne. W końcu udało mi się zjeść dwie kanapki i wypić filiżankę herbaty. Powiem wam jedno… dotej pory nie mogę zapomnieć jak nienawidziłem lekcji etykiety.

Potem był wykład, jak się później okazało codziennie z innej dziedziny, tego dnia trafiłem na lekcję historii sztuki malarskiej. Raphael przyprowadził mnie na nią, a sam znikł twierdząc, że musi iść na swoje zajęcia. Wykład był o jakimś XVI-wiecznym malarzu florenckim, starałem się jak najwięcej zapamiętać, ale nieszło mi zbyt dobrze. Byłem zmęczony i zdenerwowany nową sytuacją. Po dwóch najnudniejszych godzinach w moim życiu wykład się skończył. Wyszedłem z sali prawie ostatni, chciałem mieć pewność, że niczego nie zrobię źle. Raphael czekał na mnie przy drzwiach.

 – Teraz pójdziemy do siłowni się troszkę poruszać . Dobrze ci to zrobi. - Złapał mnie za rękę i pociągnął w znanym tylko sobie kierunku.

Zabrał mnie na drugi koniec posiadłości. Pomieszczenie, do którego weszliśmy było niewielkie, a wszystkie jego ściany zajmowały szafy. Raphael otworzył jedną znich i zaczął przeglądać zawartość. W końcu wyjął z niej biały podkoszulek i czarne dresowe krótkie spodenki.

 – Będzie trochę za duże, ale nie powinnoprzeszkadzać podczas ćwiczeń. - Dodał podając mi ciuchy.

Zmusił mnie jeszcze do zdjęcia bokserek twierdząc, że są za ciasne do ćwiczeń. Najgorsze okazało się to, że ciuchy, które mi dał były przeznaczone dla dziewczyny. Spodenki wycięte były prawie do połowy pośladków, a bluzka miała uwypuklenie i szef na klatce piersiowej. Popatrzyłem na niego karcąco, na co on z uśmiechem odpowiedział:

 – Nie ma męskich ciuchów na ciebie. Jesteś bardzo mały i albo nosisz to, co ci dałem, albo ćwiczysz nago. Westchnąłem i wszedłem za nim do kolejnej sali. Przy ścianach stał najróżniejszy sprzęt sportowy, jednakże my się tam tylko porozciągaliśmy. Naszym celem była siłownia, gdzie znajdowały się różnorakie sprzęty, tak profesjonalne, że niepowstydziłaby się ich najlepsza siłownia w mieście. Podeszliśmy do ostatniego urządzenia, przypominało trochę fotel ginekologiczny.

 – No wskakuj mały. – rzucił beztrosko Raphael.

 – Na to? – wskazałem ręką urządzenie. Niepodobało mi się ono, miałem jakieś dziwne i na pewno niedobre skojarzenia.

 – Nie wygłupiaj się, to cię nie ugryzie. –Uśmiechał się, ale gdzieś pod tym rozbawieniem wyczułem nutkę rozkazu.

Wykonałem polecenie. Żeby na tym usiąść musiałem szeroko rozłożyć nogi i ułożyć je wspecjalnych rynienkach. Raphael ustawił obciążenie.

 – Teraz posłuchaj wyjaśnię ci jak to działa. –mówił patrząc mi prosto w oczy.

 – Dobrze. – odpowiedziałem.

 – To bardzo dobre urządzenie, wyćwiczysz nim uda, w taki sposób, jaki potrzebny ci będzie do pracy. Wyprostuj się! –docisnął moje barki do oparcia i ułożył dłonie na uchwytach. – A teraz złącz uda.

Niebyło tak źle, szło nawet łatwo, kazał mi powtórzyć pięćdziesiąt razy, a samposzedł ćwiczyć klatkę piersiową na innej maszynie. Gdzieś koło trzydziestego powtórzenia w udach pojawił się ból, potem niemal już piekło. Ledwo zrobiłem to pięćdziesiąt, myślałem, że umrę przy końcu. Delikatnie zsunąłem się z fotela,ale nadal jakoś nie mogłem zsunąć nóg razem, więc stałem w głębokim rozkroku.Gdy Raphael to zobaczył zaczął się śmiać. Posadził mnie na urządzeniu, na którym jeszcze przed chwilą sam się znajdował, zmniejszył balast i kazał ćwiczyć ramiona. Potem trochę biegaliśmy na bieżni i jeździliśmy na rowerku. Ja robiłemwszystkiego mniej i na lżejszym obciążeniu, mój opiekun zaś ćwiczył jak opętany. Potem zabrał mnie pod prysznic.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro