Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Twenty-Three.

Celeste

- Było cudownie. Dzięki wam za to! A ten rollercoaster? Nigdy czegoś takiego nie widziałam, a co dopiero wsiąść do niego! Nie wierzę! Musimy kiedyś tam wrócić!

- Celeste, dziękuję i przyjmuję wyzwanie dotyczące kolejnej udanej próby nakłonienie Spencera na przejazd- stwierdziła ze śmiechem Gaby- Ale na dziś wystarczy. Wracam do domu. Jutro wrócę przed ósmą.

- Gaby, może obejrzymy jeszcze jakiś film?

- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Już późno...

- Nie daj się prosić- spojrzałam błagalnie na Spencera w celu otrzymania pomocy.

- Zostań..- zaczął- Jeśli oczywiście masz czas. I nie masz nic do zrobienia. Jeśli możesz...Chcesz...- plątał się.

- Dobrze, zostanę. Na jeden film- powiedziała, widząc jak bardzo się stresuje.

- Jasne, jeden- uśmiechnęłam się.

Polubiłam tą kobietę. Była nieśmiała, a zarazem pewna siebie. Tryskała pozytywnym podejściem do wszystkiego. Była uczynna. Zaradna. Piękna. Sympatyczna.A jak wiemy wszystkie te cechy rzadko idą ze sobą w parze.

- To ja przygotuję popcorn i coś do picia- zadecydował wujek.

- Chodź- złapałam kobietę za rękę.

Zaprowadziłam nas  do salonu, gdzie wybrałyśmy odpowiedni film.Czekając na Spenca zagadałam ją troszkę o jej życie, ponieważ tak naprawdę nic o nie szczególnego nie wiedziałam.

---

- Przykro mi- tylko na to się wysiliłam.

- To wydarzyło się kilka lat temu. Za tydzień wybije pełnych pięć lat, odkąd mój mąż i syn zginęli w wypadku. Sprawca wypadku, świeżo zrobił prawko, i najwidoczniej postanowił to uczcić. Upił się, wsiadł za kółko i nie zdążył wyhamować. Doszło do czołówki. Jack zginął na miejscu. A Erick wpadł w śpiączkę, z której się nie wybudził i musiałam podjąć najtrudniejszą decyzję w moim życiu. Poddałam się, wszelka nadzieja opadła i zgodziłam się na odłączenie go od aparatury- łza spłynęła po jej delikatnym poliku.

- Jesteś bardzo dzielna. Przynajmniej nie męczył się. Teraz- wskazał na górę- tam w niebie, na pewno cieszy się z takiej mamy. Czuwa nad tobą, tak jak ty to robiłaś przez całe jego życie, nawet jeśli było ono krótkie.- objęłam ją.

Przytuliła mnie. Próbowała ukryć łzy, ale doskonale wiedziałam jak bardzo boli strata. Jak bardzo boli odejście bliskiej osoby.

- A wiesz, co jest najlepsze? Ten chłopak, który odebrał życie mojej rodzinie, okazał się kolegą ze szkoły Ericka- wyszeptała.

- Szkoda, że chłopak przez głupotę zabił ludzi i zmarnował swoje życie w więzieniu- stwierdziłam.

- Nie trafił tam. Zapewne jest gdzieś tutaj wśród nas, ale ojciec opłacił mu odsiadkę. Teraz zapewne chodzi sobie wśród nas. Nie pamiętam nawet jak on wygląda. Widziałam go ostatni raz w szpitalu, kiedy przyszedł zobaczyć, co z moimi chłopakami.

- Gaby, to nie tak, że ujdzie mu to na sucho. Los, w pewnym momencie zaatakuje go, w najmniej oczekiwanym momencie i wtedy pożałuje tego, co zrobił.

- Wiem, kochanie, ale to nie takie proste. Pierwszy raz odkąd zginęli, pozwoliłam sobie na łzy. Przepraszam...- podniosła się.

- Przestań, nie masz za co przepraszać- otarłam jej łzy.

- Wybaczysz mi, jeśli pójdę do domu za nim zobaczy mnie Spencer? On o niczym nie wie. Jesteś pierwszą osobą, której się zwierzyłam, nie chcę też jego obarczać moimi życiowymi problemami.

- Dobrze, ale sama tak nie pójdziesz. Odprowadzę cię. Daleko mieszkasz?

Pokręciła głową.

- No to chodź. Później coś wyjaśnię Spencerowi- powiedziałam z otuchą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016