Two.
Will
Widziałem jak Cel cierpi. Na plaży wydawała się cholernie przybita, a kiedy pojechaliśmy na gofry, mimo tego, że rozmawiała, uśmiechała się i żartowała, to w jej oczach widziałem pewien dystans.
No cóż, doskonale zdawałem sobie sprawę, że minął rok i pękła rocznica śmierci Cataliny. Każdego roku, będzie się to odbywać, ale mam nadzieję, że moja dziewczyna z każdym rokiem, będzie to odczuwała słabiej. Albo pogodzi się z tym, ponieważ jej cierpienie jest igłą dla mojego serca.
Wszedłem do domu. Odwiozłem koło 17 blondynkę, a sam udałem się do siebie.
Tata rozmawiał z kimś przez telefon. Kiedy mnie zauważył, uśmiechnął się i rozłączył.
- Hej tato, z kim tak zawzięcie...konwersowałeś?- spojrzałem na talerz z kanapkami.
- Z twoją matką- powiedział.
- Z mamą? Wróciła już z Australii?
- Nie, ale nie po to dzwoniła. Miała niespodziankę, ale niestety nie możemy z niej skorzystać.
Nalałem sobie wody i pociągnąłem spory łyk.
- Co to za niespodzianka?
- W jej oceanarium ogłoszono konkurs i okazało aię, że wygrała go. W nagrodę otrzymała bilety na wycieczkę w kilka miejsc Europy.
- No dobrze, ale niby dlaczego nie możemy skorzystać?
- Ponieważ te bilety matka przekazała tobie i Celeste, ale za kilka dni zaczynacie szkołę, więc nici z niespodzianki.
Niemalże tak szybko jak pociągnąłem łyk napoju, tak wylądował on na mojej brodzie i blacie kuchennym.
- Co? Wycieczka dla mnie i Celeste?
- Tak, ale powtarzam, że macie szkołę, a wycieczka zaczyna się za tydzień.
- Cholera- jęknąłem- Przecież to początek szkoły...Może dałoby radę....
- Nie- uciął szybko- Nawet nie nagabuj, bo nici z tego. Może w przyszłym roku. Celeste zaczyna rok w nowej szkole, ty już drugi i coraz bliżej do końca, więc zrozum, że nie możecie od tak opuszczać zajęć.
- No dobra- prychnąłem na jego słowa.
- Nie prychaj, tylko leć zadzwoń do matki i podziękuj jej za niespodziankę mimo wszystko. Ja muszę iść do "Przystani", bo Chloe wraca jutro, a póki co wszystko jet na mojej głowie- westchnął- Wielcy zakochani, a przestali ojcu pomagać...
Zaśmiałem się z jego słów i podreptałem na górę.
Ściągnąłem koszulkę i cisnąłem nią o krzesło. Następnie ściągnąłem spodnie i w bokserkach paradowałem po pokoju.
Napisałem do Grega, po czym wykręciłem numer mamy. Musiałem załatwić sprawę, ale w nieco inny sposób, niż sugerował ojciec, a ona mogła mi pomóc.
---
Wielkie dzięki dla JoVa1oo! Za pomysły, dzielenie się nimi ze mną i wsparcie! Pozdrawiam mocno!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro