Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Życie na obozie mijało nam spokoknie. Nie dochodziły do nas informacje ze świata śmiertelników ani o Luku. Tak było do pewnego dnia.
- Uwaga! Obozowicze! Oliwia, Percy, Asia i wszyscy inni grupowi do mnie.- Chejron oznajmił pewnego dnia
- Ale ja nie jestem grupowym Percy.
- Widocznie ma jakiś inny pomysł.
Kiedy poszliśmy za Chejronem do Wielkiego Domu czułam się dziwnie. Wiedziałam że czegoś ode mnie oczekiwał. Nie zawołał "wszystkich grupowych" tylko Nas i innych. Usiedliśmy przy okrągłym stole.
- Tak więc. Mam informacje.
Wszyscy wciągnęli z napięciem powietrze. Dowódcy i informacje. Na stówę złe.
- Luke znalazł w pewnej szkole całą klasę dzieci półkrwi.
- Całą?
- Ale...
- Jak to możliwe?
- Przecież to szansa jeden na miliard że taka klasa będzie.
Wszyscy szeptali z podnieceniem.
- Wiem. Wiem. To trochę dziwne. Najlepsze jest to że Luke użył bardzo silnej mgły i udaje że jest jednym z nich.
- Z półbogów?
- Nie, z klasy.
- Nie są świadomi zagrożenia. Luke zaatakuje pewnie na "naradzie" ponieważ wtedy cała klasa jest razem. Trzeba go powstrzymać. Luke jest jeden ale ma pewnie w zapasie całą armię potworów. Kto chce?
Nikt się nie zgłosił. Wszystkich przerażała myśl o tym że Luke szykuje kolejną zasadzkę.
- Wiedziałem. Oliwia, Percy, Asia. Możecie iść?
Spojrzeliśmy po sobie. Dziwacznie wyglądałaby odmowa więc chcąc nie chcąc musieliśmy iść.
- Dobrze Chejronie.- odpowiedziałam- Pokieruję wyprawę.
- Tego się po tobie spodziewałem Olwia! Po to cię tu zabrałem. Rozumiem oni idą z tobą?
- Tak.
- Idź do Wyroczni.
- Gdzie?
- Na strych po schodach. Usłyszysz tam przepowiednie dotyczącą wyprawy.
- Ach... dobra- Szczerze? Tego się nie spodziewałam. Powiedziałam "tak" tylko by ratować honor. Nie biorę tego na poważnie. Ale Chejron chyba tak.

Weszłam po schodach na strych. Znalazłam się w zagraconym pokoju. Ruszyłam wzdłuż pamiątek i wspomnień nagle przede mną pojawiła się mumia. Nie no, siedziała, ale ja jej nie zauważyłam. Omal nie dostałam zawału gdy się poruszyła i zaczęła mówić:

"Podejdź szukający i pytaj"

-Yhym. No dobrze. Chciałam zapytać o wyprawę by powstrzymać Luka.

" Udacie się w czwórkę do szkoły tajemnej,
Poznacie tam klasę magiczną, ręczę,
Tego co zdradził siłę poznasz,
By stracić tego kogo naprawdę cenisz,
Krwawych wojowników szeregi nastąpią,
Rozpętasz wojnę między siostrami,
By pokój nastał na dnie serc waszych,
Miłości prawdziwej właśnie wtedy doznasz."

Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co powiedzieć. Głowa mumii znowu opadła na swoje miejsce. Wojna, straty, pokój, miłość. Co jeszcze? Tysiące przeciwności losu i tylko my w trójkę...bądź czwórkę. Wróciłam na dół. Czekali tam na mnie Will, Thalia i Chejron.
- I jak?
- Kiepsko.- opowiedziałam im całą przepowiednię. Kiedy skończyłam Will patrzył na mnie ze zdziwieniem, a Thalia i Chejron się zastanawiali.
- No nieźle. Za dużo wątków. Mój mózg eksploduje! BUM!- starał się żartować Percy.
- Tsa... To jest prawdziwa przepowiednia a nie jakiś żart Will.
- Wiem

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro