ꓚ⌊⌋ 𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 𝚝𝚛𝚣𝚢𝚗𝚊𝚜𝚝𝚢 ⌊⌋ꓛ
»»————- ★ ————-««
ℂ𝕙𝕔𝕚𝕒ł𝕓𝕪𝕞 𝕒𝕓𝕪𝕤́ 𝕫𝕠𝕤𝕥𝕒ł𝕒
꧁꧂
Występują sceny 18+
Problem Derek'a z łowcami został rozwiązany. Już nikomu nie zagrażali, co oznaczało że Morana mogła wrócić do swojego mieszkania. Jednak tak się nie stało. Derek planował odsunąć się od niej jak tylko łowcy nie będą jej zagrażać, ale zrobił inaczej. Stwierdził, aby została u niego przez jeszcze kilka dni. Tłumaczył się że to tak na wszelki wypadek aby upewnić się, że nic jej już nie zagraża, choć w rzeczywistości miał inny powód. Nie chciał jej od siebie odsuwać. Serce mówiło jedno, a rozum drugie. Racjonalność kazała trzymać się mu na dystans, ale jak to miał w zwyczaju, robił przeciwnie do tego co powinien.
Morana przyglądała się Derek'owi, który stał przy kuchence. Brunet twierdził że jest dobrym kucharzem, więc czarnowłosa kazała mu to udowodnić. Mężczyzna nałożył na drewnianą łyżkę trochę sosu z garnka. Podmuchał aby go schłodzić, po czym skinął głową aby Morana podeszła do niego. Dał jej spróbować sosu.
— I jak?
Morana uniosła brwi smakując sosu. Był na prawdę dobry.
— To... — urwała i spojrzała w te cudne niebieskozielone tęczówki. — jest świetne. Gdzie nauczyłeś się tak gotować?
— Tajemnica. — oznajmił z pewnym siebie uśmieszkiem. Morana wywróciła oczami, ale uśmiechnęła się lekko. Derek wrócił do mieszania sosu, a czarnowłosa ustała przy wysepce kuchennej i oparła się tyłem o blat.
— Może kiedyś mi opowiesz?
— Może.
— Czyli jakaś szansa istnieje. Może kiedyś poznam co Derek Hale skrywa w swoim sercu.
Derek stał do niej tyłem, więc nie widziała grymasu, który przebiegł po jego twarzy, na jej słowa. Nikomu nie mówił o swoich utrapieniach czy o tym co przeszedł. Nie chodziło o to że nie umiał się otworzyć, umiał, ale nie robił tego ponieważ nigdy nie kończyło się to dobrze.
— A co kryje się w twoim? — odwrócił się. Powoli zbliżył się do czarnowłosej. Oparł dłonie na blacie po obu jej bokach i pochylił nad nią. Ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
— Trauma, ciężkie rozstania, zawód oraz dużo rozczarowania. Ogólnie, sporo nieprzyjemnych doświadczeń, ale też wiele miłych chwil. — powiedziała spokojnym tonem. Nie widziała powodu aby nie odpowiedzieć mu szczerze. Przez ostatni czas, który z nim spędziła, zaczynała mu powoli ufać. Może był to kolejny błąd w jej życiu, ale czasami warto było zaryzykować.
— Przykro mi. — szepnął lekko zmieszany. Nie spodziewał się tak otwartej odpowiedzi, ale zauważył że Morana nie była aż tak zamkniętą osobą jak on. Gdy o coś pytał zwykle odpowiadała ujawniając cząstkę siebie. To sprawiało że sam również chciał jej coś o sobie powiedzieć. — Rozumiem cię i to bardzo dobrze.
— Każdy dźwiga na swoich barkach jakiś ciężar, niektórzy mają lekko, a inni wręcz przeciwnie. Życie to suka bo zwykle ci którzy nie zasługują na cierpienie, obrywają najbardziej.
— Co to za filozoficzna gadka?
— Ej, wzięłam to z własnego doświadczenia. — szturchnęła go palcem w klatkę piersiową. — Gdy dobrze się przyjrzysz wszystkiemu dookoła, można zauważyć wiele rzeczy, które umykają nam przed nosem.
— Więc co mi umyka? — kąciki jego ust drgnęły do góry gdy zerknął na jej wargi, a później wrócił do jej oczu.
— Że zaraz sos się przypali, bo za bardzo skupiłeś się na mnie. — rozbawiony uśmieszek zagościł na jej ustach. Derek od razu się od niej odsunął i sprawdził sos. Miała rację, prawie się przypalił.
Morana roześmiała się cicho. Derek wyłączył palnik, po czym wrócił do niej.
— Znowu ze mnie drwisz? — uniósł jedną brew przyglądając się jej twarzy. Jej ust nie opuszczał uśmieszek, choć przestała się śmiać.
— Troszeczkę. — powiedziała prowokująco.
— Nie mogę tego tak zostawić.
— Więc coś zrób.
Derek pochylił się ku niej i złączył ich wargi. Morana objęła go wokół szyi aby przysunąć go jeszcze bliżej. Jego dłonie spoczęły na jej biodrach. Oboje poddali się uczuciu. Całowali się namiętnie, a żadne z nich nie chciało ustąpić drugiemu. Walczyli o dominację, przez co pocałunek stał się bardziej agresywny i gorący. Żarówka nad nimi zaczęła mocniej świecić, jakby coś wzmocniło jej moc. Na dłoniach Morany, które trzymała na karku Derek'a, pojawiły się fioletowe świecące żyłki. Zaczęły przechodzić na jego ciało, co spotęgowało przyjemne odczucia, które w tym momencie czuł. Zatracili się w tej chwili. Derek urwał pocałunek, po czym zaczął obcałowywać szczękę Morany i zjechał niżej na jej szyje. Oboje czuli się jakby byli na haju. Morana spanikowała gdy spojrzała na swoje dłonie. Szybko oprzytomniała.
— Derek poczekaj... — powiedziała słabym głosem. Bardzo jej się podobało to co robił i nie chciała aby przestał, ale jeśli poszliby dalej, to mogłoby się stać coś czego chciała uniknąć. Morana zapanowała nad swoją mocą, która niespodziewanie mocno w niej zapłonęła. Żarówka nad nimi przestała tak mocno świecić, a żyłki na jej dłoniach zniknęły.
Derek niechętnie oderwał się od niej i spojrzał w jej oczy. Wydawała się być czymś zaniepokojona. Wyrwała się mu z objęć i odsunęła od niego, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
— Zrobiłem coś nie tak?
— Nie. Po prostu... może zwolnijmy. — zaproponowała. W głowie przeklęła siebie samą, bo nie to chciała powiedzieć. Zauważyła jak przez jego twarz mignęło rozczarowanie, ale szybko ukrył to pod maską obojętności. Była pewna że go w tym momencie uraziła, ale nie mogła powiedzieć mu wprost, że gdyby doszło między nimi do seksu, to jej moc mogłaby się niekontrolowanie uaktywnić. Nic złego by mu nie zrobiła, ale wtedy dowiedziałby się czym jest. Potrafiła nie tylko odbierać emocje czy uczucia, ale również je wzmacniać, sprawić że staną się intensywniejsze. Więc gdy oboje byli w euforii, to jej moc dwukrotnie mogła te odczucia wzmocnić, przez co nie potrafili by się od siebie oderwać.
— Jeśli tego chcesz. — mruknął.
— Pójdę do łazienki. — szepnęła, po czym odwróciła się i wyszła z kuchni.
Został sam z swoimi myślami. Nie rozumiał czemu tak nagle się od niego odsunęła. Czy pozwolił sobie na za dużo? Wydawało mu się że ona tego również chce.
Do kuchni wszedł Peter. Podszedł do czajnika i nalał do niego wody. Włączył urządzenie, po czym odwrócił się twarzą do siostrzeńca.
— Masz minę jakby ktoś cię ciężarówką przejechał, a później stratowało cię stado słoni. — oznajmił, krzyżując ramiona na klatce piersiowej gdy oparł się tyłem o blat. — Co jest grane?
— A od kiedy obchodzi cię cokolwiek, co nie dotyczy ciebie? — zapytał z złością. Nie potrzebował aby Peter udawał zatroskanego wujaszka.
— Jak nie chcesz to nie odpowiadaj. — odwrócił się aby wyjąć z szafki kubek oraz saszetkę. Zaczął przygotowywać sobie herbatę. — Zgaduję że dotyczy to Morany. Atrakcyjna i tajemnicza z niej kobieta. Co takiego ukrywa?
— Daruj sobie uszczypliwość i powiedz wprost.
— Cokolwiek bym powiedział i tak to olejesz. Jak zwykle. Ale przypomnij sobie jak każda historia się zaczyna. Jest miło i pęknie. Wierzysz że to coś niezwykłego, a później ona okazuje się złą suką i wykorzystuje cię w swoim planie. — zerknął przez ramię na bruneta. Widział jak Derek zacisnął mocno szczękę i patrzył w dół. — Nie brzmi znajomo?
— Uważasz że Morana coś kombinuje?
— Nie ja to powiedziałem. — zaparzył sobie herbatę, po czym odwrócił się przodem do siostrzeńca. Zauważył że żarówka nad Derek'iem zamigotała przez chwilę. Przymrużył oczy zastanawiając się czy to tylko przypadek.
Morana zamknęła się w łazience. Podeszła do umywali i oparła się o nią dłońmi. Jej moc wróciła, ale z zdwojoną siłą. Pojawiła się nagle. Jej oczy zaczęły świecić się na fioletowo, a na ciele pojawiły się żyłki. Żarówka nad umywalką zaczęła migotać.
— Nie, nie... uspokój się. — szepnęła sama do siebie. Przymknęła powieki i mocno zacisnęła dłonie na brzegu umywalki. Zaczęła robić powolne i głęboki wdechy oraz wydechy. Skupiła się na przyjemnych wspomnieniach co przeważnie pomagało jej się uspokoić. Tym razem też się udało. Otworzyła oczy, a jej tęczówki przestały się świecić, żyłki na ciele również zniknęły, a żarówka przestała migotać. — Sprawia że moja moc jest silniejsza. Jak to możliwe? — zerknęła w bok gdzie zobaczyła kruka. Drago przekrzywił lekko głowę w bok i zakrakał.
— Uczucia i emocje są odpowiedzią.
— Nie możesz mówić jaśniej? Choć chyba rozumiem co masz na myśli. Jestem secoremem, moja moc wiąże się z emocjami i uczuciami innych, ale z moimi również. Co oznacza... że się chyba w nim zakochałam. — powiedziała ostatnie zdanie z lekkim zmartwieniem. Nie była pewna czy coś dobrego z tego wyniknie. Nie miała szczęścia do facetów.
— Miłość! Miłość!
Kruk zaczął wokół niej krążyć. Morana zirytowana zachowaniem swojego towarzysza machnęła rękę w jego kierunku. Ptak zmienił się w cienisty obłok, po czym złączył się z jej cieniem.
Uczucia komplikowały sprawę. Oczywiście że chciała aby coś ich połączyło, ale gdy zdała sobie sprawę że zaczęła coś do niego czuć, jej pierwszą reakcją była panika. To zawsze podobnie się zaczynało. Zakochiwała się, a później zaznawała rozczarowania. Za każdym razem silniejszego, im bardziej jej uczucia były intensywniejsze.
Sprawdziła swoją ranę po postrzale. Gdy zdjęła opatrunek, zobaczyła nieskazitelną skórę. Po ranie nie było śladu. Uzdrowiła się. Jednak z powrotem nakleiła opatrunek. Nie mogła pozwolić aby ktoś zobaczył że jej obrażenia zniknęły.
Morana opuściła łazienkę. Na stole leżały rozstawione sztućce oraz talerze, na których wyłożone było jedzenie. Roladki polane sosem. Derek siedział przy stole. Uniósł wzrok gdy czarnowłosa weszła do pomieszczenia. Kobieta podeszła do niego i zajęła miejsce na przeciwko.
— Wygląda apetycznie. — odezwała się przerywając ciszę między nimi. Derek nie powiedział nic. W ciszy zaczęli jeść.
Atmosfera była dziwnie napięta. Nie patrzył na nią. Używał sztućców tak mocno, że wyglądało jakby chciał przeciąć talerz na pół. Morana wyczuwała złość bruneta. Był zdenerwowany, choć pod tym kryło się coś więcej. Obawiał się czegoś i smucił.
— Wszystko w porządku? — zapytała łagodnie.
— Ty mi powiedz? — zapytał ostrym tonem, a gdy na nią spojrzał, Morana poczuła się nie swojo.
— Nie rozumiem o czym mówisz. — powiedziała zmieszana.
Derek nagle uderzył dłonią w stół, na co Morana się wzdrygnęła. Odłożył sztućce. Przeczesał dłonią włosy, jakby to miało pomóc mu się uspokoić. Poniosło go. Słowa Peter'a namieszały mu w głowie, choć mógł się tego spodziewać. Nie potrzebnie na nią naskoczył. Przez dwa tygodnie, przez które z nim mieszkała, nie zrobiła nic dziwnego co mogłoby sugerować że jest czymś. Zachowywała się zwyczajnie. Zero podejrzanych i nadnaturalnych sytuacji. Gdy rozmawiali, nie wyczuwał by go okłamywała. Może nie mówiła wszystkiego, ale on również nie był z nią w każdej kwestii szczery.
Derek uniósł wzrok gdy usłyszał szybko bijące serce czarnowłosej. Gdy spojrzał w jej lekko zaszklone oczy, poczuł się okropnie. Patrzyła na niego z obawą, jakby bała się że zaraz się na nią rzuci. W sumie nie dziwił jej się.
— Dziękuję za kolację. Była pyszna. — powiedziała spokojnie, choć bicie jej serca mówiło co innego. To zdarzenie przywołało jej kilka nieprzyjemnych wspomnień. Była kiedyś w toksycznym związku. Wiedziała że Derek nie jest taki jak jej były, ale nie potrafiła w pierwszej chwili zapanować nad reakcją swojego ciała gdy tak nagle wybuchł złością. Powoli wstała od stołu i ruszyła ku łóżku, przy którym leżała jej torba. Nie rozpakowywała swoich rzeczy, więc nie musiała tracić czasu na spakowanie się. Gdy była w łazience, miała chwilę na przemyślenie pewnych kwestii. Zamierzała na spokojnie powiedzieć Derek'owi, że chce wrócić do swojego mieszkania, ale najwyraźniej nie było możliwości na zwykłą rozmowę.
Derek wstał od stołu i poszedł w jej ślady. Zastygł w miejscu gdy zobaczył jak czarnowłosa podnosi swoją torbę.
— Co robisz?
— Wracam do siebie. Skoro sprawa z łowcami została rozwiązana... to nie muszę dłużej tu być. Niektórym na pewno będzie to na rękę. — miała na myśli Peter'a. Odzywał się do niej kąśliwymi komentarzami, jakby próbował wyprowadzić ją z równowagi, aby sama ujawniła się przed Derek'iem. Oczywiście mu nie wyszło, bo nie tak łatwo było ją zdenerwować, aby straciła kontrolę. Jego towarzystwo było uciążliwe, zwłaszcza że mącił między nią, a Derek'iem. Zapewne powodem tej kłótni również był on.
— Przepraszam. — powiedział z nie małym trudem Derek. Nie był skory do przeprosin, ani tym bardziej do przyznana się do swojego błędu, ale tym razem musiał schować dumę w kieszeń.
— To nie przez ciebie, ani przez tą nieprzyjemną rozmowę. Mam swoje mieszkanie, więc tak czy siak muszę wrócić. Nie mogę zostać tu na zawsze.
Derek poczuł nieprzyjemny uścisk w klatce piersiowej gdy padło ostatnie zdanie. Powinien był się cieszyć że sam nie musi jej wypraszać z swojego mieszkania, ale daleko mu było do tego. Nie chciał aby odchodziła. Miał trzymać się od niej z dala, ale nie potrafił.
— Odwiozę cię. — zaproponował po chwili ciszy.
Morana przewiesiła sobie torbę przez ramię, po czym ruszyła w kierunku wyjścia z loftu. Minęła bruneta mówiąc:
— Nie trzeba. Przejdę się.
Derek złapał ją za biceps i zatrzymał ją przy sobie. Spojrzeli sobie w oczy.
— Odwiozę cię. — mocniej zaakcentował słowa.
— Nie trzeba. Przejdę się.
Tym razem w ich słowach można było wyczuć nutę złości i irytacji.
— Przestań być tak uparta.
— I kto to mówi. — parsknęła zirytowana. — Puść mnie. — rozkazała, ale on nie zamierzał jej posłuchać. — Derek...
— Nie. — oznajmił twardo. Zsunął z jej ramienia ramiączko od torby, przez co torba upadła na podłogę. Przysunął Morane bliżej siebie.
