Rozdział 6
~~ Pov. Naruto ~~
Dziś wtorek. 3 września, załamka. Jestem zmęczony budzik wyrwał mnie ze snu i spadłem z łóżka. Cudowny początek dnia. Nie ma co. Teraz stoję sobie w kuchni dalej w piżamie i jem płatki bez mleka, bo jestem zbyt leniwy aby go szukać.
Po "śniadaniu" biegnę do pokoju nie chcę się spóźnić dzisiaj mam na pierwszej lekcji geografie z Kurenai i jakoś mi się nie uśmiecha spóźnić. Całe szczeście, że spakowałem wczoraj plecak i nie muszę dzisiaj tego robić. Szybko przebrałem się w czarne rurki dzisiaj zamiast tego okropnego swetra założyłem bardzoo za dużą pomarańczową koszulkę. Co za oczojebny kolor. Będę wyglądał jak znak drogowy. No przynajmniej na dworze jest ciepło. Zgarnąłem wszystko co jest mi potrzebne i wybiegłem z budynku do szkoły. Znowu nie wziąłem lunchu. To nie tak, że nie chce jeść po prostu nie lubię tych, które zazwyczaj są dla mnie przygotowywane.
Wepchnąłem swoje czarne wysłużone słuchawki do uszu i szybkim krokiem skierowałem się do szkoły. W myślach zadając sobie pytanie "po co się spieszę skoro i tak się spóźnię?" odpowiedź brzmi "nie mam pojęcia".
~~ Pov. Sasuke ~~
Leżę sobie na łóżku pół przytomny i wcale nie chce mi się iść do nowej szkoły w której są sami debile. No może poza jednym blondynem. Szczerze mówiąc to mnie zaintrygował wydaje się inny niż wszyscy. Ale na myśl o dziewczynach piszczących na mój widok stwierdzam, że nie warto dziś wychodzić z domu.
Nagle do mojego pokoju wbiega mój najukochańszy braciszek Itachi. Ile raz już mu mówiłem, że ma pukać. Za każdym razem wchodzi jak do siebie. Chyba już czas załatwić drzwi z jakimś dobrym zamkiem. Otwieram oczy i spoglądam na brata o on stoi nademną ze szklaną wody. O nie. Wiem co chce zrobić.
Zanim zdążę zareagować już jestem cały mokry tffuu zimna woda. Wyskakuje z łóżka jakby się paliło i krzyczę do brata, który ucieka z pokoju :
- Pojebało cię do reszty Itachi!
Mój brat odwraca się do mnie z głupim uśmiechem i odpowiada zdecydowanie za miłym jak na niego tonem:
- Nie przeklinaj, i wiesz co? Radzę ci się pospieszyć bo zaczynasz lekcje za godzinę
No to dlatego był taki miły chce, żebym spóźnił się do szkoły. Szybko biegnę do szafy po ubrania. Mijając śmiejącego się ze mnie brata lecę do łazienki. 15 minut później jestem już gotowy. Więc szybkim krokiem kieruję się na śniadanie.
Na dole czeka już na mnie mój głupi brat ze śniadaniem. Spogląda na mnie sceptycznie i mówi :
- Przebierz się, bo panny będą mdleć na Twój widok.
Jak zwykle miły, dobrze wie, że nienawidzę gdy dziewczyny się na mnie rzucają i nieważne w co bym się ubrał. Dzisiaj akurat jest dosyć ciepło więc nie muszę ubierać żadnych bluz.
Sasuke ma taki strój ma na sobie logo Uchiha, ale będzie to potem wyjaśnione.
- A czy to nie są przypadkiem ubrania twojego projektu dla mnie? - pytam przebiegle. Nasz ojciec ma wielką firmę produkującą odzież znaną na cały świat. Itachi jest w niej modelem. Więc właśnie udało mi się go zagiąć.
- Powieźdź cię do szkoły?
- Jaka szybką zmiana tematu. Ale chyba skorzystam - Nie uśmiecha mi się biec przez całe miasto.
Itachi kiwa głową i wstaje od stołu chwytając w locie kluczyki i krzyczy :
- Masz pięć minut!
Zrezygnowany wstaje od stołu na tygodniu przeważnie jem śniadania tylko z Itachim. Tata ma na głowie swoją firmę, a mama pracuje w bibliotece. Chociaż nie musi, pieniądze jakie przynosi ojciec wystarczyłyby aby utrzymać trzy duże rodziny, mama po prostu to lubi.
Chwytam szybko swoją czarną torbę z czerwonymi wstawkami i idę do wyjścia. Ubieram wysokie, sznurowane buty do kolan w kolorze czarnym z białymi sznurówkami i podeszwami. Też z kolekcji, którą zaprojektował Itachi dla mnie. Tak na urodziny zamiast telefonu czy coś dostałem własną limitowaną kolekcję ubrań.
Wyszedłem przed dom i wsiadłem do Nissana GT-R skyline R34 mojego brata w ciemno niebieskim kolorze. Nawet jego auto musi się wyróżniać. Rzucam torbę na tylne siedzenia na których swoją drogą jest tyle ubrań, że jedna osoba mogłaby w nich chodzić z tydzień i nie musiałaby niczego prać. Mój brat nie umie sprzątać natomiast ja kocham mieć porządek.
Zanim Itachi wyjedzie z podjazdu to zakładam moje przeciwsłoneczne okulary gdyż słońce wali po oczach niemiłosiernie. Sprawdzam na telefonie godzinę 7:40. Uff powinienem zdążyć to śmieszne, że jeszcze pół godziny temu leżałem na łóżku z mokrą głową.
* * *
Nareszcie dojechaliśmy pod szkołę jechaliśmy z 15 minut mieliśmy szczęście ominąć największe korki. Zdjąłem okulary przeciwsłoneczne i porzegnałem się z Itachim życzącym mi udanych łowów. Cokolwiek to znaczy. Głupek z niego. Szedłem powolnym krokiem do klasy miałem jeszcze pięć minut. Niestety wszystkie dziewczyny, które mijałem piszczały albo szeptały do siebie po kątach. Nagle poczułem, że ktoś szturcha mnie w plecy i usłyszałem stanowcze :
- Hej
Odwróciłem się. Dziewczyna, która stała obok mnie wyglądała tak:
Nie wiem czemu wymachiwała tym nożem, ale mam nadzieję, że jest sztuczny.
- Tak?
Zapytałem nie wiem czego odmnie chcę, ale dobrze wiedzieć, że jest w tej szkole jest chociaż jedna dziewczyna która nie piszczy na mój widok.
Brązowłosa schowała nóż do plecaka i zapytała :
- Zauważyłam, że masz na sobie całą limitowaną kolekcje ubrań Uchihy więc podeszłam. Interesuje się modą super w nich wyglądasz. Tak w ogóle to jestem Tenten, a ty?
Zalała mnie takim potokiem słów, że chyba zaraz rozboli mnie głowa. Interesuje się modą? Widać. Jako jedna z nielicznych wygląda nawet ładnie. Nie żeby mi podobała, ale widać, że ma swój własny styl, który super się prezentuje i widać, że jest praktyczny na pierwszy rzut oka.
Westechnąłem, chyba wypadałoby się jej przedstawić
- Dzięki ty też wyglądasz nie najgorzej. Mam na imię Sasuke.
Zlustrowała mnie wzrokiem i zapytała :
- A jak masz na nazwisko?, bo cię chyba nie kojarzę
No super i to by było tyle ukrywania kim jestem, ale z drugiej strony co mi szkodzi.
- Uchiha... Nazywam się Uchiha Sasuke
Tenten wywaliła gały na mnie i obeszła mnie z każdej strony. Zagwizdała cicho i zapytała :
- A spotkałeś się kiedyś osobiście z Itachim Uchihom. Jego kolekcje ubrań są super ile ja bym dała aby z nim chwilę porozmawiać. No i jest synem właściciela tej marki...
Mój głupi brat ma wyznawców swojego stylu nawet tutaj. No co za utrapienie.
- W sumie to tak... Podwiózł mnie dzisiaj pod szkołę to mój brat.
Dziewczyna zaczęła się ekscytować
- Czyli ty też jesteś synem Fugaku Uchihy?!
- Umm tak
Dziewczyna się uśmiechnęła i wyciągnęła z plecaka karteczkę zapisała na niej coś szybko i powiedziała :
- Muszę cię koniecznie bliżej poznać wydajesz się interesujący no i nie jesteś snobem. A i muszę poznać kilka żenujących historii o Itachim-sanie. Masz mój numer telefonu ja muszę spadać na lekcje! Pa
I odbiegła. Co za energiczna dziewczyna, ale wydaje się być miła. No i nie chce się ze mną zadawać tylko ze względu na rodzinę. W dodatku chcę, żebym jej opowiedział żenujące historie z życia Itachiego. Lepiej być nie może.
Nagle dzwonk postanowił zadzwonić, aż mi zadzwoniło w uszach. Czym prędzej pobiegłem do klasy. Mam nadzieję, że zdążę no i to drugi dzień szkoły, a ja już mam na koncie dwójkę znajomych.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro