Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ninety- Five.

Celeste

Dziwne.

Spencer wpadł do mojego pokoju nieśmiało i poprosił, żebym zeszła do jadalni.

Tak też uczyniłam.

Usiadłam w milczeniu. Żadne z nas się nie odezwało.

- Po coś mnie musieliście wezwać- powiedziałam, dając kres ciszy, patrząc podejrzliwie na Spencera i Gaby. Siedzieli obok. Bardzo blisko.

- Tak- zaczął blondyn- Bo ja....my...

- Jesteście razem, tak?- zgadłam, nie chcąc ich trzymać w niezręcznej sytuacji.

Spojrzeli na mnie jak na potwora z odnogą na głowie.

- Co tak patrzycie? To było do przewidzenia. Prędzej czy później byś się spiknął z Gaby- powiedziałam w kierunku wujka- Za bardzo was do siebie ciągnęła siła magnetyczna- uśmiechnęłam się.

- Nie jesteś zła?- zapytała Gabriela.

- Zwariowałaś? Jestem szczęśliwa, bo lepiej Spenc, nie mógł trafić. To kiedy ślub?

- Hola, hola- zaczerwienił się wujek- Najpierw są przecież zaręczyny, ale doszliśmy do wniosku, że nie będziemy się spieszyć. Najpierw się lepiej poznamy. Dlatego chcieliśmy zapytać, czy nie zechciałabyś pójść z nami na kolację wieczorem.

- Będzie mi niezmiernie miło- uśmiechnęłam się- Będę również szczęśliwa mając taką ciotkę- zarechotałam.

Gaby pacnęła mnie żartobliwie, po czym przytuliła.

- Skąd ta zmiana?

- Ostatnie wydarzenia doprowadziły, że zapragnąłem mieć obok siebie kogoś, z kim będę mógł konie kraść. Powiedziałem Gaby co czuję. Ku mojemu ograniającemu szczęściu ona czuła to samo od dawna. Reszta jak widzisz sama się potoczyła- wytłumaczył mężczyzna.

-  Rozumiem- wstałam z miejsca- W każdym bądź razie, jestem z wami całym sercem.

Podziękowali rozpromienieni.

Chyba nie spodziewali się, że sprzeciwie się w sprawie ich związku?
Kto jak nie ja powtarzałam każdemu z osobna, że pasują do siebie jak ulał?

Wyszłam przytulając ich na pożegnanie. Zatrzymałam się w progu własnego pokoju i zawróciłam.

- Mogę zabrać ze sobą Willa, prawda?

Spencer spojrzał na mnie zmieszany.

- O ile będzie chciał przyjść, nie mam nic przeciwko.

Z jego twarzy wywnioskowałam, że miał co do tego wątpliwości.

- Będzie- odkrzyknęłam pędząc do swojego pokoju.

---

- Proszę cię. To ważne wyjście i chciałabym, żebyś był wtedy z nami. Will, mam wrażenie, że próbujesz znaleźć wymówki...

- Nie..Ja po prostu...Muszę pomóc ojcu. I tak już sporo namieszałem rezygnując z kursów. Wybacz, Cel.

- Rozumiem- powiedziałam smutna.

- Nie gniewaj się, śliczna. Zadzwonię wieczorem, żeby zapytać jak było. Pa, księżniczko.

Pożegnałam się. Odłożyłam urządzenie na bok i cichym westchnieniem usiadłam na łóżku.

- Szkoda, Will- mruknęłam do siebie- ze nie będzie cie na kolacji rodzinnej. To dla mnie ważne, dla Spencera i Gaby też, ale czekam na stosowne wynagrodzenie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016