Wpatrywali się sobie w oczy, a ich nierówne oddechy mieszały się z sobą. Źli na siebie, źli na innych, źli na życie. Atmosfera była tak napięta, że z trudem przychodziło im trzymanie się rozsądku, który szybko zatracili gdy pochylili się ku sobie.
Ich wargi zetknęły się w gorącym i szorstkim pocałunku. Morana objęła ramionami jego szyję, a dłonie Derek'a spoczęły na jej biodrach. Lekko ścisnął jej ciało przez co kobieta wydała z siebie jęknięcie. To ułatwiło mu dostęp do jej ust, czym pogłębił ich pocałunek. Przesunął dłonie pod jej uda, a chwilę później podciągnął ją do góry. Czarnowłosa oplotła nogami jego biodra. Poprowadził ich oboje ku łóżku. Położył ją na pościeli ani na moment nie odrywając się od jej warg. Morana wsunęła dłoń w jego włosy i lekko pociągnęła za końcówki. Derek warknął w jej usta, na co uśmiechnęła się zadowolona. Oderwał się od niej aby zdjąć z siebie koszulkę, w tym czasie ona również zdjęła z siebie górną garderobę. Wrócili do całowania się. W między czasie zaczęli pozbywać się pozostałych ubrań oraz bielizny. Morana z trudem łapała oddech gdy gorące wargi Derek'a kreśliły mokrą ścieżkę wzdłuż jej szyi aż do klatki piersiowej. Jedną dłoń zacisnęła na pościeli, a drugą pociągnęła końcówki włosów mężczyzny gdy jego usta spoczęły na jej sutku. Droczył się z nią.
— Derek... — wyszeptała cicho, ale i tak ją usłyszał. Uniósł wzrok aby spojrzeć na nią. Miała zarumienioną twarz, a jej wargi były lekko rozchylone. Wyglądała tak pięknie i pociągająco. Sam nie mógł tego znieść. Przesunął się i zawisł nad nią.
— Jesteś tego pewna? — z trudem przyszło mu odezwanie się. Sprawiała że nie potrafił pozbierać myśli w jedno. Pożądanie zalało go całego i jedyne co w tej chwili pragnął, to aby powiedziała tak.
— Tak. — mruknęła, przytakując dodatkowo głową. Derek pochylił się i pocałował ją, na co ona mu chętnie odpowiedziała. Ustawił ich biodra na tym samym poziomie, po czym wszedł w nią. Zdusił jej jęk swoimi wargami. Dał jej chwilę na przyzwyczajenie się do jego rozmiaru, po czym wykonał pierwsze pchnięcie. Urwał pocałunek potrafiąc skupić się jedynie na otępiającym gorącu, które rozgrzewało jego ciało od środka. Patrzył na jej twarz, która wykrzywiała się w rozkosznym uczuciu. To sprawiało że ledwo kontaktował. Była taka piękna.
Rozsądek krzyczał aby to przerwać, ale uczucia które nimi targały całkowicie zagłuszyły rozsądek. Poddali się momentowi.
Morana pierwsza doszła, krzycząc jego imię. Miała zamknięte oczy i mocno zaciskała dłonie na pościeli. Mimo że poddała się całkowicie pożądaniu, a orgazm zaćmił jej umysł, resztkami sił zapanowała nad swoją mocą aby przypadkiem nie zaświecić oczami.
Derek doszedł chwilę później, mamrocząc jej imię. Wyszedł z niej i opadł obok. Zmęczonym wzrokiem spojrzał na nią. Uniósł dłoń aby pogładzić jej rozgrzany policzek. Wciąż miała zamknięte oczy, a jej oddech był nierówny.
— Zostań. — szepnął słabo.
— Nie mogę. — odpowiedziała krótko.
Jej słowa zawisły w powietrzu. Żadne z nich nic więcej nie powiedziało.
Morana wstała, po czym zaczęła się ubierać. Opuściła loft bez słowa.
Derek został sam w swoim łóżku. Zastanawiał się czemu to zawsze kończyło się podobnie.
Zostawał sam.
***********************
Jak podobał wam się rozdział?
Taka mała reklama
Na moim profilu zawitała nowa książka, również związana z Teen wolf. To fanfiction z Peter'em w roli głównej, więc jeśli lubicie tą postać to zapraszam ;D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro