Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Thirty-Four.


Celeste

- WOW!- zatkało mnie na widok tylu ludzi, jak i samego wyglądu klubu.

Postarali się nawet na zewnątrz, gdzie jeszcze wczoraj siedziałam. Stoliki i krzesła, przesunięte były na jedną stronę, a na całym tarasie, otoczonym girlandami ze światełkami, roznosiła się lekka muzyka i kwiatowy zapach.

Stały tam również, dwie ławeczki z poduchami, zapewne dla tych mniej trzeźwych. Wejście na plażę było otwarte, więc w każdym momencie, można było wyjść i się przewietrzyć.

- Chodź, zobaczymy, czy tylko wygląd z zewnątrz mają dopracowany. Dzisiaj mam ochotę się zabawić! Nikt, nawet mój brat, nie odbierze mi tego!

Chloe pociągnęła mnie do barku. Podała mi jakiś kubek, który śmierdział ohydnie.

- Co to jest?

- Nie wiem, ale spróbujmy na trzy.

- Ale, to jest...

- Raz..Dwa..Trzy!

Podniosłam napój i wypiłam, krzywiąc się.

Fuj! Ciecz była mocna, paliła gardło, ale po chwili rozchodziła się po żołądku i dawała wrażenie gorąca i metalicznego, słodkawego smaku.

- O cholera!- powiedziała brunetka- Ale pali!

Potaknęłam.

- Chloe, ostrożnie tylko. Mamy umowę- upomniałam ją, gdy sięgała po następny kubek.

- Celeste, dzisiaj mamy okazję pierwszy raz naprawdę się zabawić! Zrobimy to! Razem!- przybiła mi piątkę.

- Dobra, ale z umiarem!

- Nie panikuj, tylko wypij to!- podała mi inny kubek.

Nie wiem czy Chloe zdawała sobie z tego sprawę, ale ja owszem i wiedziałam, że alkoholu się nie miesza.

Odtrąciłam jej dłoń.

- No weź! Tyle czasu żyłam jak odludek, a teraz kiedy mam już ciebie, mogę się zabawić, z myślą, że po tej suce znalazłam prawdziwą przyjaciółkę. Cel, proszę!

- No dobra, raz kozie śmierć- mruknęłam i wypiłam napój.

Smakował...wybornie. Słodko, truskawkowo i miał bąbelki. To musiało być wino, coś w stylu Pink Moscato.

- A teraz chodź usiądziemy przy barze a później potańczymy. Na razie jestem chyba za trzeźwa, żeby to zrobić.

Poddałam jej się i ruszyłam za nią.

---

Usiadłyśmy przy stołkach barowych.

- Chloe co się stało, że się tak...zmieniłaś?

- W jakim sensie?

- Podobno stronisz od ludzi, nie chodzisz na imprezy, a tym bardziej nie pijesz. Czy to ja mam na ciebie zły wpływ?- uśmiechnęłam się.

- Ty masz na mnie dobry wpływ. Dzięki tobie zrozumiałam, że trzeba żyć, a nie izolować się od wszystkich. Do tej pory siedziałam w książkach, jak jakaś nieudacznica, traciłam czas na błahostki. Ale, skończę z większością rzeczy, które mydlą mi oczy i zatrzymują w czasie, i dzisiaj to będzie mój pierwszy raz, kiedy się napiję i będę cieszyć życiem. Mam dość tego, jak mnie postrzegają inni. Jak cichą, zamuloną siedemnastolatkę z pasją do nudziarstwa. Dość tego!

- Ja cię tak nie postrzegam!- zaparłam się.

- Wiem, mała. Ale takich jak ty, jest na sztuki. A teraz, nie ma co się użalać...Simons!- zawołała.

Podszedł do nas wysoki, trochę starszy od nas chłopak, z ciemną czupryną jak u pudla.

- Chloe, nie sądziłem, że będziesz..- zaczął, po czym spojrzał na mnie- i to z kimś! Witam piękną panią, jestem Simons Blawel- pocałował mnie szarmancko w dłoń.

Te trzy drinki, które wypiłam do tej pory, lekko namieszały...u mnie, ponieważ czułam szum w głowie.

Uśmiechnęłam się.

- Celeste Daye. Miło mi.

- A więc, zapewne, czegoś sobie życzycie?

- Bingo!

- Więc, drogie panie, co podać?

- Zaskocz nas!- wypaliła Chloe- Przygotuj nam jakąś bombę!

- Masz to jak w banku! Za chwilę wracam z waszymi napojami.

Zostawił nas i zaczął przygotowywać nasze drinki. Wrócił chwilę później, jak obiecał i podał nas niebieskie napoje, które pachniały czymś słodkim.

- Uprzedzając was, nie dodałem żadnej pigułki gwałtu. Alkoholu też nie ma za dużo i to niebieskie to oranżada balonowa.

Napiłyśmy się równocześnie.

- O. Mój. Boże. to jest BOMBA, Simons!- krzyknęła Chloe.

- Dzięki, życzę smacznego, a ja lecę, bo kolejka sama się nie obsłuży. Will zadbał, żebym stąd nie wyszedł już.

Odszedł i zostawił nas same.

- Jesteś już wystarczająco rozgrzana, żeby wyjść na parkiet?- zapytała mnie brunetka.

- Znasz mój stosunek do wody?

- Jasne, nie mogłabym zapomnieć twojego kategorycznego "NIE!".

- No właśnie, więc znasz odpowiedz- zarumieniłam się na myśl o tańczeniu przy tych wszystkich ludziach.

- Dobra, to chociaż chodź ze mną do kibelka, bo mój pęcherz nie wytrzyma za chwilę, a boję się chodzić wypita. Nie wiem kto pojawił się na imprezie! Nie wiem, jakich znajomych ma Will.

- Dobrze, chodź- złapałam ją za rękę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016