Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Thirty-Six.

Celeste

Zaskakiwała mnie moja pewnoś siebie i odwaga.

Tańczyłam, przy ludziach, z chłopakiem. Już chyba piąty kawałek z rzędu.

Sukcesywnie!

- Drew- nachylił się długowłosy blondyn, z wizerunkiem surfera.

- Celeste- zrobiłam to samo.

- Jesteś dziewczyną Holta?- zapytał.

Znają się?

- Nie! Czemu pytasz?

Drew wskazał głową na bruneta, który bacznie nam się przyglądał.

- Ledwie go znam. Szczerze mówiąc wiem tylko jak się nazywa, no i może słyszałam kilka plotek o nim.

- Rozumiem, więc myślisz, że nie będzie miał przeciwko, jak zrobię to?

Już miałam zapytać co, lecz nim się spostrzegłam tańczyliśmy wolny kawałek. Objął mnie w tali. Przytulił.

- Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem- uśmiechnął się.

- Może dlatego, że nigdy wcześniej tu nie byłam- odwzajemniłam się tym samym.

- Wiedziałem, nie trudno zapomnieć tak intrygująco pięknej twarzy- zarumieniłam się na ten komplement.

- Dziękuję- rzekłam speszona.

- Co powiesz na drinka? Oczywiście ja stawiam.

- Dobrze, ale tylko jednego, bo zaczynam już odczuwać skutki, pierwszego od dawna alkoholu w ustach.

- Bez obaw, słyszałem już pogłoski, że jestem Aniołem Stróżem- mrugnął.

- W takim razie, nie sposób odmówić.

-------------------

- Jeszcze jeden?- zaproponował Drew.

- Nie wiem...

- Nie daj się prosić, blondi. Ostatni!- zrobił maślane oczy.

- Ostatni był trzy kolejki temu, nie oszukuj!- obróciłam to w śmiech.

- Słowo honoru, że będzie ostatni- wybełkotał.

- Ostatni!- powiedziałam, a po chwili otrzymałam nowego drinka.

- Powiedz, Celeste, masz chłopaka?

Wzdrygnęłam się. Jeśli ten chłopak szukał kogoś na dłużej, u mnie się nie pocieszy.

- Nie- ucięłam- i nie chcę mieć.

Drew po usłyszeniu moich, dość ostrych słów, pokiwał głową ze zrozumieniem. Miałam wrażenia jakby lekko zacisnął szczękę.

- Rozumiem. A skoro nigdy wcześniej cię nie było, to musisz być tu od niedawna, prawda?

- Tak, w zasadzie jestem tu niecały tydzień, ale nie sądzisz, że jak na pierwszą rozmowę, to za dużo informacji?

- Ryzykuję, bo innej okazji mogę nie mieć- bąknął.

Uśmiechnęłam się.

Szczerze mówiąc zachciało mi się siusiu, więc przeprosiłam, a raczej wykonałam alkoholowy bełkot i ruszyłam w poszukiwaniu toalet.

Ledwie wstałam, a zakręciło mi się w głowie. Musiałam przytrzymać się stołka, żeby nie upaść.

- Wszystko okej?- zapytał Drew.

- Jak- najbbardziej, iddę ddoo toaettyy.

Chwiejnyn krokiem odeszłam i zostawiłam go samego. Na moje szczęście znalzłam, wyglądającą podobnie jak ja, Chloe.

- Kochanie, tutaj jesteś. Właśnie opowiadałam Jessiemu o naszych wczorajszych miłosnych uniesieniach.
Chloe wskazała na stojącego obok chłopaka, który patrzył to na mnie to na nią zdezorientowany.

- Wy...jesteście...

- Tak to moja dziewczyna Cel!- przedstawiła mnie przyjaciółka.

Podiełam jej grę. Widocznie chciała się pozbyć natręta.

- Miło mi- skłamałam.

- Nara- uciekł bez słowa.

Bingo!

- Dzięki, spadłaś mi z nieba. Musiałam iść do toalety, ale się uczepił mnie, jak pies ogona.

- Ja też tam idę- zachwiałam się.

- Świetnie, mała- złapała mnie za rękę- chodźmy na zbiorowe siusiu.

--------------

- Przypudruj nosek, zanim masz lustro-  zaśmiała się brunetka histerycznym śmiechem.

- Nie ma potrzeby. I tak się spocę. Nie chcę żeby mi spłynął z twarzy puder, żebym wyglądała jak yeti.

- Chodźmy...już- ruszyłyśmy objęte z powrotem na zabawę.

Wychodziłyśmy z toalety, kiedy zderzyłam się z czyimiś...piersiami?

- Patrz jak chodzisz!- syknął ktoś.

- To nie tylko moja wina!

- Twoja,suko!- poznałam ten głos.

Alkohol niestety zaszumiał i nie od razu poznałam dziewczynę. Ale po pewnym czasie, stało się to jasne jak słońce.

Margo.

- O to ty!- zaśmiała się szyderczo- Plażowiczka z plamą na bluzce. Brudaska!

- Uważaj do kogo i co mówisz!- syknęłam.

- Bo co?

- Spieprzaj stąd, idiotko. Jakiś napaleniec czeka, żeby cię przelecieć z dopłatą- stanęła za mną przyjaciółka.

- O, nawet samotna Chloe się pojawiła. Co się stało, że wreszcie przestałaś zabawiać sie w mumię? Czyżby ona- wskazała na mnie- miała na ciebie wpływ?

- Jesteś głupia!- warknęła- Leć lepiej zrób sobie operację na boczki, bo chyba ci się przytyło- uszczypnęła ją w brzuch.

Margo wyrwała się wściekła.

- Dla twojej wiadomości, nie są już modne chude tyczki. To się nazywa moda na Kardashian, ale co ty możesz wiedzieć o modzie, skoro sama siedzisz w izolatce.

- Margo, słońce, odejdź od nas, bo nie ręczę za siebie- syknęła Chloe.

- Wal się- odparła, choć dostrzegłam, że się spięła.

Podeszłam do niej. Miałam przewagę, pod względem wzrostu.

- Posłuchaj jej, bo pożałujesz- zamachnęłam się ręką, choć tak naprawdę nie byłam w stanie jej uderzyć.

To wystarczyło, bo blondynka odeszła z tupnięciem, klnąc pod nosem i wykonując wulgarne gesty pod naszym adresem.

Na jej reakcję wybuchnęłyśmy gromkim śmiechem. Chloe wystawiła dłoń, do przybicia piątki. Zamachnęłam się, lecz straciłam równowagę i obie poleciałyśmy z hukiem na ścianę, a następnie podłogę. Roześmiałyśmy się jeszcze bardziej.

Ponadto, nie byłyśmy w stanie wstać, więc oparłyśmy się o siebie i trwałyśmy w bezruchu roześmiane.

- Co z wami?- z męskiej toalety wyszedł jakiś wysoki typ- Dziewczyny, wszystko gra?

Spojrzałyśmy po sobie i zarechotałyśmy.

-  O cholera... Will będzie zadowolony z tego widoku- mruknął chłopak- Nie ruszajcie się stąd, jasne? Za chwilkę wracam!- zapewnił.

- Gregory, nie zostawiaj mnie- jęknęła brunetka- proszę, zostań ze mną. Greg...- paplała Chloe.

Chłopak spojrzał na nią z troską, po czym odszedł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016