Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Wszyscy byliśmy inni, ale z drugiej strony nie różniło nas nic i byliśmy tacy sami. Każdy z nas lgnął do drugiego człowieka jak ćmy do światła. Każdy z nas pragnął przyjemność, zarówno psychicznej, jak i cielesnej. Każdy z nas chciał być dobrze traktowany, mieć przyjaciół. Każdy z nas podświadomie chciał władzy i kontroli.

Gdzie kończyło się człowieczeństwo? Na wyrzuceniu swojego dziecka z domu? Na zabiciu rodziców rocznych dzieci? Czy na zamordowaniu kobiety, bo przez nią jej mąż zeszedł na dobrą drogę?

Nigdy nie wychylałam się w domu, jeśli chodziło o jakieś sprawy związane z czystością krwi, Voldemortem, czy śmierciożercami. Nigdy specjalnie też nie podsłuchiwałam. Bo zwyczajnie miałam gdzieś, co działo się tam w przeszłości, kto kogo zabił i z jakiego powodu.

Jednak byłam dobrym obserwatorem, na tyle dobrym, że nikt nigdy nie podejrzewał mnie o ilość wiedzy, jaką posiadałam na temat dawnych spraw, o których krąg Voldemorta wolał nie wspominać. Nie ze względu na wstyd, bo sami się tym szczycili. Bardziej bali się konsekwencji, które mogli za to ponieść.

Byłam jak As z rękawa, dla przeciwników Voldemorta i jak zguba dla jego zwolenników.

Ale mnie nikt nie ufał, żaden rozsądny gryfon, czy członek zakonu feniksa nie zaufałby komuś takiemu jak Gwendolyn Conolly, córce Alby i Victora Conolly, jednych z najbardziej oddanych zwolenników Czarnego Pana.

Wszyscy byliśmy inni, ale z drugiej strony nie różniło nas nic i byliśmy tacy sami. Każdy z nas lgnął do drugiego człowieka jak ćmy do światła. Każdy z nas pragnął przyjemność, zarówno psychicznej, jak i cielesnej. Każdy z nas chciał być dobrze traktowany, mieć przyjaciół. Każdy z nas podświadomie chciał władzy i kontroli.

Westchnęłam głośno, spoglądając na Conolly Manor. Nienawidziłam tego miejsca od zawsze. Odkąd tylko byłam na tyle świadoma, by wiedzieć co się dzieje wokół mnie, nie znosiłam tego miejsca, tych ludzi, którzy nigdy mnie nie kochali, nie chcieli. Alba i Victor Conolly nie byli dobrymi rodzicami, ale potrafili to tak ukrywać, że wszyscy na około myśleli, jak to my mamy dobrze, jak jesteśmy dobrze wychowani na typowych ślizgonów.

Bańka idealnych dzieci pękła, kiedy mój brat, Tobias zamiast do Slytherinu został przydzielony do domu kruka. Przysięgam, że nigdy nie widziałam takiego szału, jak wtedy u mojej matki, gdy przeczytała w liście od pierworodnego syna, że jest krukonem, mimo że miałam wtedy zaledwie trzy lata, pamiętam tą furię, jakby te wydarzenia odgrywały się zaledwie wczoraj.

Wszystkie zdjęcia, na których był Tobias, zniknęły, spalone w płomieniach kominka stojącego w salonie, nawet to moje, stojące na szafce nocnej w moim pokoju. Płakałam, błagając, by je zostawiła, ale ona jak zawsze miała mnie i moje zdanie gdzieś. I jako ta trzylatka patrzyłam jak moja jedyna pamiątka, przypominająca mi o ukochanym bracie, płonie.

Prawie podzieliłam jego los, kiedy tiara przydziału pięć lat temu zastanawiała się nad Gryffindorem, ale wtedy to chyba i ze mnie nie byłoby co zbierać. Z perspektywy czasu cieszę się, że poprosiłam tiarę o Slytherin, jeszcze nie daj Merlinie, jako gryfonka zaczęłabym się, zadawać z Weasleyem.

O miotałam jeszcze raz wzrokiem cały wielki, ciemny budynek i skrzywiłam się mocno. Nie czułam się tu jak w domu, a to uczucie tylko utwardziło się, kiedy rok temu pojechałam na jeden dzień do Nicholasa. Jasne ściany, zdjęcia na ścianach, dziwny mugolski sprzęt gdzie uwięźli ludzi i kazali im odgrywać jakieś śmieszne role i przede wszystkim szczerze kochający rodzic.

Nicholas Black nie miał matki. Jedyną osobą, która wychowywała jego i jego siostrę był ich ojciec, Regulus. Moi rodzice nie za bardzo pochwalali tą przyjaźń ze względu na to, że młodszy z bliźniaków Black był uznawany za zdrajcę, ale jak to ujął mój ojciec w wakacje po pierwszym roku: „Lepszy już ten Black niż jakbyś się miała spotykać z Potterem".

Jedynym dzieckiem, z jakiego moi rodzice byli chyba w stu procentach dumni i się do niego szczerze przyznawali, była moja starsza siostra Johanna, wzorowa ślizgonka, aktywnie wyzywająca mugolaki, nieprzeciwstawiająca się wyjściu za mąż za Adriana Puceya, którego jej wybrali.

Zeskoczyłam z gałęzi wysokiego drzewa, na której przesiadywałam większość czasu w wakacje, chcąc uniknąć jak najbardziej jakichkolwiek spotkań z moimi rodzicami i siostrą. Wolnym krokiem ruszyłam przez duży ogród znajdujący się za domem. Podeszłam do ściany i złapałam się jednej z wystających delikatnie cegieł, na drugiej, która była trochę niżej postawiłam nogę i odbiłam się od ziemi. Całe szczęście pokój, który należał do mnie, znajdował się na pierwszym piętrze i nawet jakbym spadła to najprawdopodobniej jedynie bym się połamała, a nie zabiła ku rozpaczy Potterowi.

Uśmiechnęłam się złośliwie, a w mojej głowie rozbrzmiały bardzo dobrze znane mi słowa, które chłopak często wypowiadał, kiedy wdawaliśmy się w naszą kolejną mini sprzeczkę: „Mam nieodpartą chęć zamordowania cię Conolly. Za każdym razem, kiedy tylko otwierasz te irytujące usta". To nie tak, że go nie lubiłam, Potter był po prostu osobą, którą kochałam denerwować, bo tak to nic prócz tego, że zadaje się tą idiotką Weasley, nie miałam w liście powodów do nie lubienia.

Rozejrzałam się po pustym pokoju i po raz kolejny westchnęłam, a moje ramiona opadły. Położyłam się na łóżku, nawet nie kłopocząc się ze ściąganiem butów. Spojrzałam na mój kufer leżący w rogu pokoju i uśmiechnęłam się delikatnie.

— Hogwarcie nadchodzę. — szepnęłam, a mój głos odbił się od ścian pokoju i zginął w martwej ciszy.

[postacie]

Daniel Radcliffe as HARRY POTTER

Holland Roden as GWENDOLYN CONOLLY 

Rafael Miller as NICHOLAS BLACK

Karen Gillan as LUCY POTTER

Thomas Brodie-Sangster as THOMAS LUPIN

Emma Watson as HERMIONA GRANGER

Lili Reinhart as RACHEL HARISS

Rupert Grint as RONALD WEASLEY


Cześć!

POZORY MYLĄ NIE SĄ PIERWSZĄ CZĘŚCIĄ POZORY POZOSTANĄ POZORAMI! TE KSIĄŻKI NIE MAJĄ ZE SOBĄ NIC WSPÓLNEGO POZA POSTACIAMI!

Na początku chciałabym powiedzieć, że mogą występować jakieś błędy ze względu na moją dysleksję i dysortografię ale postaram się by było ich mało.

Chciałam wrzucić ten prolog dzisiaj by dobrze zacząć ten rok, który mam nadzieję będzie lepszy niż poprzedni.

Rozdziały pewnie nie będą się pojawiały regularnie ale mam nadzieję, że dam radę tym razem.

Cóż, nie przedłużam i zapraszam was po raz kolejny na przygody Gwen i Harry'ego (oraz innnych moich dzieciaków, starych i nowych)

Mam nadzieję, że będzie wam się podobało!

Szczęśliwego nowego roku!

KimKimkolwiek

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro