Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3.2

Leżał, na przemian z otwartymi i zamkniętymi oczami. Była to jedyna czynność, jaką potrafił jeszcze wykonywać. Czuł się tragicznie, bo o ile wcześniej, przez te parę lat, zdołał przyzwyczaić się do paraliżu nóg, a potem rąk i pozostałych części ciała, teraz nie potrafił. Nie mógł robić kompletnie nic - nie mógł jeść, nie mógł czytać, nie mógł nawet rozmawiać - a przecież dla człowieka całkowicie normalnego na umyśle bycie w takim stanie, w niepełnosprawnym ciele, jest naprawdę wielką, bardzo ciężką katorgą.

Leżał więc, bo nic innego nie mógł robić - no, może oprócz spania, ale tylko ludzie z nadmierną ilością wolnego czasu wiedzą, że nie da się spać całymi dniami. W którymś momencie po prostu budzisz się, i chociaż z całych sił chciałbyś zasnąć, po prostu nie możesz. Owen przekroczył ten próg już jakiś czas temu.

Nie czuł mijającego czasu - dla niego zatrzymał się on i stał w miejscu odkąd Ella wyszła z pokoju przygotować kroplówkę z jego obiadem. Równie dobrze od tego momentu mogło minąć pięć minut, a równie dobrze - pięć lat. Nagle usłyszał kroki zbliżające się ku niemu - a były to tak delikatne kroki, że był pewny, że to idzie po niego śmierć. Wewnętrznie przygotował się na jej powitanie już dawno - w końcu czyhała na niego za każdym rogiem, obserwując jego zmagania, a jednak teraz poczuł strach. Nie był dobrym człowiekiem, więc jeśli wierzyć w Boga, nie będzie z nim dobrze.

Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem, a Owen przeklinał łóżko, które stało tyłem do nich, nie mógł więc spojrzeć śmierci w oczy.

Potem koło niego stanęła dziewczyna z ciemnokasztanowymi włosami, w ładnej, przykuwającej wzrok łososiowej bluzce. Znał ją, i doskonale wiedział, kim jest - ale nie mógł uwierzyć w to, że stała tu obok.

'Może więc nie byłem takim złym człowiekiem, skoro jestem w niebie.', pomyślał, przypatrując się Willow. 'Jednak czy będąc u Boga nie powinien móc z powrotem mówić?'

Wtedy uświadomił sobie, że ten cud stał się na Ziemi, a jego rodzona siostra bliźniaczka faktycznie stała przy jego łóżku. Uśmiechnęła się do niego niepewnie.

- Ja... Wiem, że nie możesz mówić, i... pisać pewnie też nie, więc może ja coś powiem. - powiedziała cicho, unikając jego wzroku. - Przykro mi, że nasze ostatnie spotkanie nie zakończyło się dobrze, może wtedy moglibyśmy zamienić parę słów. - przełknęła ślinę. - Wiesz, to dziwne uczucie dowiedzieć się po siedemnastu latach, że nie jest się jedynaczką. W sumie nigdy nie... - ugryzła się w język, a on żałował, że nie może poprosić, by dokończyła. - Chciałabym cię poznać. Odwiedzę was jutro, bo słyszałam, że zaraz macie obiad. Może wtedy trochę lepiej się poczujesz. - powiedziała z nadzieją. - Zdrowiej, Owen. - dodała, i wyszła, cicho zamykając za sobą drzwi.

Owen zamknął oczy.

Nie poczuje się jutro lepiej. Nigdy nie poczuje się lepiej. To w końcu go wykończy, prędzej czy później. Nie mógł nawet liczyć na wynalezienie nowego leku. Nie wynajdą przecież leku na coś, co nie jest chorobą.


ZuMa 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro