Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7.2

Willow nieustannie chodziła w kółko po domu. Nie mogła usiedzieć w miejscu. Minęło już prawie sześć godzin, odkąd wróciła z Tamtego Świata, a Blake jeszcze się nie obudził. Mimo zapewnień Elli, że wszystko jest w porządku, i że zawsze przy pierwszej podróży są takie skutki uboczne, dziewczyna nie mogła przestać się denerwować.

Owen natomiast czuł się świetnie, zupełnie jak gdyby nigdy nic. Nie dawał po sobie poznać, że jeszcze rano był o włos od śmierci, a większość swojego życia przesiedział na wózku inwalidzkim czy w fotelu, w zupełnym bezruchu. Teraz siedział z Ellą w kuchni i jadł samodzielnie kolację. Już nie pamiętał, kiedy ostatnio trzymał w dłoni widelec, i było dla niego miłą odmianą, gdy w końcu mógł porównywać gorszą przeszłość z lepszą teraźniejszością, a nie na odwrót, jak to było do tej pory.

Sygnet ich ojca spoczywał dumnie na jego palcu.

Willow jeszcze nie rozmawiała z Ellą o Josephie. Nie była pewna, czy chce usłyszeć odpowiedź na swoje pytanie, bo bez względu na to, jaka ona będzie, wyjdzie na jaw, że albo Ella nie powiedziała jej całej prawdy, jak to wcześniej obiecała, albo Blake ją okłamał. Willow nie mogła zdecydować, która opcja bardziej jej się uśmiecha.

Starała się też za wszelką cenę nie myśleć o Aryi. Teraz, kiedy była już na Ziemi, na dodatek w miejscu, gdzie jeszcze niedawno siedziały razem, było jej znacznie trudniej niż w tamtym szarym lochu. Tam wszystko było wręcz nierealne - wykradzenie pierścienia, strażnicy, cały zamek. Tutaj, w jej starym domu, rzeczywistość bardziej dawała o sobie znać.

Przez te sześć godzin Willow zdążyła sprawdzić, jak ma się jej komórka - na szczęście powróciła do życia, a miłą niespodzianką była w pełni naładowana bateria. Przez jakiś czas zastanawiała się, czy zadzwonić do Tessy albo Westona, ale w końcu stwierdziła, że zrobi to później. Minęły dopiero trzy dni, więc Tessa chyba nie uzna tego za podejrzane.

Kiedy dziewczyna siedziała na łóżku w byłym pokoju jej matki, do środka wszedł Owen. Usiadł obok i obydwoje w milczeniu przypatrywali się podłodze.

- Przepraszam. - powiedział chłopak, nie odrywając wzroku od dywanu.

- Za co? - zdziwiła się Willow.

- Za to, że cię w to wplątałem. Nie powinienem był.

- To nie twoja wina, zresztą...

- Właśnie, że moja. Powinienem był zostawić cię w spokoju, nie psuć życia. Miałabyś teraz spokój, bawiłabyś się na wakacjach...

- Zresztą - podjęła znów wątek dziewczyna. - Nie masz mnie za co przepraszać. Dzięki tobie odkryłam, że Arya nie była moją przyjaciółką, ponownie spotkałam się z Ellą, no i poznałam ciebie.

- Kto to jest Arya? - zapytał.

- Teraz już nikt ważny.

- Czy to ta blondynka, z którą przyszłaś tu po raz pierwszy? - nie dawał za wygraną.

- Tak. Była moją najlepszą przyjaciółką.

- Dlaczego 'była'?

- Bo okazało się, że pracuje dla Mrocznych.

Owen otworzył szerzej oczy.

- To pewnie ona powiedziała im, gdzie jesteś. - dodała. - Zresztą, jak to możliwe, że przez tyle lat nie pomyśleli o tym, żeby tu zajrzeć? Nie wiedzieli, że mama tu mieszkała?

- Wiedzieli.

- W takim razie...

- Kiedy byłem jeszcze na siłach, odpychałem ich od tego miejsca. Ten dom był, i teraz znowu jest bezpiecznym azylem - tak długo, aż mój umysł funkcjonuje. Nie umiem ci tego wytłumaczyć. Udawało się przez wiele lat, więc nie było sensu się przeprowadzać. Dopiero kiedy utraciłem świadomość i przestałem być zdolny do czegokolwiek, a spodziewając się takiego obrotu spraw, przeniosłem nas - mnie i Ellę - do jej byłego mieszkania w centrum miasta. Miałem prawie stuprocentową pewność, że Mroczni nigdy tam nie byli, ale ja tak, dlatego mogłem się tam przenieść.

- Możesz teleportować się tylko do miejsc, w których byłeś?

- I na Tamten Świat, ale nie podając konkretnego miejsca. Tak samo jest z osobami, które przenoszę. Tak w ogóle, gdzie się wtedy obudziłaś?

Willow westchnęła. Nie zdążyła jeszcze opowiedzieć Owenowi ani Elli o jej wizycie na Tamtym Świecie i przeczuwała, że nie będą zachwyceni. Przez te sześć godzin w domu panowała czysta radość, przerywana tylko od czasu do czasu smutnymi pytaniami Willow o leżącego w salonie Blake'a. Aż dziwne, że nikt jeszcze jej nie zapytał, kim on w ogóle jest. Nie zamierzała ich jednak okłamywać.

- Obudziłam się w celi, w zamku. Myślę jednak, że Arya przebudziła się wcześniej niż ja i mnie tam po prostu przetransportowała.

- Żartujesz? - zapytał Owen, chwytając ją za rękę. - Nie byłaś w lochach, powiedz, że nie byłaś?

Willow wbiła wzrok w podłogę.

- Siedziałaś przeze mnie w więzieniu! - zawołał. - Ile?

- Prawie cały czas, ale...

- O Boże. W takim razie, jak się stamtąd wydostałaś, żeby wykraść sygnet ojca? Przecież na pewno nie trzymali go w lochach!

- Blake mi pomógł, ukradł strażnikowi klucz i...

- Skąd ty go w ogóle wytrzasnęłaś? - zapytał, nagle przypominając sobie, że przecież ten gość leży u nich w salonie, a on zupełnie nic o nim nie wie.

- Był w celi obok i...

- Współpracujesz z kryminalistą!? - zawołał, wznosząc oczy do nieba.

- Oczywiście, że nie. Przecież wiesz, że w lochach siedzą ludzie, którzy chcieli ci pomóc, chcieli pomóc nam, ale ich złapano. Blake jest jednym z takich przypadków. - wyjaśniła cierpliwie.

- Na czym go przyłapano? - zapytał rzeczowym tonem.

- Nie wiem dokładnie, ale mówił, że chciał ci pomóc...

- A co, jeśli on z nimi pracuje? Jeśli jest podstawiony? Nie wiesz na czym go złapali, nie wiesz o nim nic, ale sprowadziłaś go tutaj!

- Był moją jedyną szansą. Twoją jedyną szansą. Gdyby nie on, nic bym nie zrobiła, nawet nie wyszłabym z lochów! Przez nas go pobili, a gdybym go stamtąd nie zabrała, zakatowaliby go na śmierć. Pomyśl o tym, zanim zaczniesz na niego naskakiwać!

Owen pokręcił głową.

- Przepraszam. Po prostu... Nic o nim nie wiesz, a masz do niego zaufanie jak do starego, dobrego kumpla.

- O tobie też niewiele wiem.

- Do jasnej cholery, wiesz, kim jestem! Znałaś matkę, widziałaś zdjęcia...

Nagle do pokoju wbiegła Ella.

- Owen, dziecko, dlaczego tak krzyczysz? - zapytała, zatrzymując się w drzwiach do pokoju.

Ponieważ chłopak milczał, kobieta zwróciła się do Willow.

- Kochanie, twój przyjaciel się ocknął. Chyba nie bardzo wie, gdzie jest. Powiedziałam mu, że cię zawołam.

Willow zerwała się natychmiast na równe nogi i zostawiając Owena i Ellę na górze, popędziła schodami na parter.

- Przyjaciel. - usłyszała jeszcze prychnięcie brata, ale postanowiła je zignorować. 


Teraz bez opóźnień! Zbliżamy się do końca pierwszego tomu, a pomiędzy nimi będzie przerwa, także... 

ZuMa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro