001 Kiedy byli sami w tym duzym swiecie

- Adrien, Twoja mama nas woła. - uśmiechnęła się uroczo trzynastolatka w stronę swojego jedynego przyjaciela.
- Już idziemy. - złapał jej dłoń i pobiegli razem na dół do jego rodzicielki, która znajdowała się się w jadalni.
Emily i Gabriel siedzili obok siebie przy długim drewnianym stole. Byli w sobie tak bardzo zakochani...
Na dzieci czekał już obiad, ciepłe naleśniki z dżemem i czekoladą.
- Kocham nasze wspólne obiady- powiedziała kobieta - chciałabym tak codziennie - zakaszlała
Gabriel spiął się, widząc, że jego ukochana cierpi na kaszel. Wiedział co jest tego przyczyną, a nie mógł nic z tym zrobić. Stara się, jak tylko może. Ale zawsze coś nie wychodzi..
- Rosie, twoj tata dzwonił. Będzie po ciebie jutro wieczorem, prosił byś poszła na zajęcia chińskiego z moim synem. - uśmiechnął się- Nie bój, nauczyciel Adriena będzie tak samo dobry jak Twój.
- Dobrze, na pewno. A czy po zajęciach mogliśmy przejść się po Paryżu? Chcielibyśmy pospacerować.
- No nie wie- chciała powiedzieć głową rodziny Agreste, jednak szybko została ucięta wypowiedz przez żonę
- Pewnie, weźcie ze sobą Placide'a. Wrócicie przed kolacją.
...
POV. ADRIEN ( parę miesięcy później)
JESTEM SAM
- Mamo, proszę wróć.... - płakał do poduszki - Mamo, tak bardzo chce do Ciebie. - łkał - G-gdzie jesteś....
Do jego pokoju po cichu weszła Rosie, która mieszkając w Londynie przyjechała na Paryża, słysząc o okropnej tragedii u swojego najlepszego przyjaciela. Wszystkiego dowiedziała się od Natalie, zadzwoniła ona do dziewczyny trzy dni temu. A gdy dostała zgodę od ojca, ruszyła.
Miała też dla niego niespodziankę, miała zamieszkać w Paryżu u swojego wujka na rok, chciała go wesprzeć, być przy nim tak jak on kiedy to ona straciła matkę.
Podeszła do niego i położyła dłoń na plecy, usiadła tuż obok i zaczęła go głaskać.
- Natalie, idź proszę... - jednak,gdy nadal odczuwał delikatne glaskanie na plecach odwrócił się w stronę gościa. - R- Rosie? Nie powinnaś być w Londynie?
- Powinnam, ale jestem z tobą. Nie możesz być teraz sam. Postaram się być takim samym wsparciem dla ciebie jakim ty jesteś dla mnie na codzień, Adrien.
Rosie leżała na łóżku przyjaciela, który usnął przytulony w nią. Dziewczyna patrzała w sufit i rozmyślała.
Samotne łzy spłynęły jej po polikach, ona również kochała Emily. Była niczym jej druga matka, choć ból jej był niczym w porównania do tego co odczuwał jej pierwotny syn.
Emily, dwa miesiące temu odwiedziła ciemnowłosą w przedstawieniu, w którym grała. Przyleciała ją wspierać, a na końcu wyszła na scenę i powiedziała parę dobrym słów.
Rosie grała zagubionego łabędzia, który nie wiedział co czynić, a gdy spotkała czlowieka, ten ujrzał jej dobro.
Występ bardzo poruszył Agreste, było jej miło być w teatrze po drugiej stronie, gdyż sama była aktorką, i częściej widziała widownie niż scenę z perspektywy gościa.
Gdy szef teatru ujrzał słynną aktorkę, zechciał by ta przemówiła do ludu.
- Witajcie, nazywam się Emily Agreste. Oglądnelam tą prześwietną sztukę, która złapała mnie za Serce- kaszlnęła- Rosie, zagrałaś to tak dobrze - powiedziała w stronę dziewczyny - szkoda, że nie myślisz o tym jako twoj plan na życie, byłabyś świetna. Może nie lepsza niż ja - zażartowała
Otarła łzy i spojrzała na Adriena,
- Tak mi przykro.. - szepnęła w jego stronę - Jesteśmy teraz tylko my,sami w tym duzym świecie. Ale mamy siebie i ojców.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro