Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.

Gdy tylko znajduję się w kuchni, wypuszczam ze świstem powietrze. Co to, do cholery było? Czy ja właśnie widziałam mojego porywacza w samej bieliźnie? Boże. Po co ja tak w ogóle wchodziłam do jego pokoju? Powinnam była od razu pójść do kuchni. Potrząsam głową, by wymazać z pamięci obraz jego ciała i podchodzę do rzędu szafek, po czym z impetem otwieram jedną z nich w zamiarze zrobienia sobie jakiejś herbaty. Chwila, czemu ja się tak denerwuję? I dlaczego jest mi tak gorąco?

Esther, przecież podoba ci się jego seksowne ciało, prawda?

Nie, stop! O czym ja myślę? Przecież ten facet mnie porwał! To chore. Biorę kilka głębokich wdechów by się uspokoić. Wygrzebuję z szafki puszkę jakiejś owocowej herbaty. Wtem słyszę ciche człapanie. Odwracam się gwałtownie. Chłopak stoi naprzeciw mnie, już ubrany i patrzy na mnie groźnie.

– Wypad stąd. – mówi grobowym głosem.

Patrzę na niego i powoli odkładam słoik na blat.

– Bo co? – odpowiadam butnie.

– Bo ja tak mówię i tak masz zrobić. Teraz. – warczy, robiąc krok w moją stronę.

Patrzę na niego spod byka, ale powoli się wycofuję. W progu jednak widzę czarną kotkę, więc zaczynam ją głaskać. Kątem oka zauważam, że chłopak stoi w miejscu i nad czymś rozmyśla. Wzruszam ramionami, po czym wracam do gładzenia miękkiego futra zwierzaka.

☆☆☆

Powoli podchodzę do Rayana. Stoi pod rzędem szarych szafek i pisze coś na telefonie. Jak zwykle wygląda idealnie i uroczo. Ma na sobie czerwone conversy, czarne skinny jeans, białą koszulkę z logo Chase Atlantic i oversizową bluzę bejsbolówkę. Te wszystkie ubrania są pewnie warte więcej niż miesięczna pensja mojej mamy. Chłopak jest śliczny. Posiada delikatną, okrągłą buzię o wystających kościach policzkowych. Jego małe, ładnie wykrojone usta są lekko rozchylone w pogodnym uśmiechu. Jego zęby są zaskakująco białe i równe. W lewym policzku utworzy mu się mały dołeczek. Nos jest mały, wąski i lekko zadarty. Jego opaloną cerę pokrywają delikatne piegi. Ma duże oczy w kolorze oceanu, które okolone są ciemnymi rzęsami i rysującymi się delikatnym łukiem jasnymi brwiami. Wystylizowane miękkie loki w kolorze miodu opadają mu na czoło. Ma atletyczną sylwetkę, jest wysoki, szczupły i wysportowany. Idealnie nadaje się na modela, takiego, który widniałby na pierwszej stronie magazynu modowego. Jest po prostu piękny. Staję kilka kroków naprzeciw niego. W końcu spogląda na mnie i pytająco unosi brwi.

– O co chodzi? – pyta miękkim, ciepłym głosem.

– Wiesz, Ry, zauważyłem, że ostatnio rzadko rozmawiamy i jakby się od siebie oddaliliśmy. – odpowiadam niepewnie.

– Oh, Chris, słońce, spójrz na siebie. Nie widzisz różnicy?

Cóż, faktycznie bardzo się różnimy. Ja mam na sobie postrzępione, przetarte jeansy, stare trampki z jakiejś wyprzedaży garażowej, nijaką koszulkę i szarą, spraną bluzę. Nie jestem zbyt ładny. Mam pulchną sylwetkę. Moja twarz jest owalna, z mocno zarysowanym podbródkiem, ostrymi rysami, wąskimi ustami, grubymi, ciemnymi brwiami i szarymi oczami. Moje czarne, przydługie włosy z rozdwojonymi końcówkami nijak nie chcą się ułożyć, są zupełnym, przeciwieństwem jego ładnych, miękkich loczków. On jest bogaty, a ja biedny. On ma wszystko, a ja nie mam nic.

– Ja jestem bogaty i popularny. Ty jesteś biedną, szarą myszką. Nie możemy więcej się zadawać. Ty i ja to zupełnie inne światy. Nie możemy pokazywać się razem. A teraz wypad stąd kochany, nie chcę, by inni pomyśleli, że coś nas łączy.

Te słowa bolą. Przyjaźniliśmy się od dziecka, jeszcze zanim mama straciła poprzednią pracę i mieliśmy więcej pieniędzy niż teraz. Ale przecież pieniądze nie powinny mieć żadnego znaczenia. Jednak dla niego mają. Chce być popularny i pragnie, by wszyscy go uwielbiali. Nie ma na mnie miejsca w jego życiu. Zwłaszcza teraz, gdy czuję do niego coś więcej, niż tylko przyjaźń.

Otwieram oczy. Znowu stoję pośrodku kuchni, a wspomnienia odpływają. Brunetka siedzi w progu i głaszcze Nanę. Prycham.

– Mówiłem ci, żebyś wyszła.

Dziewczyna przewraca oczami ale podnosi się z podłogi i idzie do sypialni. Kotka majestatycznie drepcze za nią. Właśnie zostałem zdradzony. Najwidoczniej mój własny kot woli moja ofiarę niż mnie. Wzdycham i podchodzę do otwartej szafki po czym ją zamykam. Przez chwile rozglądam się do kuchni, po czym wyciągam z jednej z szafek paczkę ciastek i idę do salonu. Siadam ciężko na kanapie i wyciągam spod poduszki pilot. Przez następne pięć minut przeskakuję po kanałach szukając czegoś ciekawego. Zatrzymuję się na przypadkowym kanale i wtedy wydaję agonalny odgłos umierającego mamuta. Tylko nie Aniołki Charliego. Nienawidzę tego filmu z całego serca.

To był ulubiony film twojego brata.

Wzdrygam się na to wspomnienie i wyłączam telewizor. Kładę się na kanapie po czym zwijam się w kłębek, starając się nie dopuszczać do siebie więcej wspomnień. W końcu zmęczony zasypiam, bo od kilku dni praktycznie nie śpię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro