Rozdział 17. Szczurzy zdrajca
Syriusz i Elise trwali w uścisku przez długi czas - zupełnie jakby czas się dla nich zatrzymał. Kiedy już się od siebie odsunęli z szerokimi uśmiechami na twarzach, blondynka wyjęła z kieszeni płaszcza swojego nieśmiałka i obróciła się w kierunku córki, ukazując jej swoją szczęśliwą twarz. Puściła stworzonko luzem, a ono przebiegło przez pomieszczenie i skrobiąc pazurkami po podłodze, dobiegło do Kathleen, która z uśmiechem podniosła Scarlett i posadziła sobie na ramieniu.
Elise spojrzała na swojego męża oraz na Remusa.
— No dobra, gdzie się podziewa nasz zdradziecki przyjaciel? — zapytała, na co Remus wskazał na szczura, którego trzymał Ron. Chłopak oczywiście był temu przeciwny.
— To nie jest żaden Peter Pettigrew! To zwykły szczur!
Kathleen przewróciła oczami.
— Weasley, posłuchaj wreszcie mądrzejszych od siebie i zrozum, że to nie jest szczur.
Gryfon zamilkł na chwilę, zastanawiając się, czy powinien oddawać swojego zwierzaka trojgu ledwo mu znanym dorosłym.
— No dobra, załóżmy, że to faktycznie jest szczur. Jakie mamy dowody na to, że on nas nie oszukał? — zapytał, wskazując na Syriusza.
— To dobre pytanie, Syriuszu — zauważył Remus, marszcząc czoło. — Skąd wiedziałeś, gdzie szukać Petera?
Black bez słowa wyjął z kieszeni pomięty papier, po czym rozprostował go, po czym pokazał pozostałym. Na papierze widniała fotografia przedstawiająca Weasleyów na wycieczce w Egipcie. Na ramieniu Rona tradycyjnie siedział Parszywek.
— W zeszłym roku Knot przyjechał na inspekcję do Azkabanu i dał mi tę gazetę. Od razu poznałem Petera. Pod spodem było napisane, że ten tutaj chłopiec idzie do Hogwartu.
Remus i Elise spojrzeli na zdjęcie. Oczy blondynki od razu się rozszerzyły.
— Nie ma pazura na przedniej łapie — zauważyła, wpatrując się w zdjęcie.
— Pewnie Parszywek walczył z innym szczurem i dlatego stracił pazur... — argumentował Ron.
Elise pokręciła głową.
— Nic z tych rzeczy. Słyszałeś, że po biednym Peterze znaleźli tylko jeden palec?
— Upozorował własną śmierć. Kiedy go znalazłem, krzyknął na całą ulicę, że zdradziłem Lily i Jamesa. Zanim zdążyłem rzucić jakiekolwiek zaklęcie, Peter pozabijał wszystkich w promieniu dwudziestu stóp, a potem przemienił się i uciekł z innymi szczurami — wyjaśnił Syriusz, drżącym głosem wspominając dzień śmierci przyjaciół.
— A więc sam sobie odciął ten palec... — Remus pokiwał głową.
— To na pewno szczur! Jest w mojej rodzinie już dość długo! — upierał się rudzielec.
— Od dwunastu lat? — dopytywał Remus. — A nie wydaje ci się, że to za dużo jak na zwykłego szczura?
— Dbaliśmy o niego, to zrozumiałe, że żyje dłużej...
— A nie uważasz, że coś jest na rzeczy, że jego stan się pogorszył, kiedy dowiedział się, że Syriusz Black jest na wolności? — zapytał Caleb. Był to kolejny dobry argument, ale Ron i tak wiedział swoje - za nic nie dał się przekonać, że jego szczur wcale nie jest szczurem.
Elise, jako jedna z bardziej opanowanych, westchnęła ciężko i podeszła do Gryfona.
— Rozumiem, że nie możesz dopuścić do siebie myśli, że twój zwierzak jest mordercą, ale to prawda. I udowodnimy ci to. Mogę?
Ron niechętnie oddał kobiecie szczura, a ona podniosła go na wysokość twarzy i uśmiechnęła się szatańsko.
— Miło cię znów widzieć, Peter — rzekła, a szczur zaczął się wić i wyrywać, jednak ona nie pozwoliła mu uciec. Stanęła pomiędzy Remusem a Syriuszem i trąciła ich łokciami w żebra. — Za chwilę ponownie spotkamy naszego zdradzieckiego przyjaciela, jak się z tym czujecie?
Syriusz zaśmiał się cicho, tak samo jak Remus.
— Fantastycznie — odparł Black, a Elise wyciągnęła przed siebie dłoń ze szczurem.
— No to jak, gotowi? — zapytała, patrząc na swoich przyjaciół.
Syriusz sięgnął po różdżkę Snape'a, po czym wrócił z powrotem na miejsce obok żony.
Remus kiwnął lekko głową, również wycelowując różdżkę w szczura.
— Na trzy. Raz... Dwa... Trzy! — zawołał, a z trzech różdżek wypłynęło niebieskobiałe światło, które otoczyło szczura. Zwierzak uniósł się do góry, a po chwili upadł na ziemię i zaczął się przemieniać w człowieka. Już po chwili tam, gdzie siedział Parszywek, pojawił się nieco pulchny mężczyzna o rzadkich włosach i wodnistych oczach.
— Widzisz, Weasley, tak wygląda twój szczur — powiedziała triumfalnie Kathleen, a Ron patrzył na Petera wytrzeszczonymi oczami.
Elise zrobiła krok do przodu i posyłała mu wymuszony uśmiech.
— Miło cię znów widzieć, Peter — powiedziała sarkastycznie. Mężczyzna patrzył na nią wielkimi oczami, nerwowo zerkając na drzwi.
— E-elise... S-syriusz... I R-remus... M-moi przyjaciele... — mówił, rozglądając się dookoła.
Syriusz już uniósł różdżkę, ale Elise delikatnie położyła na niej dłoń i opuściła ją do dołu, niezauważalnie kręcąc głową.
— Może nie usłyszałeś, Peter, ale mieliśmy tu małą pogawędkę dotyczącą śmierci Lily i Jamesa... — zaczął Remus, ale przerwał mu Peter.
— Nie mów, że... Że w to wierzysz, Remusie... On... Próbował mnie zabić... — jąkał się, wskazując palcem na Syriusza.
— I ty naprawdę uważasz, że ktokolwiek ci w to uwierzy? — prychnęła Elise. — Gdybyś okazał choć trochę braterstwa, to nie zdradziłbyś Lily i Jamesa.
Pettigrew nie odpowiedział. Zaczął rozglądać się po zebranych, aż w końcu jego wzrok spoczął na Ronie.
— Dobry chłopiec... Byłem dobrym zwierzątkiem... Chyba nie pozwolisz, żeby mnie zabili? — popiskiwał, a Weasley spojrzał na niego z obrzydzeniem.
— Jeśli byłeś lepszym szczurem, niż człowiekiem, to nie masz się czym chwalić, Peter — powiedział Syriusz z rozdrażnieniem.
Pettigrew jednak dalej szukał pomocy. Tym razem zauważył Hermionę, Kathleen i Caleba, stojących obok siebie kilka kroków od Rona.
— Oni chcą mnie zabić... Chciałabyś, żeby... Żeby twoi rodzice zostali mordercami, Kathleen? — zapytał, klęcząc przed nimi. — Caleb, ty też chciałbyś, by twój ojciec wylądował w Azkabanie? — chwycił skrawek szaty Hermiony. — Ulitujcie się...
Gryfonka szybko wyszarpnęła szatę z jego rąk. Kathleen podniosła różdżkę, a Artemis szybko usiadł przed swoją właścicielką, sycząc na Petera, gotów ją obronić.
Trójka dorosłych zrobiła krok w stronę Petera, widząc, jak ten stoi tuż obok ich dzieci.
— Peter, odejdziesz po dobroci, czy potrzebujesz pomocy? — zapytała spokojnie Elise, a Peter wykonał polecenie, tyle że tym razem ruszył po pomoc do Harry'ego.
— Harry... Harry... Jesteś taki podobny do Jamesa... Chyba nie pozwolisz, by mnie zabili? James by się ulitował...
— I ty masz czelność się do niego odzywać? — wrzasnął Syriusz. — Jak śmiesz spojrzeć mu w oczy i wspominać przy nim Jamesa?!
Pettigrew dalej próbował przeciągnąć Harry'ego na swoją stronę. Przeszkodzili mu w tym Remus i Syriusz, którzy chwycili go za ramiona i rzucili na podłogę.
— Sprzedałeś ich Voldemortowi — powiedział Syriusz z wściekłością w oczach. — Nie zaprzeczysz temu.
— Wiecie, jak bardzo niebezpieczny jest Czarny Pan... — argumentował Peter. — Nie miałem wyboru...
— Dlatego uznałeś, że łatwiej jest zdradzić Potterów, niż pozwolić im przeżyć? — dopytywała Elise. — Fantastycznie.
— On mnie zmusił... — argumentował. — Dysponował taką bronią, jakiej nie możesz sobie wyobrazić, Syriuszu... Co miałem zrobić, kiedy się bałem... Nie byłem odważny, jak wy... Nie chciałem...
— Nie kłam! — Black nie próbował ukrywać złości. — Byłeś jego szpiegiem, zanim Lily i James zmarli!
— Wszyscy mu ulegali! Co miało dać to, że odmówiłbym?
— Gdybyś odmówił, Lily i James by przeżyli! — odparła zirytowana Elise.
— Nic nie rozumiecie! — piszczał Pettigrew. — Gdybym odmówił, Czarny Pan by mnie zabił!
— Lepiej umrzeć, niż zdradzić przyjaciół, Peter! Zrobilibyśmy to samo dla ciebie! — krzyknął Syriusz.
Słuchając słów ojca, Kathleen wiedziała, że w czasach szkolnych musieli sporo razem przejść, skoro każde z nich (oprócz Petera) było skłonne oddać życie za przyjaciół. Uważała, że to najwyraźniej jeden z lepszych przykładów przyjaźni, jaki widziała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro