Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Staliśmy gapiąc się na siebie. Półbogowie byli zbyt zszokowani przybyciem Zuzy by się odezwać.
- Odejdźcie. I tak macie mniejszość.
- Nie poddamy się bez walki Luke. Przecież wiesz.
- Wiem Oliwia.
Jego słodki i delikatny ton wkurzył mnie na całego. Rzuciłam się na niego z mieczem lecz on był przygotowany i odepchnął mnie klingą. Przeleciałam przez pół sali aż w końcu rozbiłam się o ścianę. Pani wychowawczyni zemdlała. Ja też byłam bliska omdleniu. Podbiegła do mnie Thalia a Percy gapił się na Luka.
- Jak możesz...- wyszeptał przez zaciśnięte zęby.
Zaczęłam się walka na śmierć i życie. Herosi obserwowali ich w skupieniu. Widziałam że Percy nieźle sobie z nim radzi. Nagle upadł. Luke zbliżył się do niego z uniesionym do góry mieczem.
- To twój koniec Jackson. W końcu.
Zamachnął się. Nie wiedziałam skąd we mnie wstąpiła ta siła ale wyskoczyłam do przodu i w ułamku sekundy byłam przy Percym. Odepchnęłam go spod miecza w tej samej chwili kiedy ten uderzył we mnie. Zrobiło mi się słabo, widziałam zamazany obraz. Czułam piekący ból w brzuchu. Ostrze przebiło mnie na wylot. Luke zaśmiał się szyderczo i rozpłynął się. Ale nie na zielono. Wiedziałam że za chwilę wróci z oddziałami. Miałam mało czasu. Bardzo mało.
- Oliwia!!!- wrzasnęli moi towarzysze.
Percy podniósł się z ziemi obok mnie. Widziałam jakby przez zamazaną szybę że na jego twarzy maluje się przerażenie. Nigdy nie widziałam go w taki stanie. Wyglądał jakby miał się rozpłakać. Nie on już płakał. Uklęknął obok mnie.
- Oliwia.- szepnął- Otrząśnij się.
- N-nie mogę. Mmam małło czasuuu.
- Nie. Masz przed sobą długą drogę.
- Na Łąkach Asfodelowych...
- Nie! Proszę cie!
- Percy, Thalia/Asia, Zuza. Jja nie mogęę.
- Możesz. Thalia co mamy zrobić?
- Nie wiem. Zuza.
- Sorki. Jja też. Nnnni....
- Percy...
- Tak.
- Ja....
- Nie nie możesz....
- Ty....
- Ja cię uratuję...tttylko nie wiem jak...
- Ty głupku! Woda. Ja...ona...mnie...
- Nie! Macie tu kran?
- Tam!
Percy puścił mnie czułam że jeszcze chwilę a będzie za późno. Za późno na wszystko. Starałam się wytrzymać. Ból był nie do zniesienia.
- Nie leci!!!!! Szlak by trafił! Teraz!!! Super!!! Nie mogę!!!!Aaaaaaaa!!!!!!- Percy zaczął się wkurzać.
Blask!!!! Nad nami rozbłysło światło.
- Luke?
- Nnie.
Wszyscy odwrócili oczy. Mi było wszystko obojętne i tak umrę. Nic się ze mną nie stało. Jeszcze żyłam. Nade mną pojawił się mój tata Posejdon.
- Tato! Zrób coś! Ona nie może!
- Czy ja wyglądam na Tantalosa, Perseuszu Jacksonie?
- Nie.
- No właśnie- uśmiechnął się do mnie- Skarbie, nie odejdziesz tak prędko.
Wyciągnął ręce i oblała mnie woda. Poczułam natychmiastową ulgę. Czułam energię i chęć do życia. Uśmiechnęłam się najszerzej jak tylko umiałam. Byłam przeszczęśliwa.
- Wszystko dobrze?
- Jasne tato.
- Wstawaj-wyciągnął do mnie rękę i pociągnął mnie w górę- Nie możesz pozwolić by pan Castelan zabrał herosów do armii. Radzę nie patrzeć.
Wystrzeliła smuga światła i tata zniknął. Percy podbiegł do mnie i mnie przytulił. Jego serce biło strasznie szybko.
-Jak się cieszę że żyjesz!
- Ja też się cieszę.
- Bardzo ci dziękuję. Gdyby nie ty tata by przyszedł po mnie.
- Spoko.
Świst! Pojawił się rozbawiony Luke. Na mój widok mina mu zszedła.
- Ty?!? Ale to jest niemożliwe! Jak mogłaś to przeżyć!
- Mogłam bo jestem potężniejsza niż ty, Luku Castelanie.- odparłam i zaatakowałam ze zdwojoną siłą.
W ostatnim momencie zareagował. Walczyliśmy tak ze sobą dobre 20 minut kiedy na korytarzu rozległy się głosy kroków.
- Na stanowiska! Percy drzwi! Thali okna lewo. Zuza okna prawo!
- Jak mogłaś nazwać przyjaciółkę Thalią zdrajczynio!
- Jest równie dzielna jak ona. Może oddać życie za przyjaciół ale ma pewność że towarzysze za których zmarła za 7 lat nie staną przeciwko niej!
- Nie okarżaj mnie!
- Przecież jesteś idiotą! Zasługujesz na to by ktoś ci to wytknął! Podejmujesz same złe decyzje! Co w ciebie wstąpiło Luke? Czemu nie możesz być jak inni? Bogowie jak i śmiertelnicy popełniają błędy. Ale my wszyscy im wybaczamy. Tobie też kiedyś ktoś wybaczył!
- Nie wiesz! Jesteś głupia i naiwna!
- Wiem o tobie więcej niż ty sam Luke. -opuściłam miecz-Nie jesteś do końca pewny siebie i swoich decyzji...
- Walcz! Jak śmiesz tak o mnie mówić!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro