Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Forty- Four.

Will

Podałem blondynce paczkę z lodem. Celeste przyłożyła ją do głowy, krzywiąc się.

- Jak to się stało?- zapytałem spokojnie- Widziałem tylko moment, kiedy wpadałaś pod wodę.

- Margo- powiedziała tylko Chloe.

- Co z nią?

- To jej wina. Uderzyła Celeste paskiem w głowę, udając wcześniej, że coś ją boli. Wiedziałam, że kłamie, ale Cel, chciała jej pomóc. Ta kretynka, chciała ją utopić.

- Tak było?- szukałem potwierdzenia u Celeste, choć wierzyłem siostrze.

Pokiwała głową.

- Tyle mi wystarczy- westchnąłem i skierowałem się do grupki osób pod wodzą Simonsa.

- Margo!- krzyknąłem.

U mojego boku pojawiła się rozchichotana blondynka.

- Willie! Co jest?- uśmiechnęła się słodko.

- Dlaczego to zrobiłaś?

- Ale.. Ja...nie mam pojęcia...- jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił.

- Nie rób ze mnie durnia. Tamten raz ci podarowałem, ale tym razem przegięłaś. Czy mogłabyś w końcu zająć się swoim życiem?!- warknąłem- Mogłaś zrobić jej krzywdę! Mogłaś ją zabić! Dociera to do ciebie?!

- J-ja...

- Ty...przykro mi, ale nie pozostaje mi nic innego. Nie będziesz już w naszej grupie. Przeniosę cię do Grega albo Simonsa. U mnie już nie ma miejsca na chamstwo i ...na ciebie.

Spojrzałem na nią. Była bliska łez, ale do cholery ktoś wreszcie musiał coś zrobić, bo ta dziewczyna jest nieobliczalna.

- Will...

- Muszę lecieć. Zastanów się Margo, czy warto dalej w to grać, skoro jedna strona jest już pewna, że nie ma sensu i wyjdzie z tego game over.

Stała oniemiała. Nie miałem zamiaru się nad nią rozczulać. Fakt, było mi jej szkoda, ale złość na nią wzięła górę.

---

Chloe i Celeste siedziały przy stoliku popijając shake. Postanowiłem znaleźć Grega.

- Stary, tutaj jesteś!

Siedział przy stoliku z jakimiś dwoma dziewczynami.

- O Will! Przysiądź się!  Poznaj Charity i jej koleżankę Polette.

Skinąłem uprzejmie głową.

- Nie mogę teraz. Mam sprawę.

Widząc moje spojrzenie przeprosił dziewczyny i odszedł ze mną na bok.

- Oddaję ci Margo, do grupy- powiedziałem, niepewny jego reakcji.

- Oszalałeś?! Margo?! Przez to, co zrobiła, tak?

- Poniekąd- powiedziałem wymijająco- Chciałem, żebyś wiedział o tym już teraz- poklepałem go- A teraz wracaj wyrywać te biedne dziewczęta.

Zarechotał i pokazał mi za plecami uniesiony kciuk.

- William, czy twoja decyzja ma coś wspólnego z pokrzywdzoną blondynką?

Zgromiłem go wzrokiem.

- Czy twój mózg ma coś wspólnego z mądrością?- pacnąłem go.

- Ktoś tu się chyba zarumienił.- szaleńczo się śmiał.

Dureń!

- Mam cię dość idioto! Greg a czy ty przypadkiem nie masz czegoś do roboty?- krzyknąłem i odszedłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016