Impreza
EREN.POV
Jechałem do domu, gdy nagle napisał do mnie Armin:
ARMINEK
Jak na kolacji? Levi cię zjadł?
JA
Może. Wkurwił mnie.
Nie lubię takich ludzi. Ich podejście wygląda jakby chcieli być najmądrzejsi i, że to ich trzeba słuchać. Ew. Gdy czekałem na wiadomość zwrotną od tego blondaska przeglądałem Tik Tok'a. Jakieś filmiki mi się wyświetlały z dziwnymi napisami:
„Jeżeli ominiesz tej filmik, spotka Cię nieszczęście"
Chuj mnie to. Ominąłem. Pisałem jeszcze z Armin'em na temat jutrzejszego wyjścia na imprezę. Oczywiście, że idę.
15 stycznia 2024r (tu jakoś inaczej te dni są) godzina 15.55
Wyszedłem właśnie ze szkoły. Nuda, nuda i jeszcze raz NUDA! Nic ciekawego się nie działo. Dzisiaj jest impreza na którą się wybieram z przyjaciółmi. Jest ona w domu Jean'a, więc można nazwać to domówką. Szedłem do domu z słuchawkami w uszach. Leciała właśnie piosenka „The family jewels" od MARINY. Dostałem powiadomienie na Instagramie. To co zobaczyłem zszokowało mnie i wkurwiło.
Levi Ackerman
Oi, bachorze, kiedy masz spotkanie klubu?
Co go to obchodzi? Fakt, miał mnie niby uczyć przez ten miesiąc, ale w dupie to mam. Niby jest moim idolem, ale jego charakter do mnie nie przemawia i sprawia, że się wkurwiam.
JA
W poniedziałek o 16, a co?
Levi Ackerman
Chcę, żebyś przyszedł do mnie w niedzielę. Musimy porozmawiać o naszych lekcjach. 15 godzina, ul. ********* 6/10. Będę czekał.
Chyba go posrało, że ja niby pójdę? Tak, pójdę, bo co mam innego zrobić?
JA
okej
Levi Ackerman
Do zobaczenia
Uh, już mi się popsuł humor.
Dotarłem po kilku minutach do domu. Wszedłem na korytarz i się rozebrałem, jak zawsze poszedłem do kuchni, była tam tylko mama, bo Mikasa poszła spotkać się z Mią. Zawsze spotykały się przynajmniej 2 razy w tygodniu. Ah, te związki, ciekawe kiedy ja będę miał swoją miłość. Przywitałem się z mamą i usiadłem do stołu
-Co dzisiaj na obiad?- spytałem jak zawsze.
-Kurczak- usłyszałem zza pleców. Mama właśnie nakładała mi ziemniaki. Gdy już to zrobiła podała mi talerz.
-Dziękuję- powiedziałem z uśmiecham na twarzy. Co, jak co, ale mamę to kocham całym sercem. Zawsze przy mnie była, nawet w tych najgorszych momentach mojego życia.
-Smacznego, synku- odpowiedziała z promieniejącym uśmiechem. Jej uśmiech sprawiał, że serce odrazu robiło się ciepłe.
Zajadałem się obiadem rozmawiając z mamą o różnych sprawach. Takie ploteczki.
-Levi Ackerman napisał do mnie na Instagramie. Mówi, żebym przyszedł do niego w niedzielę porozmawiać o „lekcjach"- powiedziałem zjadając ostatni kęs kurczaka. Pyszny był. Wszystko co mama zrobi, jest pyszne.
-No to najwyżej pójdziesz, no co? Nie chcesz być modelem?-
-Chciałem. Postanowiłem, że założę klinikę z Mikasą i Armin'em, pamiętasz?- Moje marzenie, o zostaniu modelem znikło. Teraz myślałem, o czymś, co będzie opłacalne dla mnie. Chociaż gdzieś z tyłu głowy nadal są myśli żeby zostać modelem. Nie miałem motywacji.
-Oj, no pamiętam- odpowiedziała -wychodzisz dziś gdzieś?- spytała. Byłem z nią szczery.
-Tak, idę z Mikasą, Armin'em, Sashą i Conny'm na domówkę do Jean'a-
-Dobrze, tylko bądźcie ostrożni. Ja też dziś wychodzę na spotkanie z koleżankami- wstała odchodząc od stołu.
SKIP.TIME
Właśnie szykowałem się na imprezę. Tata był w pracy, mama na spotkaniu z koleżankami, a Mikasa właśnie wraca z spotkania z swoją dziewczyną. Jestem w łazience, wykąpałem się i wysuszyłem włosy. Postanowiłem, że założę beżową podkoszulkę, czarne jeans'y, czarny pasek, a na dodatek założę czarny, obcisły naszyjnik i zegarek.
Mój codzienny styl różni się od tego do szkoły. Lubię bardziej luźniejsze i ciemniejsze ubrania. Nie można tego nazwać emo, punk'iem ani nawet goth. Wyszedłem z łazienki i poszedłem do salonu rozłożyć się na kanapie. Czekałem na Armin'a i Mikasę, która się szykowała w swoim pokoju. Przygotowałem sobie jeszcze tabletki na ból głowy, bo pewnie kac będzie. Była godzina 19.44. O 20 miał Armin przyjść i mieliśmy iść w trójkę na domówkę. Mikasa właśnie wyszła z pokoju. Ubrana była w zwykłą czarną sukienkę. Gdyby nie była moją „siostrą" ani lesbijką, to chętnie bym się z nią umówił. Usiadła obok na kanapie.
-Ładnie wyglądasz- powiedziałem
-Dzięki, za to ty wyglądasz przystojnie- odpowiedziała przeglądając telefon. Cała Mikasa.
Właśnie ktoś zapukał do drzwi, to był Armin. Wstałem i mu otworzyłem, chociaż mówiłem mu, że ma wchodzić bez pukania. Wpuściłem go do domu, a ja z Mikasą zakładaliśmy buty. Po 2 minutach męczenia się z zawiązaniem sznurówek wyszliśmy i rudzikiem w stronę domu Jean'a. Mikasa opowiadała o tym jak jej dziewczyna słodko pije kawę, a Armin opowiada o kolejnej mandze którą przeczytał. Do domu Jean'a mieliśmy 20 minut pieszo. Zaczęliśmy rozmawiać o jakiś głupotach nie związanych z niczym ważnym. Po chwili doszliśmy do wielkiego, ciemnego domu, gdzie już w oknach było widać migające, kolorowe światełka. Weszliśmy jak do siebie i się rozebraliśmy. Kręciła się tu niezła impreza. Weszliśmy w głąb wielkiego salonu. Głośna muzyka techno, mnóstwo światełek i co najważniejsze, duży „barek". Były tam piwa i wiele przekąsek. Nie wiem skąd Jean ma piwa i to tyle, bo aż z 60 puszek. Szukaliśmy przyjaciół w salonie pełnych ludzi. Na oko było tu z 40 osób. Nie tak źle, ostatnio było z 80. Wiecie jak gra się w butelkę z taką dużą ilością osób? Jednocześnie fajnie i masakrycznie. Nie znasz 3/4 osób i nie wiesz co dać im za pytanie lub wyzwanie. Teraz będzie mniejszy problem, bo właśnie akurat znam 3/4 osób. Gdy zauważyliśmy Conny'ego podeszliśmy do niego.
Zaczęliśmy się bawić. Mikasa tańczyła wraz ze swoją dziewczyną. Nie wiem po co Mikasa przyszła do domu, mogła odrazu iść z Mią na imprezę. Za to ja i Armin staliśmy przy barku pijąc kolejne piwo. Armin może i wygląda na słabego, ale na imprezie daje popalić. Właśnie przyszedł do nas Jean, zaczęliśmy gadać i pić kolejne piwo. Poszliśmy tańczyć i po kolejnych minutach wzięliśmy piwo. I tak z 5 razy w kółko. Była godzina 22:44, Jean wziął mikrofon, który był podłączony do głośnika i powiedział
-Dobrze się bawicie?- gdy usłyszał głośne „Tak" kontynuował -Każdego zapraszam do wzięcia kieliszka, które są na stole w kuchni i będziemy grać w butelkę! Kto nie odpowie lub nie zrobi wyzwania pije kieliszek wódki!- powiedział i ruszył z ludźmi do kuchni. Kuchnia dotychczas była zamknięta, teraz Jean ją otworzył na potrzebę butelki. Nie wiem skąd nagle znowu wziął wódkę, ale nie wnikam. Poszliśmy razem z ludźmi wziąć kieliszek. Wróciliśmy do salonu i zrobiliśmy kółko, było dokładnie 41 osób, w tym 6 których nie znałem. Jean przyniósł 20 butelek wódki. W tym czasie mogłem się dokładnie przyjrzeć osobom, których nie znałem. Były dwie dziewczyny i czterech chłopaków. Jeden chłopak przyciągnął moją uwagę, był rudy i miał bardzo kształtne rysy twarzy. Przyglądałem mu się przez dłuższy czas dopóki on nie spojrzał na mnie. Obojętnie odwróciłem wzrok. Jean wytłumaczył znowu zasady gry i zaczęliśmy grać. Jean kręcił i wypadło na Mię.
-Mia, pytanie czy wyzwanie?- spytał w stronę blondynki. Mia była niska blondynką o zielonych oczach.
-Wyzwanie- odpowiedziała
-Narazie coś normalnego i łatwego. Usiądź na kolanach Reiner'a- uśmiechnął się wścibsko. Mia i Reiner się nie lubili. Mia wstała z miejsca i usiadła na jego dużych kolanach. Myślałem, że Mikasa zaraz wybuchnie z zazdrości i wkurwienia. Mia zakręciła i wypadło na rudego chłopaka.
-Floch, pytanie czy wyzwanie?- zapytała. Czyli miał na imię Floch. Ładnie
-Pytanie- odpowiedział w stronę Mii. Teraz dopiero zauważyłem, ze ma piwne oczy, które prawie podchodziły w kolor żółtego.
-Jesteś gejem?- spytała. Ja bym chyba nie odpowiedział na takie pytanie. Mia zadała takie pytanie, bo już jest podpita.
-Jestem, i co?- odpowiedział kręcąc butelką. Wypadło nie mnie. Spojrzał się na mnie tym piwnym wzrokiem. Oczy piękne. Takie jak u Levi'a. Czemu teraz o nim myślę?
-Pytanie czy wyzwanie?- spytał mi się patrząc mi się prosto w oczy.
-Pytanie- odpowiedziałem
-Jak masz na imię?- zadał pytanie. Niby gówniane pytanie, ale mi serce szybciej zabiło.
-Eren-
-Eren, bardzo ładne imię- uśmiechnął się. Mia krzyczała:
-Floch się zakochał! Floch się zakochał!-
Zakręciłem butelką i wypadło na Jean'a
-Koniomordy, pytanie czy wyzwanie?- spytałem. Ksywka „koniomordy" powstała już w pierwszym dniu szkoły, bo jego twarz przypomina konia.
-Wyzwanie- nie miałem pomysłu jakie mu zadać.
-Zadaj komuś wyzwanie- nie miałem pomysłu
-Hmmm, no dobra. Floch, pocałuj Eren'a- spojrzałem na niego z wściekłością. On to zrobił specjalnie! Widziałem w jego oczach tą wścibską iskierkę.
-No dobra- zaskoczyłem się. Floch był pijany więc u niego bez problemu. Podszedł do mnie, ukucnął i złapał mnie za podbródek. Spojrzał mi w oczy, i mnie pocałował....
LEVI.POV
Właśnie siedziałem w domu Hange, piliśmy sobie po drinku. Był też Erwin i Moblit. To był ten, o którym opowiadała kilka dni temu. Hange nam powiedziała, że lubi Moblit'a i chce nas go z nim poznać. Zgodziliśmy się. Był on szatynem z brązowymi oczami. Nawet pasował do Hange. On spokojny, a ona wariatka. Jak to mówią, przeciwieństwa się przyciągają. Moblit właśnie tulił Hange. Wariatka mówiła, że to tylko znajomy, nauczyciel z szkoły w której pracuje, a tu co? Zaraz będą się lizać. Przerwałem im te czułości chrząknięciem:
-Mhm, może nie przy nas? Zaraz będziecie się lizać, a co gorsze, ruchać- powiedziałem popijając czarną herbatę. Moblit się spalił ze wstydu, a Hange machnęła ręką. Erwin przeglądał coś w telefonie. Gdy tak na niego patrzyłem wydawał mi się bardzo przystojny. Idealne rysy szczęki, oczy, nos, usta. Levi, przestań. Pomyśl o kimś innym. Do głowy przyszedł mi Eren. Eren? Niezłe żarty. Odłożyłem filiżankę na stolik i wziąłem telefon do ręki. Wszedłem na instagrama. Odrazu zalała mnie fala powiadomień. Zignorowałem to, ale zobaczyłem, że ten bachor, Eren wstawił relacje. Kliknąłem i zobaczyłem...
Eren'a całującego się z jakimś rudym chłopakiem. Ktoś nagrywał ich z boku. Eren był u góry ubrany u góry zbyt lekko. Podkoszulka i czarne jean'sy. Bardzo ładnie się to komponowało. Nie przejąłem się tą relacją zbyt bardzo, ale na wszelki wypadek nagrałem ekran. Odpisałem mu na relację
Oi, ile ty masz lat żeby na imprezy chodzić?
Po wysłaniu wiadomości odłożyłem telefon i wróciłem do rozmowy.
SKIP.TIME
Była 23.56, a my siedzimy u Hange i oglądamy film. Jakiś horror pt. „Egzorcyzmy Emily Rose". Ja, Erwin i Moblit oglądamy normalnie, ale Hange ciągle krzyczy. Z nią nie warto oglądać filmów. Oglądając jakąś straszną scenkę i słysząc krzyki Hange spojrzałem na telefon na którym widniało powiadomienie z instagrama. Od bachora.
Eren Jaeger
Co cię to interesuje i dla twojej wiedzy mam 16 lat ;)
JA
Oi, no przecież wiem, ale czy nie jesteś za młody na picie alkoholu? Jeszcze dwa lata do pełnoletności.
Eren Jaeger
Raz kiedyś można, a ty co się tak czepiasz, gburze
Gburze? Jaki kurwa gburze? Bachor sobie grabi.
JA
Bachorze, gdzie jesteś?
Eren Jaeger
U mojego przyjaciela, Jean'a
JA
Gdzie to?
Eren Jaeger
Chuj cię to, spierdalaj
Faktycznie pyskaty. Nie dam mu się tak. Podczas mojego miesięcznego pobytu będę go męczyć. Nauczę go kultury do starszych.
JA
Grabisz sobie, Jaeger. Pamiętaj, że znam twojego ojca.
Eren Jaeger
I co mi zrobisz? Uh? Jak już do niego dzwonisz, to możesz mu powiedzieć żeby mnie odebrał od Jean'a, na ulicy ********.
No i sam się wydał. Nie chciał mi powiedzieć adresu kolegi, a teraz sami mi go pisze. Obiecuję, że jeżeli jeszcze raz mi odpyskuje, to przyjadę pod dom tego gagatka, który wymyślił tą imprezę i wezmę go siłą.
JA
Przed chwilą nie chciałeś mi podać adresu, a teraz co? Oi, jeszcze raz mi odpyskujesz, to przyjadę po ciebie i zawiozę cię do domu. Porozmawiam z twoim ojcem i skończy się to szlabanem, więc się zastanów.
Eren Jaeger
Nie zrobisz tego XD, jak chcesz, to przyjeżdżaj, dobra impreza tu jest.
JA
Oi, już jadę.
Eren Jaeger
Serio? Nie! Nie przyjeżdżaj!
Naiwny dzieciak, jeszcze mnie tak nie wkurzył żeby po niego przyjeżdżać. Oderwałem się na chwilę od telefonu, zobaczyłem śpiącego Erwin'a na kanapie obok mnie i śpiąca Hange wraz z Moblit'em. Wstałem i podszedłem do szafy żeby wyciągnąć jakieś koce. Znałem rozkład rzeczy czterookiej i to nie był problem poszukać. Przyszło jakieś powiadomienie na mój telefon. To pewnie Jaeger. Niech myśli, że po niego jadę. Wyciągnąłem dwa koce i jednym przykryłem Hange i Moblit'a, a drugim Erwin'a. Sam usiadłem obok blondyna na kanapie. Nie jestem typem śpiocha. Od dziecka mam problem ze spaniem i stwierdzono u mnie insomnię. Włączyłem jakiś film, bo tamten się skończył i spojrzałem na ekran telefonu
5 nowych powiadomień
Eren Jaeger
Proszę! Nie przyjeżdżaj!
Eren Jaeger
Zrobię wszystko!
Eren Jaeger
Kupię ci coś! Mogę nawet obciągnąć!
Pff, niezłe żarty! Chciałbym to zobaczyć. Znaczy co? Levi, co ty sobie myślisz? To jeszcze dziecko. Dziecko, które jest pijane i nie wie co pisze.
Eren Jaeger
Proszę! Proszę!
Eren Jaeger
Pewnie już jedziesz.... Jestem skończony
Serio wziął to na serio? Nie wierzę, bachor się już trochę uspokoił. Ułożyłem się wygodniej na kanapie i ściszyłem telewizor. Odpisałem mu:
JA
Oi, nie jadę, aż taki naiwny jesteś? Widzę, że dużo roboty będzie przed nami.
Już po sekundzie była odpowiedź
Eren Jaeger
To dobrze<3
Co? Serduszko?
—————————————
Mam wenę, więc pisze jeden rozdział na dzień. Niedługo powinny być dłuższe rozdziały.
Wszelakie błędy proszę mi o nich pisać!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro