Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ninety- Eight.

Celeste

Nazajutrz, po wspaniale spędzonym wieczorze, siedziałam w klubie. Will nie odbierał ode mnie telefonów. Napisałam do Chloe, żebyśmy się spotkały, ale i ona nie odpisała, co mnie nieco zaniepokoiło, bo kto jak kto, ale Chloe Holt jest maniaczką smsowania.

Siedziałam i czekałam.

Żadnego z rodzeństwa nie widziałam w promieniu kilometra, więc weszłam do środka "Przystani".

Przy stoliku siedział Greg, Simons i Carlos. Nad nimi stał zaniepokojony Lance. Kiedy podchodziłam bliżej, on już zmierzał do wyjścia. Kiwnęłam mu głową. Odwzajemnił sztywno gest.

- Hej- przywitałam się z chłopakami- Nie widzieliście Chloe albo Willa?

Spojrzeli po sobie.

- Nie ma ich tutaj, nie odbierają telefonów i nie odpisują, martwię się...

Ponownie wysłali sobie znaczące spojrzenia.

- Nic nie wiesz?- odezwał się Simons.

- Co mam wiedzieć?- posłałam mu cień uśmiechu.

- Chloe jest w szpitalu.

- Co, dlaczego?!

- Ten kretyn Mayn naćpał ją, schlał i zostawił. Musi mieć płukanie żołądka. Will pojechał ją odebrać z "randki". I sam się wpieprzył- warknął Greg.

- Gdzie on teraz jest? Jest z Chloe, prawda?- dopytywałam.

Mam nadzieję, że to nie to, o czym myślę...

"(...)sam się wpieprzył(...)"

Tym razem głos zabrał Carlos.

- Bo widzisz Celeste, ten dupek Archer, podłożył Chloe dragi...

- Co?! Jak?! Gdzie?!... Dobra...- wzięłam oddech- a co Will ma z tym wszytkim wspólnego?

- Spokojnie- uspokajał Carl- Will jest w areszcie. Wziął całą winę na siebie.

- Wypuszczą go, prawda? On nic przecież nie ma na sumieniu! Jest czysty! To ten idio...

Carlos zlustrował twarz Grega, który tępo patrzył na swoje buty.

- To nie takie proste, Celeste. Will miał już kiedyś...problemy z prawem, a teraz, kiedy złapali go z narkotykami, ma przejebane- wysyczał ostatnie słowo.

- Każdy mówi o jego kłopotach, problemach z prawem, ale do cholery ja nic o nich nie wiem. Will mi nie powiedział o swoich kłopotach- wybuchłam- Mam dość! Tu chodzi o mojego chłopaka, do cholery! Gadajcie!

- Widocznie miał powód, mała- mruknął Carlos.

- No przestańcie, to nie czas na takie rzeczy. Musicie mi powiedzieć prawdę. Muszę wiedzieć!

- Powinien jej powiedzieć sam, ale- zaczął Greg- sytuacja jest niekorzystna. Powiedzmy jej- spojrzał na chłopaków.

Simons rozłożył ręce, natomiast Carl spiął się lekko.

- Stary, Holt musiał mieć powody. Może nie chciał żeby wiedziała. Wiesz, że...ta sytuacja jest dla niego dość trudna. Obawiam się, że może mieć nam to za złe.

- Pieprzę to- syknął Greg.

- Ja nie...

- Niech przestanie wreszcie zgrywać się, to może mu ktoś pomoże.

- Dobra, ale żeby nie było, że nie mówiłem- skapitulował Carlos.

- No więc...?- wtrąciłam się.

- Will miał kłopoty...- zaczął Gregory.

- To wiem- wywróciłam oczyma.

- ...Nie przerywaj. Dasz mi skończyć?

Potaknęłam.

- ... Ojciec Archera wrobił go w dilerkę. Kilkanaście miesięcy temu William, niedługo przed twoim przyjazdem do Trenton, przechodził okres buntu. Alkohol, dziewczyny, wyścigi...- wymieniał-...ale nigdy narkotyki. Podczas jednego z wyścigów Mayn przeciął mu hamulce w motorze i doprowadził do wypadku Willa. Policja złapała ich wtedy. Oczywiście w papierach Will dostał zarzuty handlowania i nielegalnych wyścigów. Groziło mu więzienie, ale ojciec wpłacił kaucię.

- Boże... Byliście u niego? Jak on się czuje? Jak Chloe się czuje?

- Chloe dzisiaj wyjdzie do domu, ale Will...cóż...on nie będzie miał tyle szczęścia.

- Ile zostanie tam?- powiedziałam łamiącym się głosem.

- Nie wiemy, ale adwokat mówi, że sprawa może potrwać nawet do dwóch miesięcy.

- Nie... Mogę go zobaczyć? Proszę pomóżcie mi- opadłam na krzesło i załkałam- Muszę się z nim zobaczyć...

- Zawiozę cię- zaoferował Greg.

Potaknęłam i poszłam za nim do jego motoru. Trzęsłam się gorzej niż galareta.

Jeszcze ten diabelski pojazd...

- Jeździsz na tym?

- Tak, a co w tym dziwnego?- uniósł brew.

- Nic- westchnęłam- Jedźmy już.

- Wiesz troszkę sie poprztykaliśmy o ciebie. Byłem zazdrosny...Myślalem że ukradłaś mi kumpla, ale ty go naprawdę kochasz. A on cie jeszcze bardziej. Powiedziałem mu coś, co żałuję. Musisz wiedzieć, że to nientak, że cię nie lubię. Ja po prostu bałem się. Kocham Willa jak brata, a kiedy pojawiłaś się ty, mniej czasu spędzaliśmy razem.

Spojrzałam na niego.

"Ty go naprawdę kochasz, a on ciebie jeszcze bardzie "

Dopóki nie powiedział tego na głos, nie myślałam o tym. Faktycznie czułam się z nim cudownie i błogo, ale kochać, kocham go całą sobą, nawet jeśli nie powiedziałam mu tego wprost.

On też mnie kocha? Boże, jak bardzo bym tego chciała.

- Zabiję tego skurwiela, za to co zrobił Chloe- warknął niespodziewanie- Zawiozę cię do Willa, bo raczej w tej chwili nie mamy sobie nic do powiedzenia...

- Nie chcę, żebyście się przeze mnie poróżnili...

Machnął ręką.

- ...A ja pojadę sprawdzić, jak się czuje Chlo i kiedy wychodzi. Powiem jej, że chciałaś wpaść, ale się rozdzieliliśmy.

- Dzięki.

Gregory podwiózł mnie na komisariat. Pognałam do wejścia.

Musiałam mu pomóc, bo jeśli Will będzie miał kłopoty i będzie cierpiał, ja również nie będę spokojna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016