Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sixty- One.

Will

Siedzieliśmy w czwórkę na kanapie w salonie. Upierałem się, żeby dziewczyny poszły spać, ale te nieugięte potwory nalegały na jakąś komedię romantyczną. Film się skończył, a to Greg odpłynął najszybciej. Celeste zaraz po nim. Natomiast ja i Chloe siedzieliśmy wpatrzeni w napisy końcowe. Blondynka pochrapywała cicho.

- Zaniesiesz ją na górę?- odezwała się moja siostra.

Potaknąłem. Po chwili dziewczyna spoczywała w moich ramionach. Zaniosłem dziewczynę do pokoju Chloe. Położyłem ją delikatnie, ale i tak się zbudziła.

- Zostań- zatrzymała mnie.

Nie wiedziałem jak się zachować. Może dalej jest pijana. Może tylko majaczy, a ja zrobię z siebie debila.

- Will, zostań, proszę...- otwarła zaspane oczy.

Usiadłem na fotelu obok łóżka. Dziewczyna nadal trzymała mnie za rękę.

- Nie podziękowałam ci. Tyle razy ratowałeś mi tyłek...chyba jesteś...moim bohaterem- ziewnęła i posłała mi senny uśmiech.

- Może ten tyłek jest taki ładny, że wręcz stworzony, żeby nic mu się nie stało- powiedziałem, po czym spoważniałem- Nie ma sprawy, Celeste. Zrobiłbym to...kolejny raz...bez wahania.

Próbowałem odejść, ale ponownie mnie zatrzymała.

- Jesteś taki dobry...- mruknęła.

Uśmiechnąłem się.

- Podobno dobrzy ludzie mają łatwiej. Śpij już, musisz odpocząć.

Wstałem i okryłem ją szczelniej.

- Myślisz, że Chloe byłaby zła gdybyś zajął jej miejsce i położył się obok mnie?- spojrzała na mnie- Nie chcę się z tobą przespać...no nie tak, jak myślisz. Po prostu... boję się spać, bo mam wrażenie, że nadal jestem pijana i ktoś mnie...- powiedziała szeptem speszona- Kurde, po prostu nie czuję się na siłach spać teraz sama- wyjąkała.

Zatkało mnie na sekundę, ale w głębi serca czułem się jak Bóg. Pieprzony władca, który wygrał na loterii majątek. Byłem wniebowzięty, choć tego nie okazałem.

- Myślę, że chrapanie Grega w salonie jej nie przeszkodzi.

- W takim razie- poklepała bezpieczną odległość od siebie na łóżku- Mógłbyś...

Wstałam i okrążyłem łóżko. Położyłem się obok niej.

- Dziękuję, Will- podniosła się na łokciu i niezręcznie pocałowała w policzek. Po chwili zaczerwieniła się zdając sobie sprawę z tego, co zrobiła- Prze-prze-praszam.

- W porządku, a teraz śpij- przymknąłem powieki. Ukryłem uśmiech na twarzy, który wywołał w nadmiarze gest dziewczyny.

- Aha, jeszcze jedno- powiedziała- Wtedy...na balu...j-ja, uciekłam, bo...

Jąkała się zmieszana.

Wyglądała przy tym tak słodko i niezręcznie. Postanowiłem jej oszczędzić krepującej sytuacji.

- Celeste, już nawet tego nie pamiętam- skłamałem- nie zawracaj sobie tym głowy. Po prostu, nigdy więcej nie uciekaj.

- Dobranoc, Will- szepnęła. Jej głos brzmiał anielsko. Poza tym sama wyglądała jak anielica z jasnymi włosami rozsypanymi dokoła poduszki.

Chciałem powiedzieć "aniołku", ale nie odważyłem się na tak odważne stwierdzenie, więc mruknąłem:

- Dobranoc, mała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016