Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Eighty- Six.

Will

Łypałem wyrokiem na Archera, który rozmawiał z Carlosem.  Greg podleciał do mnie coś marudząc. Napił się jak nigdy dotąd. Odkąd się kumplujemy tylko raz był w takim stanie. Na moich urodzinach dwa lata temu.

Odszukałem wzrokiem dziewczyn. Szły w kierunku samochodu. Celeste ubrana w zwiewną białą sukienkę do kostek wyglądała jak prawdziwy anioł. Idąc jeszcze obok brunetek, blondynka zwracała uwagę swoją anielskością.

- Hej, Willie- przedrzeźniał mnie kumpel- Daj buzi!

- Spadaj i wytrzeźwiej- odepchnąłem go ze śmiechem- Dureń!

- Kochasz mnie, prawda?

- Oczywiście, że tak- prychnąłem- jak można cię nie kochać- wywróciłem oczami.

Greg próbował mnie przytulić. Rzuciłem się na niego i siłowałem, jakbyśmy walczyli w klatce.

- Po wódce, włączają ci się gejowskie skłonności, mój przyjacielu...Trzeba to utemperować!

Siedziałem na jego nogach, zakładając mu dźwignię. Śmialiśmy się oboje. On raczej sapał i syczał z bólu, ale ja miałem ubaw po pas.

- Will! Will!- usłyszałem krzyk Em. Biegła w naszym kierunku roztrzęsiona.

Rozejrzałem się w poszukiwaniu siostry i blondynki. Celeste klęczała na ziemi, podczas gdy moja siostra kucała obok i przytulała ją opiekuńczo. Wstałem z ziemi.

- Coś się stało?

- Nie wiem, ale Celeste, ma atak paniki i musisz jej pomóc, ciebie posłucha. Miała telefon ze szpitala, ale nie mogła wydusić słowa, dlatego przybiegłam do ciebie- mówiła na jednym wdechu.

Zerwałem się i pobiegłem w kierunku dziewczyn.

- Simons, chodź!- zawołałem.

Przydasz się, przyjacielu...

Z pewnością jego trzeźwość, pomoże nam, czymkolwiek by to nie było. Telefon ze szpitala, wiąże się w 99% ze złymi wieściami.

Opadłem na ziemię obok dziewczyny. Charczała, nie mogąc nabrać przewietrza. Przyciągnąłem ją do siebie.

- Już, spokojnie, weź oddech i opowiedz mi co się stało.

- N-nie...mogę...

- Jestem przy tobie. Spróbuj wziąć wdech- pocałowałem ją w czoło- No już, Cel. Nic ci nie jest...- odgarnąłem włosy z jej twarzy i głęboko spojrzałem w piękne oczy- Ufasz mi?

Skrzywiła się, ale potaknęła stanowczo.

- Powiedz mi, a Simons zawiezie nas gdzie trzeba. Uspokój się.

- Spencer...miał...wypadek- odzyskiwała możliwość mówienia.

- Podaj adres szpitala. Pojedziemy tam natychmiast.

Podała mi trzęsącym się głosem.

- To nie daleko, ale na pieszo za długo nam zejdzie. Simons, zawieziesz nas?7

- Pewnie- zgodził się bez wahania- Wsiadajcie.

Pomogłem Celeste wsiąść a sam opadłem na miejsce pasażera obok kierowcy.

- Chloe, wytłumaczysz wszystkim, że musieliśmy coś załatwić, ok?

Potwierdziła.

Odjechaliśmy w kierunku szpitala. Dziewczyna wyglądała przez okno. Miała łzy w oczach. Martwiła się o Spencera, w sumie jak każdy na jej miejscu. Mam nadzieję, że to tylko rutynowe badanie i wszystko jest w jak najlepszym porządku.























Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016