Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ninety- Three.

Celeste

Wstałam koło 11. Miejsce obok mnie było puste. Will musiał już wyjść.

A szkoda- pomyślałam.

Wyciągnęłam się ospale i ruszyłam do szafy w poszukiwaniu ubrań na dziś. Przystałam na zwykłym różowym podkoszulku i dżinsach. Z ciuchami pod pachą ruszyłam do łazienki, kiedy usłyszałam odgłos pukania.

Zatrzymałam się i zaprosiłam gościa. Do pokoju wszedł Will z tacą w ręku.

- Kurde, spóźniłem się- mruknął niezadowolony- Miało być śniadanie do łóżka. A nie pod prysznic- przygryzł wargę.

Jego starania nie mogły ujść mojej uwadze. Chłopak się natrudził. Dla mnie. Na tacy leżało kilka złożonych naleśników z serkiem i polewą kokosową, szklanka soku i sałatka owocowa. Ponadto obok pysznie wyglądającego śniadania leżała piękna biała różyczka.

Czym prędzej rzuciłam ubrania na komodę i wskoczyłam pod kołdrę.

Uśmiechając się promiennie rzekłam:

- Teraz to będzie śniadanie do łóżka- oblizałam się.

Brunet podszedł z uśmiechem i wręczył mi tacę.

Przystąpiłam do ataku. Pochłonęłam naleśniki.

- Gaby robi obłędne śniadania- jęknęłam jedząc.

- Ej- pacnął mnie delikatnie w nos- A ja? Przyniosłem ci śniadanie  do łóżka. Nawet sam polałem naleśniki!- rzekł.

- Ty mój drogi jesteś obłednie czarująco fenomenalnie przystojny. Czy to nie lepiej?

Mruknął zadowolony i kciukiem starł białą polewę z mojej brody.

- Zapomniałem o śliniaczku- zarechotał.

- Ej...

- Zaczekaj- nachylił się- Masz tutaj polewę- zlizał językiem słodycz z moich ust. Zamruczałam z rozkoszy.

- I jak dowiedziałeś się czegoś?- zapytałam, kiedy odsunął się i uśmiechał przebiegle.

Brunet odwrócił wzrok.

- Dowiedziałeś się, tak?

- Nie! Nie było czego- mruknął- To...po prostu...nie ma czegoś, czym musiałabyś się martwić- powiedział.

Potaknęłam.

Przez kolejna godzinę siedzieliśmy razem, karmiąc się owocami czy wygłupiając.

---

Około drugiej Will pojechał do siebie. Podziękowałam mu należycie za to, co dla mnie zrobił. Nie sądziłam, że to możliwe, ale... Ja się porządnie zakochałam w tym dupku! Nie sądziłam, że to kiedyś powiem i przyznam, ale naprawdę, z lekkim sercem oznajmiam, że William Holt zawładnął moim sercem.

Dzięki niemu zapomniałam nawet o wydarzeniach sprzed kilku dniach. Zapomniałam również podziękować Lancowi, Chloe...

Chloe!

O mój Boże!

Co ze mnie za przyjaciółka?

Nawet nie zadzwoniłam do niej i nie zapytałam o randkę z Archerem! Ona była ze mną cały ten czas, a ja pochłonięta własnym życiem, pominęłam sprawy mojej przyjaciółki.

Pewnie jest na mnie zła.

Boże...

Czuję się jak podła zdzira.

Czym prędzej doskoczyłam do telefonu i wykręciłam numer brunetki.

- Halo?

- Chloe, to ja- rzekłam ze skruchą.

- Cel, jak się czujesz?

- Dobrze, ale nie o mnie chcę rozmawiać. Przepraszam, kompletnie zapomniałam o twojej randce. Jak poszło?

- Miałaś dużo ważniejsze rzeczy na głowie. Nie przejmuj się. A randka? Cóż, było dobrze. Kwiaty, szampan, romantyczna muzyka. Całkowite odrodzenie Archera. Nie spodziewałam się szczerze tego po nim, ale miło mnie zaskoczył. Wieczorem wychodzimy do klubu- mruknęła- ale nic nie mów Willowi, bo mnie nie puści z nim. 

- Jasne- potwierdziłam- Wybaczysz mi, prawda?

- Kochanie, tu nie ma czego wybaczać. Powinnam zapytać jak się mają sprawy z moim bratem, ale przepraszam, jestem zbyt podekscytowana moim wyjściem. Wstyd mi nawet to przyznać, ale o niczym innym nie myślę. Archer obiecał, że przygotował dla mnie coś wspaniałego- zaświergotała.

- Cieszę się razem z tobą, Chloe.

- Lecę się szykować, bo ma być za 2,5h, a muszę jeszcze wskoczyć pod prysznic i ogolić nogi. Kocham cię, mała.

- Ja ciebie też, Chlo. Do usłyszenia. Baw się dobrze.

Rozłączyłam się.

Ulga wstąpiła we mnie po odłożeniu telefonu. Byłam taka szczęśliwa, że nie była na mnie zła. Byłam także wściekła na samą siebie za to, że nie zwracałam uwagi na otoczenie i byłam taka niewdzięczna.

Brawo, Cel.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016