Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Twenty-Three.

Celeste

- Wychodzę wieczorem- poinformowałam Spencera- do klubu- dodałam widząc jego minę- na imprezę.

- Idziesz na słynną imprezę w "Przystani"? Wiedz, że się nie zawiedziesz. Lan to prawdziwy mistrz w robieniu tego typu rzeczy. Ale spokojnie on tylko organizuje, ale zniknie, a jego ster przejmie Will.

- Też mi pocieszenie..- mruknęłam, bębniąc paznokciami o stół.

Jedliśmy wspólne śniadanie. Gaby miała być koło 15, więc musieliśmy radzić sobie sami.

Wstałam o 9 i zrobiłam tradycyjną jajecznicę z kilkoma dodatkami, jak bekon czy pomidory.

Byłam w trakcie szykowania do stołu, kiedy do kuchni wparował zaspany Spenc.

I tak to teraz sobie siedzimy.

- Chloe idzie z tobą?

- To głównie jej inicjatywa ,ja nie jestem, co do tego zbytnio przekonana, ale ona sama nie pójdzie.

- Dobrze ci zrobi zabawa- mrugnął- zawsze, jak ci się nie spodoba, możesz wrócić do domu. Jeśli chcesz Chloe może nocować u nas. Lance wyjeżdża, więc podejrzewam, że ich domem zawojuje Will i jego kumple. Nie ufam temu pomysłowi  zbytnio, tym bardziej jeśli ma być jedyną dziewczyną w domu.

- Zapytam, ale dziękuję.

- Wiesz już, co ubierzesz?- zapytał mnie.

- Nie, nie mam czym się pochwalić, ale coś wymyślę.

- Wiesz, że moż...- spojrzał na mnie.

- Widzę ten twój wzrok, Spenc i nawet nie próbuj, bo tym razem ci nie popuszczę, jeśli znajdę u siebie jakieś pieniądze.

- Łatwiej by było, gdybyś je po prostu przyjęła.

- Nie, dziękuję. Poradzę sobie- odłożyłam talerz do zmywarki- Lecę do siebie, bo później wpadnie po mnie Chloe, żebyśmy razem się przygotowały, a w moim pokoju jest totalny chlew.

- Czyścioszek się znalazł- zarechotał.

Wzięłam pierwszą lepszą z kanapy w salonie poduszkę i rzuciłam w niego.

---

- Cel, Chloe do ciebie!- usłyszałam krzyk wujka z dołu.

- Na górze!- odkrzyknęłam.

Do pokoju wparowała uśmiechnięta brunetka. Trzymała w dłoniach dwie papierowe torebki. Rzuciła je na łózko.

Do pokoju, po ówczesnym puknięcie weszła Gabriela.

- Dziewczynki, podać wam coś do picia?

- Ja dziękuje, a ty?- zapytałam Chloe, lecz ta również uprzejmie odmówiła.

- Dobrze, jakbyście potrzebowały pomocy w makijażu czy włosów, jestem na dole. Znam się nieco nad tym- mrugnęła i wyszła.

- Dobra, mała. Przyniosłam coś, co jest na mnie delikatnie za ciasne, ale ty masz idealną figurę do tego- wyciągnęła z jednej z toreb piękną granatową sukienkę na grubych ramiączkach, z lekkim dekoltem, rozkloszowaną do połowy uda.

- Jest śliczna. Skąd ty ją wytrzasnęłaś?

- A wiesz, mała zaleta niegdyś przyjaźni z chodzącą Barbie- zaśmiała się- Przymierz, bo aż mnie korci, żeby cię w niej zobaczyć.

Ściągnęłam z siebie luźne dresy i włożyłam sukienkę.

- A nie mówiłam?

- Faktycznie, Chloe jesteś jakąś wróżką?

- Nie, ale mam centymetr w oczach i potrafię dostrzec świetną figurę- mrugnęła, po czym wyciągnęła coś dla siebie- A to dla mnie.

Chloe przebrała się w delikatną, błękitną sukienkę z lekkim szyfonem u dołu bez rękawka.

- Jest piękna!- zapiszczałam z zachwytu.

- Nie ma tego efektu, dopiero będzie na koniec, jak już zrobimy sobie makijaż i wybierzemy dodatki. Mam nadzieję, że biżuterię, chociaż masz.

- O to akurat nie musisz się martwić- zaprowadziłam ją do mojej szkatułki z "klejnotami".

- O mój Boże! Ile ty tego masz?

Chloe dobrała dla siebie odpowiednie dodatki, pożyczyłam jej swoją kopertówkę, czarne pantofle już miała.

Ja natomiast, po dobraniu biżuterii, wyjęłam z szafy małą srebrna torebeczkę i baleriny, w których czułam się najwygodniej.

- Dobra, czas na makijaż i fryzurę, od razu mówię, nie mam zdolności wizażystki!

- To co, może skorzystamy z pomocy Gaby?

- Jestem jak najbardziej za.

Zbiegłam po gospodynie, która ucieszyła się jak dziecko.

Faktycznie, trzeba przyznać, kolejny już raz, że ta kobieta ma magiczny dar. Potrafi wyczarować coś, co zapiera dech w piersiach, nie tylko jeśli chodzi o dom czy kuchnię.

W pół godziny Gaby uwinęła się i nie dość, że pomalowała nas prawie identycznie, choć efekt był inny z powodu różnych rysów twarzy.
Obie miałyśmy delikatne kreski eyelinerem, lekką mgiełkę za pomocą cienia na powiekach, delikatnie podkreślone usta i zatuszowane rzęsy, które teraz wydawały się wydłużone, pogrubione i geste.

Z włosami również się popisała. Chloe upięła delikatnego dobierańca na bok, natomiast mi zrobiła nisko na karku splot, przypominający koka, wypuszczając z przodu kilka kosmyków, po czym zakręcając je lokówką.

Całość prezentowała się bajecznie.

Przyglądałam się sobie w lustrze, tak samo jak Chloe.

- To nie ja- mruczała- jest pani fenomenalna!

- Jaka tam pani. Mów mi Gaby, śłońce.

- W takim razie Gaby- Chloe podbiegła i ją przytuliła- dziękuję!

Zrobiłam to samo, nie mogąc wyjść z podziwu dla końcowego efektu.

Wyglądałam jak nie ja. Wyglądałam inaczej. Wyglądałam pięknie.

- No to dziewczynki- zaczęła kobieta- podbijcie serca wszystkim panom na imprezie.

- Tak zrobimy.- spojrzałam na zegarek- O cholera! Musimy już ruszać! Bo nie damy rady dojść na piechtę.

- Spokojnie, jestem autem. Wzięłam od Willa, bo on i tak nie użyje go tego wieczora. Chodź, nie chcesz chyba mieć wejścia i zwracać na siebie uwagi!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016