Thirteen.
Celeste
- Muszę tam iść? Brzuch mnie boli, mówiłam, że mam...
Wujek przerwał mi, nie chcąc słyszeć tego przeklętego, aczkolwiek normalnego dla kobiety słowa "miesiączka".
- A ja mówiłem, że nikt nie każe ci się kąpać, dopóki masz "to". Możesz pójść pooglądać i napić się czegoś. Chociaż na parę minut idź. Proszę, nie chcę żebyś była tu sama. Może kogoś poznasz. Boże, dlaczego kobiety sa takie trudne- wymarkotał do siebie.
Widziałam jak mu zależy. Może czuł się nieswojo, robiąc za niańkę dla siedemnastolatki i szukał mi znajomych? Cóż, skoro tego chce.
- Dobrze, pójdę, ale...
- Super!- wykrzyknął z entuzjazmem, po czym wręczył mi pieniądze.
- Nie! Zabierz je, w tej chwili. Mam swoje!- oddałam mu.
- Przestań się wygłupiać, to twoje kieszonkowe, na twoje wydatki. Kup sobie coś ładnego czy co tam kupują dziewczyny.
- Nie!- zaprzeczyłam.
- Dlaczego?
- Czy ty naprawdę dałeś mi 300$ kieszonkowego?
- Jasne, a co za mało?- zapytał i zaczął wyjmować z portfela więcej pieniędzy- nigdy nie dawałem kieszonkowego, więc...
- Zgłupiałeś, prawda? To cholernie dużo kasy, a ja nie zamierzam ich przyjąć.
O dziwo, szybko się poddał.
- No dobrze, w takim razie leć zabrać jakąś bluzę z pokoju, bo jest trochę chłodno.
- Chłodno? Jest 29 stopni w cieniu, a ja mam brać kurtkę?
- No...tak- zająknął się- od wody ciągnie, weź w razie co, przecież nie musisz jej ubierać. Po prostu miej ją przy sobie.
- Dobrze- poddałam się i pobiegłam po lekką wiatrówkę, pasującą do moich Nike.
Kiedy zbiegłam na dół, Spencer wydawał się zadowolony z siebie.
- Powodzenia- krzyknął, kiedy wychodziłam- Jeśli chcesz, możesz wziąć moje auto. Mam nadzieję, że masz prawko?
- Mam, ale wolę się przejść. Do później.
I ruszyłam do "Przystani", oczywiście jako obserwatorka, przez moją obronną miesiączkę, której nie miałam, a skończyłam kilka dni temu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro